A zechcesz Ty mnie? - czyli rzecz o zalotach
2009-04-01 11:24:59Gdzie te czasy, kiedy zaloty trwały nie tydzień, a całe miesiące, pełne niedomówień, rumieńców, iskierek nadziei i lekkich znamion obietnicy? Dziś związki a raczej ich powstawanie, straciło ogromnie wiele na swej romantyczności. Bardzo często jest banalne, rutynowe, pozbawione tego nerwowego oczekiwania, wzdychania po nocach, ciągłych myśli o swej wybrance... Wieszcz Adam przewraca się pewnie w swej mogile na Wawelu, a Słowacki, który przecież również wielkim poetą był, wzdycha ciężko, patrząc z góry na to, co się dzieje i mówi: „Smutno mi, Boże.”
Bo jak dzisiaj wygląda cały ten magiczny rytuał, kwintesencja związków damsko-męskich? Przykładowa sytuacja: Dyskoteka – szał ciał, alkohol (i nie tylko) uderza do głów, seks wisi w powietrzu. Chłopak dostrzega dziewczynę, bądź odwrotnie. Jeden taniec, drugi, wreszcie zainteresowani, wedle nowoczesnego slangu „lecą w lemona”, tj. całują się. Czasem dochodzi do czegoś więcej i następnego dnia, zaraz po wytrzeźwieniu, zapominają o tym, albo tworzą parę. Ot i cała filozofia – chwila zapomnienia na parkiecie. Żadnych obustronnych podchodów, żadnych dwuznacznych wypowiedzi. Akt zawarcia związku jest surowy jak tatar. Ciężkostrawna potrawa, śmiem twierdzić...
Podałem jeden tylko przykład, sytuacji podobnych są tysiące, w różnych kombinacjach i klimatach. Czasem, bez zbędnych ceregieli dziewczyna (sic!) podchodzi do chłopaka w szkole i mówi: „Podobasz mi się, chcesz ze mną chodzić?” - chłopczyna taki zgadza się często, bo fajnie jest mieć kogoś. Tym bardziej, że bez żadnego wysiłku – to ona składa propozycję, leniwy młodzieniec musi tylko dać odpowiedź. Kolejne zaburzenie klasycznego modelu matrymonialnego paktowania: jak świat światem, to mężczyzna był zdobywcą. Tym, który inicjuje cały proces. Tymczasem...
Dzisiaj mamy chmarę dziewcząt myśliwych, które polują na swą zwierzynę z rezultatami, jakie osiągali wcześniej przedstawiciele płci brzydkiej. Same biorą sprawy w swoje ręce, obalając konwenanse, co podobno jest dobre. Dla nieśmiałych facetów z pewnością, ale czy to jest właściwe?
Myślę, że porządkiem rzeczy jest to, iż kobieta – piękna istota, płocha, kapryśna czasem, zmienna, winna być hołubiona i faworyzowana przez mężczyznę, wielbiciela jej wdzięków i charakteru. To on powinien się wysilać i błyszczeć kreatywnością, by ten upragniony obiekt uczuć zdobyć. Tak było, tak jeszcze bardzo często (na szczęście) jest, ale czy będzie?
Trudno przewidywać, co też zmieni się w strukturach społecznych w przeciągu kilku lat. W tym momencie stajemy w obliczu ogromnej fali liberalizacji życia. Prawie wszystko jest wolno, a skostniałe dogmaty odchodzą do lamusa. Dobrze jednak by było, żeby ten piękny, tradycyjny i romantyczny, jak by nie patrzeć, sposób zalecania się, trwał a młodzi ludzie, hołdując mu, zachwycali i zaskakiwali pomysłowością, elokwencją i siłą swych uczuć. Dajmy chociaż wieszczom spać spokojnie.
Radosław Kolago