Spisane z życia - Kobieta

Z pamiętnika zakupoholiczki

2010-07-05 15:02:09

Wszystko zaczyna się całkiem niewinnie - zwykle od kilku nieprzemyślanych zakupów. Przecież kupowanie to nic złego - tłumaczy - zwłaszcza, kiedy jest tyle atrakcyjnych promocji. Potem, odwiedza sklepy coraz częściej i łapie się na tym, że zaczyna nabywać rzeczy, których praktycznie nie używa, z myślą "ach.. może kiedyś się przyda, nigdy nic nie wiadomo".  Przymierzając kolejną sukienkę usprawiedliwia się sama przed sobą "Jeszcze tylko ta... tak ładnie w niej wyglądam..."  Gdy wraca do domu obładowana torebkami z zakupami zaczyna odzywać się jej sumienie. Do tego stopnia, że niektóre "zdobycze" chowa przed swoim partnerem, który jak zwykle wypomniałby "Przecież już masz podobne buty".

Jeśli osoba przedstawiona powyżej odzwierciedla również Ciebie, to niepokojący znak! Istnieje duże ryzyko, że jesteś zakupoholiczką. Ta rujnująca budżet i relacje z bliskimi choroba cywilizacyjna wywołana przez konsumpcjonizm, zagraża coraz większej ilości nie tylko kobiet, ale i mężczyzn. Reklamy obiecujące, że po zakupie produktu staniemy się pod różnymi względami atrakcyjniejsze, sprawiają, że przestajemy myśleć racjonalnie, a kierujemy się wyłącznie emocjami. Chcąc podnieść poczucie własnej wartości, uciec od problemów i poprawić sobie humor, udajemy się do galerii handlowych - miejsc, w których zawsze czekają na nas uprzejmi ekspedienci, cieszące oko stylizacje na wystawach sklepowych, miła dla ucha muzyka i ten niepowtarzalny dźwięk nabijanej kasy, który daje znać, że stałyśmy się szczęśliwymi posiadaczkami nowej rzeczy. Dopamina, hormon szczęścia wydzielający się podczas zakupów, sprawia, że nasze życie staje się "lepsze".

O swoim uzależnieniu od zakupów zgodziła się opowiedzieć 23-letnia mieszkanka Warszawy, studentka prawa, na co dzień będąca sekretarką w kancelarii adwokackiej. "Na początku uważałam, że zakupoholizm mnie nie dotyczy i, że kobiety uzależnione od zakupów to tylko te wydające fortunę na ciuchy w galeriach handlowych. Potem jednak zdałam sobie sprawę, że ja robię dokładnie to co one, tylko w trochę innym, może mniej spektakularnym wymiarze... Niedaleko mojej pracy znajdowała się drogeria. Od czasu do czasu zaglądałam tam, wiadomo. Ale potem nie było dnia, w którym chociaż na chwile nie poszłabym po jakiś nowy kosmetyk. I tak moja kosmetyczka, a właściwie to kilka kosmetyczek, wzbogaciły się o mnóstwo tuszy do rzęs, kredek w różnych odcieniach, przeróżnych pudrów i fluidów, eye-linerów, cieni do powiek, pilniczków, itp. itd. Najwięcej było błyszczyków - przystopowałam na sześćdziesięciu. I lakierów do paznokci - 3 półki na drzwiach w lodówce, ale nie liczyłam ile ich było. Większości z nich nigdy nie miałam okazji użyć, podobnie jak z innymi rzeczami. Szaleństwo kupowania przestało po pewnym czasie ograniczać się wyłącznie do kosmetyków. Zaczęłam kupować mnóstwo ciuchów, gadżetów... czułam się jak na głodzie. To była totalna głupota.  

Do pracy i do szkoły zwykle maluję się bardzo delikatnie, a większość kosmetyków leżała i czekała na "lepsze dni". Nie miałam ich nawet kiedy używać, tylko jak wychodziłam gdzieś ze znajomymi. Dopiero mój chłopak, z którym mieszkam, zaczął się niepokoić, bo zaobserwował, że moja kolekcja jest znacznie większa niż moich koleżanek i że to co robię przestaje być normalne. Zaczął kontrolować moje wydatki. Przypadkiem dowiedział się, że mam drobne długi u kilku naszych znajomych. Było mi okropnie głupio, ponieważ od czasu, kiedy wyprowadziłam się od rodziców i zaczęłam żyć na własną rękę, nigdy nie brakowało mi na nic pieniędzy. Nie chciałam go oszukiwać... może na początku tak było... ale on zawsze był wobec mnie w porządku, dlatego nie chciałam chować kolejnych zakupów po szafkach, żeby tylko nie zorientował się, że znowu coś kupiłam. Wolałam być szczera i jeśli już mi się zdarzyło to wolałam się przyznać, i usprawiedliwić swój zakup, co nawet w moich uszach zaczynało brzmieć bezsensownie. Czułam, że kompletnie się pogubiłam, ale nie potrafiłam przestać. Kontakty z Jackiem, moim chłopakiem, diametralnie się pogorszyły. Widziałam, że ma do mnie coraz mniej zaufania. Im bardziej między nami się psuło, tym miałam większą ochotę poprawić sobie humor zakupami. Koleżanki śmiały się ze mnie, że nie potrafię już spotykać się w innym miejscu, jak tylko w centrum handlowym. To było smutne, ale taka była prawda. Nie kręciły mnie kluby, kino, kawiarnie itd.  

Sytuacja kryzysowa nadeszła jednak później. Zaczęło mi brakować na czynsz, a w pewnym momencie i na jedzenie... Musiałam pooddawać niektóre długi, a po wszystkich bieżących opłatach z pensji nie zostawało mi prawie nic. Doszło do tego, że byłam na utrzymaniu mojego chłopaka. Wstyd się do tego przyznać, ale potrafiłam pójść na zakupy i wydać nawet trochę jego pieniędzy... Tłumaczyłam mu, że zmienia się pora roku i nie mam w czym chodzić... Pewnego dnia, oznajmił, że nie ma siły dłużej tolerować całej tej sytuacji i że jak mam taką frajdę z zakupów, to powinnam kupić sobie nowego faceta. Miał dużo racji, ale nie pozwoliłam mu odejść, ponieważ nie wyobrażam sobie życia z kimś innym. Obiecałam, że się zmienię. Musiałam.

Poprosiłam rodziców, żeby pomogli mi trochę finansowo, abym mogła stanąć na nogi. Zgodzili się, ale byli bardzo zdziwieni prośbą, ponieważ od dawna nic od nich nie chciałam i nie mieliśmy ostatnio najlepszego kontaktu.  Myślę, że trochę i w tym tkwił problem. Rodzice nigdy prawie nie dawali mi pieniędzy. Nie miałam tak jak moi znajomi stałego kieszonkowego, musiałam ciągle prosić się o pieniądze, nawet drobne.  Często było mi przykro... wydawało mi się, że jestem gorzej ubrana, nie miałam na to żeby non-stop wychodzić gdzieś ze znajomymi, czy to na kręgle, na pizze itd. Oni zawsze mieli wszystko, czego chcieli, a ja mogłam tylko patrzeć z zazdrością. Głupio mi było kiedy koleżanki oferowały swoją pomoc i czasami fundowały niektóre wypady. Przez ten brak pieniędzy musiałam wcześnie się usamodzielnić i wziąć życie w swoje ręce. Potem, kiedy poszłam na studia zaczęłam sama zarabiać, wszystko się zmieniło. W końcu mogłam wydawać tyle ile chciałam... to mnie trochę zgubiło.

Wiedziałam, że to nałóg i muszę coś z tym zrobić, ale nie chciałam niczyjej pomocy. Zdecydowałam, że poradzę sobie z nim sama. To nie jest jak rzucenie palenia... do tego nie ma gum, plasterków, substytutów. Zdana byłam tylko na silną wolę. Było ciężko i miałam wiele chwil słabości, nie ukrywam, to wewnętrzne zmaganie się ze sobą trwało kilka długich miesięcy. Cały czas byłam na antydepresantach, zaczęłam unikać sklepów i galerii handlowych. Jeśli musiałam coś kupić, brałam ze sobą Jacka, który odkładał na miejsce każdą niepotrzebną rzecz. Po pewnym czasie sama dokonywałam selekcji, chciałam, żeby był ze mnie dumny. Odstawiłam środki i zaczęłam kalkulować, ile pieniędzy wyrzuciłam w błoto. Dopiero w tym momencie poczułam, że zaczynam myśleć racjonalnie. Założyłam sobie nawet skarbonkę. Za każdym razem kiedy miałam ochotę coś kupić, wyobrażałam sobie daną rzecz i wrzucałam za nią pieniądze do skarbonki. Wiem, że to zabawne, ale to wiele mi dało. Ustaliłam też limit tygodniowy pieniędzy, który mogłam wydać w normalnym sklepie. Wszystko po woli zaczęło się układać i wracać do normy. Teraz nawet udało mi się odłożyć na urlop i pod koniec lipca wybieram się do Tunezji. Poczułam, że mimo wszystko, moja słabość do zakupów i walka z nią umocniły mój związek, i nie wyobrażam sobie, że mogłabym trafić na drugiego człowieka, który byłby tak wyrozumiały i miałby do mnie tyle cierpliwości... Każdej osobie z tym samym problemem, życzę, aby trafiła na kogoś, kto będzie motywował ją do zmiany na lepsze."  

Istnieją różne sposoby na radzenie sobie z zakupoholizmem. Najistotniejszą rzeczą jest uświadomienie sobie problemu i zdanie sobie sprawy, z tego, jak poważne niesie za sobą konsekwencje. Drugim krokiem jest sporządzanie listy zakupów przed pójściem do sklepu; trzecim - płacenie gotówką (pieniądze nikną w oczach, ale w sensie dosłownym); czwartym - wprowadzenie tygodniowego limitu wydatków; piątym - omijanie galerii handlowych, a w szczególności butików oznaczonych kuszącym napisem "wyprzedaż"; szóstym - znalezienie nowego hobby, które pomogłoby zapełnić czas spędzany do tej pory na zakupach; siódmym - spacerowanie po centrach handlowych w towarzystwie osoby, która jest w stanie nas kontrolować. Jeśli to nie wystarcza, ostatnim ratunkiem może okazać się wizyta u psychoterapeuty. W przypadku zaawansowanej choroby, nie powinno się bagatelizować problemu, tylko natychmiast poddać się terapii, czy to indywidualnej, czy to w specjalnych grupach wsparcia walczących z uzależnieniami.

Klaudia Klimkowska
(klaudia.klimkowska@dlastudenta.pl)

Słowa kluczowe: zakupoholizm, zakupy, uzależnienie od zakupów, niekontrolowane wydatki
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
  • Pomocny artykuł [0]
    Ela
    2011-05-21 13:24:52
    Dzięki
  • wszystko kwestia umiaru [0]
    lewap
    2011-01-02 23:11:58
    Warto pamiętać o tym że najgorzej nie realizować marzeń i potrzeba w ogóle. Efekty są właśnie jak w artykule....Przyjemne zarządzanie finansami, wyłącznie dla kobiet! http://wszystkoozarzadzaniu.blogspot.com/
Zobacz także
Dzień Kobiet
Nie tylko 8 marca! Sprawdź, kiedy Dzień Kobiet świętuje się na świecie!

Nie wszędzie Dzień Kobiet jest obchodzony tego samego dnia.

studentka
Dzień Kobiet według Polek - jak go świętują i co chciałyby otrzymać w prezencie? [wyniki badania]

Co ciekawe, aż połowa badanych Polek planuje obdarować z tej okazji... samą siebie.

Dzień Kobiet - jak świętować ten dzień? - 5 pomysłÃłw
Dzień Kobiet - co robić w to święto? 5 pomysłów

Zobacz, jak spędzić Dzień Kobiet, aby w pełni go celebrować.

Polecamy
historia międzynarodowego dnia Kobiet
Międzynarodowy Dzień Kobiet - jaka jest jego historia?

Poznaj historię tego niezwykłego święta, które obchodzone jest u nas 8 marca.

Ślub z dystansem
Ślub i wesele jako projekt. Jak podejść do tego z dystansem?

Sprawdźcie, jak nie ulec ślubnemu szaleństwu i nie wydawać fortuny na wesele.

Ostatnio dodane
Dzień Kobiet
Nie tylko 8 marca! Sprawdź, kiedy Dzień Kobiet świętuje się na świecie!

Nie wszędzie Dzień Kobiet jest obchodzony tego samego dnia.

studentka
Dzień Kobiet według Polek - jak go świętują i co chciałyby otrzymać w prezencie? [wyniki badania]

Co ciekawe, aż połowa badanych Polek planuje obdarować z tej okazji... samą siebie.

Popularne
spalanie kalorii
Spalanie kalorii

Liczba spalonych kalorii w ciągu 1 godziny wysiłku fizycznego.

Krwawienie po stosunku
Krwawienie po stosunku

Szczęśliwa po stosunku, masz wrażenie jakbyś znajdowała się w raju. Chciałoby się krzyknąć: Chwilo trwaj! Nic nie sprowadzi cię szybciej na Ziemie, jak fakt, iż ...

72 h po...
72 h po...

Co zrobić w sytuacji, gdy odbyłaś stosunek bez zabezpieczenia i obawiasz się zajścia w niechcianą ciążę?