Rzuciła go dziewczyna, spóźnił się na pociąg. A na peronie... [HISTORIE WALENTYNKOWE]

Cztery historie, cztery różne opowieści. Nasi rozmówcy przekonują nas, że miłość w każdym momencie może nas dopaść.

Naszych bohaterów zapytaliśmy o ich najciekawsze walentynkowe wspomnienia.

Przez antywalentynki do miłości

Jedną z osób, która na zawsze zapamięta Walentynki jest 23-letnia Oliwia. Historia Oliwii jest niezwykle zaskakująca, dlatego, że swoją drugą połówkę poznała podczas antywalentynkowej imprezy, na której miała być jedynie w gronie najbliższych koleżanek. Oliwia z uśmiechem na twarzy wspomina walentynki, które 2 lata temu odmieniły jej życie:

- Dwa lata temu postanowiłyśmy z przyjaciółkami, które podobnie jak ja nie miały wtedy chłopaków, zorganizować sobie imprezę antywalentynkową w mieszkaniu jednej z dziewczyn - opowiada Oliwia.

Nie byłoby dziś o czym opowiadać, gdyby nie pewien przypadek, który wydarzył się tego wieczoru, który na zawsze pozostanie w pamięci Oliwii.

- Razem z dziewczynami spędzałyśmy świetny wieczór, wspólnie się bawiąc i śmiejąc. W pewnym momencie w mieszkaniu doszło do awarii prądu. Z racji tego, że w mieszkaniu były same dziewczyny, postanowiłyśmy poprosić o pomoc sąsiadów mieszkających naprzeciw. Z pomocą przyszedł jeden ze studentów mieszkających w sąsiednim mieszkaniu. Pomógł nam naprawić prąd, za co w ramach podziękowania zaprosiłyśmy go na naszą imprezę. I tak się wszystko zaczęło. Po dłuższej rozmowie, Błażej zaproponował mi spotkanie kilka dni po Walentynkach. W taki sposób zaczęliśmy się spotykać. Nasz związek przetrwał do dziś.

Jak pokazuje historia Oliwii, Walentynki nie muszą kojarzyć się jedynie z banalnymi podarunkami, czy randkami w kinie lub na romantycznych kolacjach. Jest wiele osób, których życie zmieniło się 14 lutego oraz takich, które w nietuzinkowy sposób spędziły ten dzień. Jedną z osób, które w właśnie 14 lutego otrzymały nietypowy prezent od ukochanej osoby jest Klaudia. Ubiegłoroczne Święto Zakochanych było jednym z najmilszych dni w jej życiu.

Zaręczynowe zaskoczenie
 
- Razem z moim chłopakiem wybraliśmy się na kilka dni do Zakopanego. Nasz wyjazd zaplanowaliśmy akurat tak, że obejmował on Walentynki. Nie spodziewałam się, co się wtedy stanie - opowiada Klaudia

- 14 lutego wieczorem poszliśmy się przejść na Krupówki. Gdy już tam dotarliśmy, mój chłopak nagle uklęknął przede mną na środku drogi między tłumem ludzi, wyjął pierścionek i zapytał, czy zostanę jego żoną.

Klaudia zawiesza głos i po chwili opisuje swoje zdziwienie, którego doznała w chwili oświadczyn.

- Na początku byłam tak zaskoczona, że nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Po chwili poczułam jakbym stała na ogromnej scenie, ponieważ wokół nas zgromadził się tłum gapiów bijących brawo. Przez dłuższy czas nie mogłam dojść do siebie.

Klaudia przyjęła oświadczyny, a Walentynki, podczas których wydarzyła się ta historia dołączyły z pewnością do najciekawszych i najbardziej nieprzewidywalnych wydarzeń w jej życiu.

Rozstał się z dziewczyną, spóźnił się na pociąg

Nie tylko kobiety mają w zanadrzu nietypowe historie walentynkowe. 25-letni Kamil rok temu przeżył z jednej strony najbardziej przykre, a z drugiej najbardziej niecodzienne walentynki.

- W Walentynki byłem umówiony ze swoją dziewczyną. Przyjechałem do miasta, w którym mieszkała. Przed Walentynkami już przez dłuższy czas dochodziło między nami do sprzeczek. Myślałem, że w Dzień Zakochanych wszystko się zmieni. Myliłem się.

Kamil nie spędził ze swoją dziewczyną wiele czasu. Niedługo po tym jak do niej przyjechał, pokłócili się i rozstali.

- Tego dnia miałem strasznego pecha. Nie dość, ze rozstałem się z dziewczyną, to uciekł mi pociąg do domu. Na kolejny musiałem czekać ponad 2 godziny.

Dzień ten należałby do jednych z najbardziej pechowych dni w życiu Kamila, gdyby nie pewna osoba, którą tamtego dnia poznał w natłoku nieszczęść.

- Kiedy czekałem na stacji na pociąg, zobaczyłem dziewczynę stojąca na tym samym peronie. Zaczęliśmy rozmowę od wymiany informacji na temat pociągu, na który czekamy. Okazało się, że jedziemy w tę samą stronę, i że pochodzimy  z tego samego miasta. Ewa, bo tak ma na imię dziewczyna, którą wtedy poznałem, dotrzymała mi towarzystwa przez całą powrotną drogę do domu. Bardzo fajnie nam się rozmawiało, więc postanowiłem zaproponować jej spotkanie. Po kilku dniach się spotkaliśmy, i tak zaczęła się nasza wspólna przygoda. Do dziś jesteśmy parą.

Chorobowa miłość

Słodko-gorzki smak ma historia Asi, której 14 lutego 2011 roku zapowiadał się na początek problemów zdrowotnych. Pechowość tego dnia przejawiała się w tym, że akurat wtedy Asia trafiła do szpitala z podejrzeniem zapalenia wyrostka.

- Od razu po przyjęciu mnie do szpitala trafiłam na salę operacyjną. Miałam ostre zapalenie wyrostka robaczkowego, w związku z czym konieczny był zabieg. Po zabiegu trafiłam na  salę szpitalną. W sali obok leżał chłopak, którego poznałam po zabiegu. Okazało się, że Krzysiek trafił do szpitala z tego samego powodu co ja. Podczas naszego pobytu tam, bardzo się polubiliśmy. Po wyjściu ze szpitala nasza znajomość przerodziła się w przyjaźń, a po pewnym czasie w miłość…- wyznaje Asia.

Asię i Krzyśka połączyła wspólna choroba oraz Walentynki, w które oboje znaleźli się w szpitalu. Jak widać, każda zła passa może się zmienić się w coś pozytywnego.

Spisała: Joanna Matuła

Fot. Łukasz Bera