Siła sióstr
2009-01-16 09:38:43Uroki… fajne jest posiadanie podwójnej ilości zabawek w dzieciństwie, ubrań i znajomych na ,,naszej klasie’’, nie przeczę. Dobrze wspominam takie momenty, jak pierwszy dzień w przedszkolu – nigdy sama, zawsze z siostrzaną obstawą. Miło jest też mieć kogoś, kto na 100% reflektuje na mrożoną pizzę o 23.00, powie: ,,weź wieśniaro spójrz na siebie’’, nawet jeśli wydaje mi się, że śmiało mogłabym konkurować z Kate Moss. Fajne jest porozumienie bez słów i świadomość, że cokolwiek by się nie działo, to siostra-bliźniaczka jest pierwszą i ostatnią deską ratunku. Bo kto pościeli ci łóżko, jak wracasz na bani rano z imprezy, no kto? Kto nauczy się całej historii po II Wojnie Światowej i pójdzie za ciebie na egzamin? Kto będzie płakał razem z tobą, gdy wyrywają ci stałego zęba bez znieczulenia i kto, na znak solidarności, poplami lodami znienawidzone wdzianko z falbankami?
- Połóż to tu, Emilciu - powiedział tata.
- Nie, Emilciu… - odpowiedziała Monika.
- No to Monisiu.
Tego nawet nie trzeba komentować, motyw wpisany w życie każdych jednojajowych bliźniąt. Teksty typu: ,,dziewczynki poszły na randkę z Michałem’’ czy ,,dziewczynki nie lubią cebuli”, mimo że tylko jedna siedzi w kinie z Michałem i tylko jedna wydłubie każdy kawałek cebuli z sałatki. Częściej jest śmiesznie niż uciążliwie. Gorzej zaczyna się dziać w okolicach Bożego Narodzenia, kiedy trzeba napisać list do Świętego Mikołaja. Przykładowo, Monika pragnie zostać posiadaczką skarpetek w paski, a Emilka rajstop w truskawki. Można dać sobie obie ręce uciąć, że obie dostaniemy podkolanówki w paski i truskawki. Dla śmiechu zdradzę, że podany wyżej przykład jest faktem. A podkolanówki nosiło się przednio.
Problemy. Owszem, są - najczęściej związane z nikłą rozpoznawalnością. No ale po co się przejmować. Z takich rzeczy trzeba się śmiać! Bo śmieszne jest, jak widzisz zbliżającą się, nieznajomą osobę, która z uśmiechem idzie w twoją stronę. Potem obserwujesz, jak tej osobie uśmiech znika z twarzy proporcjonalnie do malejącej odległości. Choć jak już słyszę szeptanie za plecami, by nie psuć siostrze reputacji, odwracam i wyjaśniam, że to nie Emilka. Już na początku liceum parę osób dziwnie na mnie patrzyło, jak się później okazało, mieli mi za złe, że nie poznaję ich na ulicy. Moja wspaniała wychowawczyni kiedyś nakrzyczała na moją siostrę, że wagaruje, a przecież teraz mamy matematykę…Rodzina nigdy sobie z tym nie radziła, dlatego specjalistyczne słownictwo typu ,,biedroneczki’’, ,,krówki’’ tudzież ,,mróweczki’’ jest na porządku dziennym. Ostatnio rozbawił mnie mail od kolegi - ,, hey by the way were u at Newcastle couple of weeks before... Because i thought I have seen u .... I was in the bus ... the only difference was ... u looked little tall... so i though this could be ur sister ...’’ Zacytuję jeszcze mojego pierwszego chłopaka: ,,ja was kiedyś odróżniałem po butach… no na początku, jak na przykład przychodziłem na przystanek, pierwsze co to look na buty’’. Wzruszające…
Moja siostra to mój narkotyk, moje uzależnienie – nie mogę bez niej żyć. Tęsknię, gdy jest daleko, ale wiem, że jak przyjedzie to będzie jak dawniej, nic się nie zmieni. Zabawne, że nigdy nie byłyśmy wylewne, żadnych uścisków podczas dzielenia się opłatkiem, żadnego rzucania się na szyję na powitanie. Bo my się nie żegnamy i nie witamy – cały czas jesteśmy blisko.
Monika Pryśko
(monika.prysko@dlastudenta.pl)