Głupia baba siedzi cicho?
2009-01-02 12:36:10Ile razy był obok ciebie chłopak, facet, mężczyzna, który bez względu na to, jak go nazwiesz, przez to, że ci się podobał, zamykał ciebie w tobie. Nie był on jeden, nie było ich dwóch. Było ich wielu. Byli, przeszli odeszli. Bo…
Nie jesteś wstydliwa, broń Boże. Nie jesteś nieśmiała i nigdy taka nie byłaś. Nawiązywanie nowych kontaktów nie sprawia ci kłopotów, ale z nim nie potrafisz. Jedyne, na co możesz się zdobyć to uśmiech, taki nieśmiały, niezbyt przesadny. Nie ważne, gdzie go spotykasz, w pracy, w sklepie, u znajomych. Efekt jest zawsze taki sam. Milkniesz, gdy przychodzi. Nie wiesz, co powiedzieć, więc żeby się nie zbłaźnić, stosujesz politykę ciszy. Ale dlaczego podczas jego nieobecności mówisz bez obaw i śmiało?
I zadajesz sobie setki bezsensownych pytań bez odpowiedzi o nim, o sobie, czyli o niczym. I tak każdego dnia, który ani was nie zbliża, ani nie oddala. Ale zaraz, jakich „Was”? Nie ma „was”. Jesteś Ty i jest On, ale nie My. Więc co robisz?
Wędrujesz między szczytem euforii jednej chwili, gdy spojrzał ,uśmiechnął się i powiedział coś miłego, a brzegiem depresji, gdy nie odpowiedział uśmiechem lub spojrzał na inną, nie na ciebie. O stagnacji w emocjach już nawet nie myślisz.
I tak co dzień modlisz się o zmianę. Raz chcesz, żeby szlag wszystko trafił, a raz, żeby nastąpił koniec jak w komedii romantycznej. Udajesz, że nie czekasz aż przyjdzie – Bzdura!!! Co chwile wyglądasz, czy dziś też będzie na tym samym spotkaniu, u znajomych, w tych samych godzinach w pracy…
Jest! Przyszedł! Ale ty masz kamienną twarz. Prawdziwie pokerowe zagranie. Nic, tylko pogratulować głupoty. I mija czas. Kilka razy minęliście się. Czasem wymieniliście spojrzenia. Czasem jakieś ukradkowe uśmiechy. Czasem nie spojrzał i od razu czujesz się jak bohaterka dramatu.
Dziś w końcu coś się stało. A może nie. Trochę skrzywił się już twój sposób interpretacji kodów i werbalnych, i niewerbalnych. Musisz to przyznać. W każdym razie on coś powiedział, może nawet o coś poprosił, ty dopisałaś do tego całą listę znaczeń. Miało być tak pięknie, a było jak zwykle. Miało być wspólne działanie, a nie było nic. Nawet „do widzenia”. No cóż, zdarza się… A teraz wiesz, że minie kilka dni, nim znowu gdzieś się spotkacie, każdy pójdzie w swoją stronę. Myślisz, że to nawet lepiej, nabierzesz dystansu. Nieprawda. Dystans przyjdzie, kiedy zupełnie przestaniecie się widywać i zapomnisz.
Oglądanie ckliwych lub wesołych filmów pomoże na chwilę, może na jeden wieczór. Masz dwa wyjścia. Jedno – bezpieczniejsze, ale nie daje żadnych fajerwerków. Zostaw to w cholerę ! Wszystko odejdzie jak przyszło. Nic ciebie i jego nie łączy. Dziś są pewne powody, które skutkują waszymi spotkaniami, jutro wcale nie musi ich być. Drugie to trauma, bo oznacza jakieś działanie. W żadnym wypadku nie namawiam cię do niego. Skończyć się może totalną katastrofą, zbłaźnieniem się i czymkolwiek jeszcze, czego sobie nie życzysz. Jest też oczywiście możliwość happy endu, ale odpowiedz sobie sama, na ile w to wierzysz.
Nie po raz pierwszy jesteś w takiej sytuacji. Pewnego razu poczekałaś, aż samo się rozwiąże i dobrze, bo on okazał się idealnym kandydatem na prezesa partii „dupków żołędnych”. Innym razem przespałaś dobry moment na interwencje i fantastyczny facet przeszedł ci koło nosa. I jak wychodzisz w tym bilansie?
Policzyłaś i wychodzi, że trzeba w końcu wziąć się za siebie. Ale czy zrobisz coś ? A jak on zrobi? O daj Boże ! Bo Ty wiesz i czujesz że jesteś taką małą ciapą. A coś jednak się dzieje.
Ciąg dalszy (powinien) nastąpi(ć)…
Natalia Rurak
(natalia.rurak@dlastudenta.pl)
Fot. Barbara Krzowska
Nie jesteś wstydliwa, broń Boże. Nie jesteś nieśmiała i nigdy taka nie byłaś. Nawiązywanie nowych kontaktów nie sprawia ci kłopotów, ale z nim nie potrafisz. Jedyne, na co możesz się zdobyć to uśmiech, taki nieśmiały, niezbyt przesadny. Nie ważne, gdzie go spotykasz, w pracy, w sklepie, u znajomych. Efekt jest zawsze taki sam. Milkniesz, gdy przychodzi. Nie wiesz, co powiedzieć, więc żeby się nie zbłaźnić, stosujesz politykę ciszy. Ale dlaczego podczas jego nieobecności mówisz bez obaw i śmiało?
I zadajesz sobie setki bezsensownych pytań bez odpowiedzi o nim, o sobie, czyli o niczym. I tak każdego dnia, który ani was nie zbliża, ani nie oddala. Ale zaraz, jakich „Was”? Nie ma „was”. Jesteś Ty i jest On, ale nie My. Więc co robisz?
Wędrujesz między szczytem euforii jednej chwili, gdy spojrzał ,uśmiechnął się i powiedział coś miłego, a brzegiem depresji, gdy nie odpowiedział uśmiechem lub spojrzał na inną, nie na ciebie. O stagnacji w emocjach już nawet nie myślisz.
I tak co dzień modlisz się o zmianę. Raz chcesz, żeby szlag wszystko trafił, a raz, żeby nastąpił koniec jak w komedii romantycznej. Udajesz, że nie czekasz aż przyjdzie – Bzdura!!! Co chwile wyglądasz, czy dziś też będzie na tym samym spotkaniu, u znajomych, w tych samych godzinach w pracy…
Jest! Przyszedł! Ale ty masz kamienną twarz. Prawdziwie pokerowe zagranie. Nic, tylko pogratulować głupoty. I mija czas. Kilka razy minęliście się. Czasem wymieniliście spojrzenia. Czasem jakieś ukradkowe uśmiechy. Czasem nie spojrzał i od razu czujesz się jak bohaterka dramatu.
Dziś w końcu coś się stało. A może nie. Trochę skrzywił się już twój sposób interpretacji kodów i werbalnych, i niewerbalnych. Musisz to przyznać. W każdym razie on coś powiedział, może nawet o coś poprosił, ty dopisałaś do tego całą listę znaczeń. Miało być tak pięknie, a było jak zwykle. Miało być wspólne działanie, a nie było nic. Nawet „do widzenia”. No cóż, zdarza się… A teraz wiesz, że minie kilka dni, nim znowu gdzieś się spotkacie, każdy pójdzie w swoją stronę. Myślisz, że to nawet lepiej, nabierzesz dystansu. Nieprawda. Dystans przyjdzie, kiedy zupełnie przestaniecie się widywać i zapomnisz.
Oglądanie ckliwych lub wesołych filmów pomoże na chwilę, może na jeden wieczór. Masz dwa wyjścia. Jedno – bezpieczniejsze, ale nie daje żadnych fajerwerków. Zostaw to w cholerę ! Wszystko odejdzie jak przyszło. Nic ciebie i jego nie łączy. Dziś są pewne powody, które skutkują waszymi spotkaniami, jutro wcale nie musi ich być. Drugie to trauma, bo oznacza jakieś działanie. W żadnym wypadku nie namawiam cię do niego. Skończyć się może totalną katastrofą, zbłaźnieniem się i czymkolwiek jeszcze, czego sobie nie życzysz. Jest też oczywiście możliwość happy endu, ale odpowiedz sobie sama, na ile w to wierzysz.
Nie po raz pierwszy jesteś w takiej sytuacji. Pewnego razu poczekałaś, aż samo się rozwiąże i dobrze, bo on okazał się idealnym kandydatem na prezesa partii „dupków żołędnych”. Innym razem przespałaś dobry moment na interwencje i fantastyczny facet przeszedł ci koło nosa. I jak wychodzisz w tym bilansie?
Policzyłaś i wychodzi, że trzeba w końcu wziąć się za siebie. Ale czy zrobisz coś ? A jak on zrobi? O daj Boże ! Bo Ty wiesz i czujesz że jesteś taką małą ciapą. A coś jednak się dzieje.
Ciąg dalszy (powinien) nastąpi(ć)…
Natalia Rurak
(natalia.rurak@dlastudenta.pl)
Fot. Barbara Krzowska
Słowa kluczowe: facet związek