Podróże kształcą?
2009-10-05 12:32:46Z pociągiem jest jak z życiem. Skądś wyruszasz, dokądś zmierzasz, gdzieś się zatrzymujesz…Czasem bywa pospiesznie, czasem ekspresowo, innym razem osobowo lub bezosobowo…
Pociągi, jak i inne środki transportu, są swego rodzaju medium. Czymś, co w przedziwny sposób stwarza nową rzeczywistość. Świat międzyczasu, przejścia ze zbioru konieczności „TU” do zbioru konieczności „TAM.” Ze strony ludzi z reguły spotykam się z awersją do tego typu wyrwy, jaką jest czas podróży. Zwłaszcza, jeśli jest to podróż długa, wielogodzinna. Czym jest to właściwie spowodowane? Niechęć przed tłumem, przed ewentualnym brakiem miejsca, ściskiem…? Lęk o bagaż podręczny, o życie? Irytacja ze względu na niewygodę, dłużenie się czasu, nie takich jak trzeba współpodróżnych? Bo za gorąco, bo za zimno, bo toaleta dwa wagony dalej, bo w przedziale dla niepalących nie ma już miejsca, bo smród, bo brud, bo ubóstwo? Bo gadulstwo dwóch przekupek siedzących obok, płacz dziecka, sapanie spoconego mężczyzny, ból pośladków, nóg, karku, mrowienie zdrętwiałych kończyn…? To się nazywa „przyjemność podróżowania”, „pociągo-portacja” o zapachu kanapek z konserwą turystyczną. Niemal zawsze pojawia się możliwość zapicia tego dźwięcznym, przystankowym: „piwo jasne, piwo”, tudzież „warsowym”: „kawa, herbata, soki”, ale to, rzecz jasna, w arcyokazjonalnej cenie.
Od... do...
Życie jest rodzajem pociągu „od” i „do”. Wsiadasz, losowo wybierasz wagon, podobnie przedział. Kierujesz się instynktem w doborze współpodróżnych. Czasem mimowolnie, czasem z wielka chęcią zaspokojenia pewnych indywidualnych duchowych potrzeb, wdajesz się w pogaduszki i wartkie dyskusje. Innym razem, pełen dystansu, stawiasz między sobą a resztą papierowy mur książkowy, prasowy, czy elektroniczny w kształcie MP3 koloru grafitowego. Oczy zamkniesz, udasz, że śpisz, a i rzeczywiście przyśniesz czasem, skutkiem czego zamiast w Toruniu, w Białogardzie wylądujesz. Nie zawsze możesz liczyć na to, że ktoś, z kim niefortunnie nie wdałeś się w rozmowę, postanowi cię obudzić. Nawet kiedy wie, gdzie miałeś wysiąść. Ludzie czasem bywają świniami…
Podróże kształcą, podróże uczą. Poza znajomością geografii, wykształceniem w sobie wyższego progu wrażliwości i zrozumienia dla szeroko pojętej inności, podróżowanie sprzyja specyficznemu rodzajowi turystycznej asertywności. Jest ona czymś niezmiernie ważnym, bowiem sprzyja uniknięciu narzekań na niedogodności podróżowania. Ani ludzi nie ma idealnych, ani rzeczy, ani tym bardziej usług. Wiele zależy od odpowiedniego podejścia i obejścia czyhających na nas z każdej strony niedogodności. Przytoczmy pewną sytuację…
Przypuszczalnie mamy zimę. Ziąb, mróz siarczysty, a przed tobą podróż. Wsiadasz do pociągu, opatulony w szaliczek, kożuszek, w plecaku kanapki, termosik z ciepłą herbatką – jesteś szczęściarzem. Bach! – wolne miejsce, więc lokujesz na nim swą skromną osobę. Przed tobą dziewięć godzin jazdy. Minęły dwie, więc odkręcasz termos i raczysz się gorącym naparem. Jeden, drugi, piąty… i to by było na tyle. Niechybnie stwierdzasz, że trafił ci się przedział, w którym z minuty na minutę zamarzasz na tzw. „sopelka.” Ogrzewanie padło. Wśród podróżnych nastało poruszenie, każdy chciwie patrzy na twój termosik (nie wiedzą, że zapasy już i tobie się wyczerpały). Do twoich uszu zaczynają docierać głośne utyskiwania na przewoźnika, że to niby tak często, że jak nie za zimno, to za gorąco, itd. Współpasażerowie narzucają na siebie szaliki i paltociki, ale nikt się z miejsca nie ruszy. Ale wystarczy, że jedna osoba zdobędzie się na działanie, wszystkie inne najpewniej pójdą w jej ślady, aby zasadzie społecznego dowodu słuszności stało się zadość. Znam jednak takich, którzy marznąć będą, a nie wstaną. Męczyć się będą bezsensownym gadulstwem współpasażerów, a nie zmienią przedziału. Będzie im wiało po karkach i uszach od przeciągu, bo komuś za gorąco i pootwierał wszystkie możliwe drzwi i okna, a nie odważą się zamknąć ani jednego i nie zapytają nawet, czy mogą coś w tym względzie zmienić, by uniknąć „przewiania” i ewentualnego zapalenia ucha środkowego. Są tacy, co zżymać się będą na widok osoby wyciągającej papierosa w przedziale dla niepalących, czy chłopca, który nie bacząc na innych, zapuszcza muzyczną „łupankę” w wagonie bezprzedziałowym typu „kurnik”, a uwagi nie zwrócą. Unikną ingerencji w dobro własne, a być może, że i ogólne. Będą nawiązywać kontakt wzrokowy i zawierać porozumienia min z równie zniesmaczonymi „niedogodnościami” podróżnikami. Będą wdawać się w mniej lub bardziej ciche dyskusje, czyniąc aluzje do sytuacji, ale do bezpośredniego działania mającego na celu zmianę stanu rzeczy, nie ośmielą się posunąć. I za taką również przyczyną, poszerza się grono „w duchu cierpiących”, „sytuację znoszących” – takich, dla których podróż pociągiem, będąca wyłącznie międzyczasem urasta do rangi koszmaru. A czasem wystarczy tylko, zwyczajnie i po prostu wstać i wyjść. Wyjść i poszukać dogodniejszego miejsca gdzie indziej.
Z pociągiem jest jak z życiem. Skądś wyruszasz, dokądś zmierzasz, gdzieś się zatrzymujesz… Czasem bywa pospiesznie, czasem ekspresowo, innym razem osobowo, lub bezosobowo. Za jeden odcinek podróży zapłacisz mniej, za drugi więcej. Bywa, że coś się opóźni, później jakimś cudem nadgoni. Raz jest ciepło, raz zimno. Raz pełno, raz pusto. Jedziesz z bagażem bądź bez, ale… jedziesz. I to do ciebie, w dużym jednak stopniu, należy wybór przedziału. Nie musisz się godzić na pierwszy lepszy, bo akurat widzisz, że jest miejsce. Nie musisz bezczynnie siedzieć i trwonić czasu w nadziei, że coś się zmieni. Że włączą ogrzewanie, a pani siedząca obok z obłędem w oczach, przez trzy godziny streszczająca całe swoje życie, wysiądzie na kolejnej z rzędu „najbliższej” stacji. Podobno „jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”, a gdzie i dokąd kupisz bilet, tam pojedziesz, w takich a nie innych warunkach… Tym samym: jak i gdzie usiądziesz, tak i tam będziesz siedział. Wszystko jest kwestią wyboru i turystycznej asertywności. Nie tylko w pociągu, z miasta do miasta i „ode wsi dode wsi”, jak śpiewał Lech Janerka. To się tyczy całej podróży przez życie – przez wszystkie jego otwarte i zamknięte, osobiste i intymne, zbiorowe i grupowe, zawodowe i ogólnospołeczne i wszystkie inne… przedziały.
Iga Zakrzewska
(iga.zakrzewska@dlalejdis.pl)
Fot. Łukasz Bera