Ortoreksja – obsesja na punkcie zdrowej żywności
2007-07-12 19:50:49Zaczyna się całkiem niewinnie, jak wszystkie uzależnienia. Pewnego dnia postanawiasz, że nie tkniesz nigdy więcej czegokolwiek, co jest niezdrowe. Masz szlachetny cel - zdrowe życie. Zaczynasz od stosowania przeróżnych diet. Z niezwykłą precyzją planujesz codzienny jadłospis. Stopniowo eliminujesz coraz więcej produktów, zostawiając na liście jedynie te, które wydają się niczym nie skażone. I tak krok po kroku wpadasz w ortoreksję – obsesję na punkcie zdrowego jedzenia.
Wiele mówi się o anoreksji (jadłowstręt psychiczny), bulimii (żarłoczność psychiczna), a nawet o tanoreksji (uzależnienie od opalania). Ortoreksja wciąż dla wielu pozostaje tajemnicą. Warto więc uświadomić sobie, czym tak właściwie jest. Na pewno nie wzięła się znikąd i nie jest kolejną fanaberią. Termin wprowadził amerykański lekarz – Steven Bratman. Sam zresztą wpadł w szpony tej choroby. Jako dziecko dotknięte alergią pokarmową, spożywał bardzo jednolite posiłki. Właściwie smak wielu potraw był mu całkowicie obcy. Wyrastał w uwielbieniu do tego, co zdrowe. Swoje całe życie podporządkował jedzeniu. To, że jest chory uświadomił sobie dopiero podczas praktyki lekarskiej. Zorientował się, że inni ludzie tak samo obsesyjnie postrzegają kwestię zdrowej żywności, jak on. Aby przestrzec innych przed takim stylem życia, nie tylko zdefiniował nową chorobę, ale też wydał książkę - „W szponach zdrowej żywności.”
Jakość przede wszystkim
Kontrola nad pożywieniem rekompensuje ortorektykom porażki w innych dziedzinach życia. Tu nikt nie może nimi sterować. Sami decydują o tym, co zjedzą. Najpierw rezygnują ze słodyczy, tłuszczów. Potem odpowiednia, bo na pewno zdrowa, wydaje się już tylko żywność ekologiczna. Na półce wciąż rosnąca kolekcja poradników i książek o tym, co jeść, a czego unikać. Rozkład dnia podporządkowany ściśle określonym zasadom. O tej porze jem to, o tej tamto, a potem w ogóle nic. Ale ich celem wcale nie jest odchudzanie. Bo w ortoreksji najistotniejsza jest jakość posiłków, a nie ilość. Niemalże perfekcyjna znajomość wszelkich tabel kalorycznych to standard. Każdy kęs musi być przeżuty odpowiednią ilość razy. Każda wartość odżywcza posiłku musi zostać skrupulatnie odnotowana. Skład każdego kupionego produktu drobiazgowo zanalizowany. Wszędzie przecież czyhają te okropne emulgatory, środki konserwujące, pestycydy itd.
Rola psychiki
Podobnie, jak w anoreksji i bulimii, przyczyn ortoreksji upatruje się w psychice. Szczególnie podatne są osoby bardzo skoncentrowane na sobie i nieustannie dążące do perfekcji na wielu płaszczyznach. Coraz więcej energii poświęcają one na komponowanie swoich posiłków. Starają się dobierać poszczególne produkty bardzo precyzyjnie. Świadomość, że mogą w pełni kontrolować tą sferę swojego życia, zaczyna sprawiać satysfakcję. Narzucają sobie reżim dietetyczny. Z każdym dniem coraz większy. Stosują system kar i nagród. Każde odstępstwo od zasad wywołuje ogromne poczucie winy. Za spożycie czegoś „nieczystego” potrafią się ukarać. Jak? Eliminując kolejny produkt z listy do tej pory dozwolonych. Wierzą, że tylko tak skomponowana dieta pozwoli zachować im dobrą formę i zdrowie. Nawet nie wiadomo kiedy pojawiają się problemy na gruncie towarzyskim i zawodowym. Ortorektyk spożywa swoje posiłki w samotności, skutecznie izoluje się od znajomych. Uważa, że go nie rozumieją. Widzi w nich wrogów, którzy za wszelką cenę starają się zniechęcić go do takiego trybu życiu. A tak przecież nie jest. Tylko, że na tym właśnie polega uzależnienie. Sami nie zdajemy sobie sprawy, co się z nami dzieje. A dobre rady innych odbieramy jako atak na własną osobę.
Konsekwencje
Mimo, że z założenia dieta jest niezwykle zdrowa, to jednak taki sposób odżywiania ma swoje negatywne skutki. Nieprawidłowo zbilansowane posiłki prowadzą do ogromnego niedoboru minerałów i witamin. Nasze organy zaczynają się buntować i przestają funkcjonować tak, jak powinny. Pojawiają się bóle i zawroty głowy, kłopoty z pamięcią i koncentracją. Do tego dołączają bóle brzucha, nudności, osłabienie, problemy z ciśnieniem, anemia. Bardzo często zanika miesiączka. Nic dziwnego. Tak restrykcyjna dieta skutecznie zaburza produkcję estrogenów odpowiedzialnych za regularność cykli. Poza tym niedobory energetyczne powodują zachwianie całej gospodarki hormonalnej organizmu. A to z kolei może prowadzić do pojawienia się stanów depresyjnych.
Pamiętajmy, że problem nie pojawia się z dnia na dzień. To choroba wieloetapowa. Niewinny początek może doprowadzić do opłakanego końca. Tak jak w przypadku anoreksji, czy bulimii leczenie objawów nie wystarczy. Trzeba zwalczyć przyczynę, a ona tkwi w głowie. Zanim więc podejmiemy decyzję o tak iście „zdrowym” stylu życia, zastanówmy się, czy taka dieta jest nam naprawdę potrzebna. Bo ortoreksja to kolejna pułapka na drodze do piękna. Pytanie tylko, czy warto w ogóle wkraczać na tą drogę?
Katarzyna Stec
(katarzyna.stec@dlastudenta.pl)
Wiele mówi się o anoreksji (jadłowstręt psychiczny), bulimii (żarłoczność psychiczna), a nawet o tanoreksji (uzależnienie od opalania). Ortoreksja wciąż dla wielu pozostaje tajemnicą. Warto więc uświadomić sobie, czym tak właściwie jest. Na pewno nie wzięła się znikąd i nie jest kolejną fanaberią. Termin wprowadził amerykański lekarz – Steven Bratman. Sam zresztą wpadł w szpony tej choroby. Jako dziecko dotknięte alergią pokarmową, spożywał bardzo jednolite posiłki. Właściwie smak wielu potraw był mu całkowicie obcy. Wyrastał w uwielbieniu do tego, co zdrowe. Swoje całe życie podporządkował jedzeniu. To, że jest chory uświadomił sobie dopiero podczas praktyki lekarskiej. Zorientował się, że inni ludzie tak samo obsesyjnie postrzegają kwestię zdrowej żywności, jak on. Aby przestrzec innych przed takim stylem życia, nie tylko zdefiniował nową chorobę, ale też wydał książkę - „W szponach zdrowej żywności.”
Jakość przede wszystkim
Kontrola nad pożywieniem rekompensuje ortorektykom porażki w innych dziedzinach życia. Tu nikt nie może nimi sterować. Sami decydują o tym, co zjedzą. Najpierw rezygnują ze słodyczy, tłuszczów. Potem odpowiednia, bo na pewno zdrowa, wydaje się już tylko żywność ekologiczna. Na półce wciąż rosnąca kolekcja poradników i książek o tym, co jeść, a czego unikać. Rozkład dnia podporządkowany ściśle określonym zasadom. O tej porze jem to, o tej tamto, a potem w ogóle nic. Ale ich celem wcale nie jest odchudzanie. Bo w ortoreksji najistotniejsza jest jakość posiłków, a nie ilość. Niemalże perfekcyjna znajomość wszelkich tabel kalorycznych to standard. Każdy kęs musi być przeżuty odpowiednią ilość razy. Każda wartość odżywcza posiłku musi zostać skrupulatnie odnotowana. Skład każdego kupionego produktu drobiazgowo zanalizowany. Wszędzie przecież czyhają te okropne emulgatory, środki konserwujące, pestycydy itd.
Rola psychiki
Podobnie, jak w anoreksji i bulimii, przyczyn ortoreksji upatruje się w psychice. Szczególnie podatne są osoby bardzo skoncentrowane na sobie i nieustannie dążące do perfekcji na wielu płaszczyznach. Coraz więcej energii poświęcają one na komponowanie swoich posiłków. Starają się dobierać poszczególne produkty bardzo precyzyjnie. Świadomość, że mogą w pełni kontrolować tą sferę swojego życia, zaczyna sprawiać satysfakcję. Narzucają sobie reżim dietetyczny. Z każdym dniem coraz większy. Stosują system kar i nagród. Każde odstępstwo od zasad wywołuje ogromne poczucie winy. Za spożycie czegoś „nieczystego” potrafią się ukarać. Jak? Eliminując kolejny produkt z listy do tej pory dozwolonych. Wierzą, że tylko tak skomponowana dieta pozwoli zachować im dobrą formę i zdrowie. Nawet nie wiadomo kiedy pojawiają się problemy na gruncie towarzyskim i zawodowym. Ortorektyk spożywa swoje posiłki w samotności, skutecznie izoluje się od znajomych. Uważa, że go nie rozumieją. Widzi w nich wrogów, którzy za wszelką cenę starają się zniechęcić go do takiego trybu życiu. A tak przecież nie jest. Tylko, że na tym właśnie polega uzależnienie. Sami nie zdajemy sobie sprawy, co się z nami dzieje. A dobre rady innych odbieramy jako atak na własną osobę.
Konsekwencje
Mimo, że z założenia dieta jest niezwykle zdrowa, to jednak taki sposób odżywiania ma swoje negatywne skutki. Nieprawidłowo zbilansowane posiłki prowadzą do ogromnego niedoboru minerałów i witamin. Nasze organy zaczynają się buntować i przestają funkcjonować tak, jak powinny. Pojawiają się bóle i zawroty głowy, kłopoty z pamięcią i koncentracją. Do tego dołączają bóle brzucha, nudności, osłabienie, problemy z ciśnieniem, anemia. Bardzo często zanika miesiączka. Nic dziwnego. Tak restrykcyjna dieta skutecznie zaburza produkcję estrogenów odpowiedzialnych za regularność cykli. Poza tym niedobory energetyczne powodują zachwianie całej gospodarki hormonalnej organizmu. A to z kolei może prowadzić do pojawienia się stanów depresyjnych.
Pamiętajmy, że problem nie pojawia się z dnia na dzień. To choroba wieloetapowa. Niewinny początek może doprowadzić do opłakanego końca. Tak jak w przypadku anoreksji, czy bulimii leczenie objawów nie wystarczy. Trzeba zwalczyć przyczynę, a ona tkwi w głowie. Zanim więc podejmiemy decyzję o tak iście „zdrowym” stylu życia, zastanówmy się, czy taka dieta jest nam naprawdę potrzebna. Bo ortoreksja to kolejna pułapka na drodze do piękna. Pytanie tylko, czy warto w ogóle wkraczać na tą drogę?
Katarzyna Stec
(katarzyna.stec@dlastudenta.pl)
Słowa kluczowe: ortoreksja zdrowa żywność