Kiedy stajesz się Nim
2007-04-12 13:52:33Elżbieta Święcicka-Macavoy w książce "Miłosna obsesja, czyli Syndrom Marylin Monroe", zwraca się do kobiet, które niezależnie od wieku, wykształcenia, miejsca zamieszkania i koloru skóry - mają te same problemy i kłopoty z osobowością. Do tych, które są nieszczęśliwe i nie akceptują siebie.
Każda w ten sam sposób wypełnia wewnętrzną pustkę: wiąże się z niedostępnym emocjonalnie partnerem, podmieniając swoje istnienie na jego. Rezygnują z własnego punktu widzenia i przyjmują jego spojrzenie na świat jako własny. Ich „ja" już nie istnieje - liczy się tylko jego „ja". Narkotyzują się dramatem i upajają ekscytacją, czują skok adrenaliny na skutek odrzucenia.
Wówczas stają się uzależnione i wpadają w obsesję...
Uzależniamy się nie dlatego, że coś sprawia nam przyjemność. Uzależniamy się, ponieważ nie radzimy sobie z emocjami gromadzonymi dniami, miesiącami, a niekiedy nawet latami. Uzależniamy się, bo mamy ku temu predyspozycje genetyczne, bo szukamy odskoczni od szarej brutalnej rzeczywistości, bo tłumimy ból i żal zamiast dać upust naszemu gniewowi i nienawiści. Uzależnienie jest naszym wołaniem o pomoc, choć często sami nie chcemy się do tego przyznać. Dziś przecież nie wypada przyznawać się do słabości czy okazywać bezradności. Rzeczywistość oczekuje od nas siły i robienia dobrej miny do złej gry. Dusza zaś łka, a serce łzy roni...
„Miłosna obsesja, czyli Syndrom Marylin Monroe" to książka dla kobiet, które kochają całym sercem, choć nie powinny. To książka pozwalająca zrozumieć mechanizmy uzależnienia; przede wszystkim od chorej miłości, która zamiast uskrzydlać - niszczy i powoli nas zabija. Jeśli:
- tkwisz w związku, który sprawia ci wiele bólu, a mimo to nie potrafisz go zerwać;
- wszystko ci się układa, tylko w miłości nie masz szczęścia;
- patrzysz codziennie w lustro z przerażeniem, choć często słyszysz komplementy pod swoim adresem;
- twoje miłości kończą się bolesnym rozstaniem i depresją;
- nadużywasz alkoholu, leków lub znalazłaś inną formę ucieczki od rzeczywistości
to ta książka jest właśnie dla Ciebie! Pozwoli Ci zrozumieć i uwolnić się od obsesyjnej miłości, z jaką prawdopodobnie zmagasz się w swoim życiu.
Autorka udowadnia, że „obsesja miłości" ma swoje korzenie w dzieciństwie. Jeśli jako dzieci nie doświadczamy prawdziwej, czystej i bezwarunkowej miłości, to w przyszłości też będziemy brnąć w taką chorą miłość. Będziemy karać się za to, kim nie jesteśmy, a nie będziemy umiały kochać się za to, jakie jesteśmy. Odrzucenie jest dla nas formą miłości. Uczucia wzbudzają w nas tylko ludzie, którzy nas nie chcą, a im częściej to robią, tym bardziej ich kochamy i tym silniejsze stają się nasze obsesje. Podświadomie powtarzamy wzór uczuciowy swoich związków z rodzicami, którzy nie potrafili nam dać bezwarunkowej miłości.
Autorka książki pragnie z całego serca, by czytelnicy (również mężczyźni, bo obsesja miłości dotyczy także ich) przebrnęli przez zawiłe ścieżki rekonwalescencji. Zrywa nam maskę z twarzy i uświadamia, że nasze wewnętrzne „ja" wyraża swój bunt poprzez pchanie nas w tzw. ucieczki. Może to być nadużywanie alkoholu, narkotyków, zakupy na oślep, niekontrolowanie jedzenia, mania telefoniczna lub pracoholizm...
Niestety, ale obsesja rodzi obsesję.
W książce opisywane są objawy chorej miłości, do której należą m.in.: depresja, zazdrość, paranoja, winienie się za każdą tragedię na świecie, niezdecydowanie i dążenie do perfekcji. Najbardziej charakterystycznym syndromem jest przekonanie, że miłość można kupić.
Jak pisze autorka: - Kupowanie uczuć jest dla ciebie jedynym sposobem podtrzymywania stosunków międzyludzkich. Być potrzebnym innym równa się być kochanym. Poświęcasz całe życie nie na własne potrzeby, lecz na potrzeby innych. Zatracasz swoje „ja" w procesie kupowania miłości partnera. Płacisz za to wysoką cenę. Wszystko, co możesz ofiarować, polega na kupowaniu lub robieniu czegoś dla kogoś. Gdy już wyczerpiesz cały swój czas i zasoby, partner cię rzuca, znęcony lepsza ofertą, a ty zostajesz sama ze stertą rachunków.
Elżbieta Święcicka-Macavoy radzi, jak wyzwolić się z miłosnej obsesji. Tak jak osoba otyła decyduje się przejść na dietę, bo nie chce do końca życia być gruba, a alkoholik zgłasza się na odwyk, ponieważ nie chce być wiecznie pijany, tak TY (tak - właśnie Ty, nie On. On się nie zmieni, to Ty jesteś tą, która będzie wprowadzać zmiany) musisz przejść proces rekonwalescencji by móc wreszcie tworzyć szczęśliwe związki. Najwyższa pora, by przestać sobie wmawiać, że nie zasłużyłyśmy na miłość bo jesteśmy: za grube, za chude, za brzydkie, za młode czy za stare...
Zapinamy pasy, bo czeka nas niebezpieczna droga. Przed nami wyboista ścieżka zaprzeczania, smutku i gniewu. Ale gra warta jest świeczki. Bo na końcu owej drogi czeka na nas zrozumienie, akceptacja i bilet do lepszego świata. Świata wolnego od nienawiści do samej siebie, katowania, prześladowania i bombardowania negatywnymi ocenami. Musisz zdobyć się na odwagę i walczyć. Jeśli tego nie zrobisz - znikniesz. Przestaniesz istnieć - twoje ciało i duch rozpadną się.
Chyba sama wiesz, że nadszedł czas na zmiany. Nic innego, tylko książkę w łapkę i przyjemnej lekturki. I choć mówi się, że sukcesowi zawsze towarzyszy strata - Tobie wyjdzie to tylko na dobre. Tracisz Go, a zyskujesz życie bez Niego. I to będzie Twój sukces.
Elżbieta Święcicka-Macavoy, „Miłosna obsesja, czyli Syndrom Marylin Monroe", wydawnictwo Twój Styl, Warszawa 1994.
Sylwia Ignaszewska
(sylwia.ignaszewska@dlastudenta.pl)