Edo Fusion - Yin i Yang
2013-07-03 14:55:17Robiłam ostatnio rachunek sumienia zastanawiając się, które z odwiedzonych przeze mnie restauracji wymieniam jako pierwsze kiedy ktoś zapyta mnie co polecam. Są to restauracje azjatyckie, w których miałam okazję jadać. Może dlatego, że potencjał tej kuchni jest niewyczerpany a może po prostu dlatego, że ich poziom w Krakowie jest wysoki. Dziś do tej listy dołączyło EDO FUSION. Nie mylcie z Edo Sushi czyli pierwszym barem sushi w Krakowie. To nowa odsłona tradycyjnej, japońskiej kuchni, wzbogacona właśnie o fusion z Tajlandii, Wietnamu czy wpływów śródziemnomorskich.
Samo miejsce to ukojenie dla zmysłów. Szeleszcząca woda sącząca się po ścianach i kojąca muzyka niczym ze spa sprawia, że zamykając drzwi od ulicy Miodowej, zostawiasz cały chaos wszechświata za sobą. Oczy koją nienaganne kolory szarości i przełamująca świeżość zieleni. Jest jak w ogrodzie ZEN, z którego ja nie wychodziła bym najchętniej w ogóle. Do tego doszły doznania zapachowe i smakowe.
Najbardziej smakowała mi Gyu No Tataki To Horenso - marynowana polędwica wołowa, serwowana na chrupiącym cieście filo i młodym szpinaku w sosie ponzu wasabi (26 zł). Tak idealnie rozpływającej się w ustach delikatnej, o stonowanym smaku, lekko krwistej polędwicy nie jadłam nigdy w życiu. A to była dopiero przystawka. Miło zjeść tatara ze świeżego łososia podanego na dobrze ugotowanym ryżu (28 zł) czy szaszłyk z owoców morza: kalmara, krewetki, małży i łososia (27 zł/2 sztuki) podane z sosem teriyaki i orzechowym, jednak prawdziwa poezja zaczęła się przy zupie Tom Yum Gung z krewetkami (15 zł). Ostro-kwaśna tajska zupa na bazie mleka kokosowego, pasty tom yum z dodatkiem krewetek, grzybów trawiastych i warzyw to było coś, czego nie mogę doczekać się w planowanej przez nas wyprawie do Tajlandii. Świeżości składników, egzotyki smaku, ostrości potraw i intensywności doznań kulinarnych. W tej zupie wszystko było prawdziwe: łagodny posmak mleczka kokosowego, ostrość pasty tom yum, wywar na krewetkach, groszek cukrowy i papryka. Prawdziwym doznaniem estetycznym była zupa Dobin Mushi (14,50 zł) - specjalność Kyoto, dawnej stolicy Japonii, serwowana w czajniczku. Bulion na bazie dashi, glonów kombu i sosu sojowego, z dodatkiem krewetek, łososia, kurczaka i grzybów shiitake. W małym imbryczku wyglądała cudnie, pachniała delikatnie bulionem. Nie zawiodłam się także ilością łososia, krewetek i kurczaka. Dla osób lubiących delikatne, transparentne smaki jest idealna. Dania główne przekonały nas do konieczności szerzenia wieści gminnej o istnieniu tego miejsca. Grillowana polędwica w sosie teryiaki (49 zł) i Halibut duszony w sake podany z grzybami enokitake (45 zł) przeniosły nasze podniebienia na wyżyny kulinarne nie tylko za sprawą dodatków właśnie takich, jak grzyby ale przede wszystkim za idealny poziom kruchości. Połączenie tradycji z nowoczesnością, świeże półprodukty, ciekawe rozwinięcie smaków na talerzu czyli kulinarne Yin i Yang - tego możecie się spodziewać po Edo Fusion na Miodowej 8.
A Bite To Eat