Bycie singlem - czy to koniec świata?
2009-10-23 17:39:31Wylewamy łzy, zamykamy się w czterech ścianach, dystansujemy. Powód- samotność. Czy jest jednak na nią sposób? Czy należy szukać na siłę? I za wszelką cenę pocieszać się ochłapami ludzkich uczuć.
Samotny - brzmi jak wyrok, dlatego też przytłacza, obniża poczucie własnej wartości, powodując niekiedy stany depresyjne. Jednak częstokroć samotność wywołuje odwrotne reakcje. Tak bardzo staramy się nie dopuścić do tego, by być samą, że zaczynamy łapać się każdej deski ratunkowej. Począwszy od byłych partnerów poprzez przypadkowo poznanych mężczyzn. Tak właśnie dajemy upust emocjom. Stopniowo tracąc tym samym szacunek (w późniejszych etapach już tylko jego resztki). Niestety coraz więcej z nas szuka zapychacza pustki wśród tzw. przymusowych partnerów.
Wie coś o tym Ewelina. Po 2 latach bycia razem, rozstała się ze swoim chłopakiem. Szukała odskoczni od myślenia o tym jak źle jest być singlem. Jak sama twierdzi, nie potrafiła skupić się na pozytywnych aspektach bycia wolną. Zorientowała się, jak fatalny jest jej stan, kiedy po raz kolejny brakowało jej sił, motywacji, by wstać z łóżka, bez makijażu, w dresie wegetowała kolejne dni. „Postanowiłam coś z tym zrobić”- opowiada bohaterka. Spotykałam się początkowo ze znajomymi, jednak po pewnym czasie i to nie cieszyło aż tak. Zaczęłam więc od spotkania z byłym chłopakiem. Trafiłam na dobry moment. Dobry w moim mniemaniu -bo po kłótni z dziewczyną. Pocałunki, pieszczoty. Seksu jednak nie było. On po tak spędzonym czasie, kilka dni później poinformował mnie, że już jest w porządku między nimi. Wrócił do dziewczyny” -kontynuuje Ewelina. I znowu pustka, kolejne rozczarowanie z następstwem w postaci bycia samej. Kolejny na liście okazał się Marcin - między nim a Eweliną była tzw. chemia -jak twierdzi ona sama. Spotykali się. Kiedy on wyczuł, że chodzi o coś więcej- uciekł. Kolejny skreślony z listy leków na samotność. Do trzech razy sztuka. Tym razem Ewelina umówiła się ze znajomym koleżanki. Obojgu zależało na bliskości, tylko inaczej definiowanej lub też odmiennie rozumianej. Ona potrzebowała czułości, zrozumienia, on- oczekiwał jedynie seksu. Od razu zaznaczył, jak ważne są jego potrzeby.
Pomyślałam: czemu nie?- stwierdza Ewelina. Tak też się stało. Kilka spotkań- kilka upojnych nocy. I słuch po nim zaginął. Nie musiała pytać, dowiadywać się. Doskonale wiedziała, co będzie dalej, a mianowicie, że on się nie odezwie. Już nawet na to nie liczyłam- mówi Ewelina. Popatrzyłam pewnego ranka w lustro i pomyślałam-Ty kretynko, co się z Tobą stało? Otrząśnij się. Same rozczarowania, w dodatku na własne życzenie. Ewelina podjęła decyzję o uporządkowaniu tego emocjonalnego bałaganu. Zrobiła listę celów do osiągnięcia i stopniowo je realizuje. W końcu robi coś dla siebie. Nie poświęca całej uwagi temu, że jest sama. Nie walczy już z myślami o byciu samotną, bo takie się nie pojawiają. Pracuje, w weekendy wyjeżdża ze znajomymi lub do znajomych, szaleje na imprezach, chodzi na taniec towarzyski i kurs na instruktora fitness.
Zdarza się, iż wybieramy partnerów, tkwiąc w związkach bez uczuć. Tak się dzieje właśnie wtedy, kiedy obawiamy się bycia singlami. A to nie takie złe. Oczywiście, nie namawiam do kończenia długoletnich związków, chyba że faktycznie jest Wam w nich źle. Zawsze jest wybór i mnóstwo możliwości. Najważniejsze, by szanować siebie i własne potrzeby. Bo jeśli my same nie szanujemy siebie, to inni tym bardziej tego nie zrobią. Bycie samemu to ciężka sztuka. Jednak takie sytuacje nie mają miejsca przez całe nasze życie. Chyba że celowo do nich doprowadzamy, bo i tak bywa. Cieszmy się każdym dniem, a problemy niekiedy same się rozwiążą. Po prostu żyjmy. Przede wszystkim dla siebie.
Karolina Telega
(karolina.telega@dlalejdis.pl)
Fot. Kamil Downarowicz