Czego pragną kobiety?
2006-08-22 14:36:51Piękny letni wieczór. Moja koleżanka, zanim zasunęły się drzwi windy, uśmiechnęła się do swojego ukochanego, który odprowadzał ją po kolejnej randce i powiedziała: „Misiu, przynieś mi jutro kwiaty!”
„Misiu” oczywiście prośbę spełnił i na następnym spotkaniu już mogła wtulać twarz w przepiękny bukiet czerwonych róż danych w dodatku prosto z serca. Dziwna sytuacja? Ani trochę. On by przecież dał jej te kwiaty, on z radością by jej nieba uchylił, dobrych chęci mu nie brakuje... tylko nie wpadł na taki pomysł. A moja mądra znajoma po prostu o tym wiedziała i uświadomiła mu swoją potrzebę. Pełna harmonia, ład i słodycz.
Niestety nie ma róży bez kolców. Gdzieś tam przecież w zakamarkach umysłu czaiła się myśl „O ile bardziej słodko byłoby gdyby jednak się domyślił...”
Cóż, kobieta to takie dziwne ustrojstwo, które potrzebuje adoracji, docenienia, uznania. Jako piękno w krystalicznej postaci wymaga zachwytu i uwagi. Źle funkcjonuje bez „Cudownie wyglądasz!”, „Do twarzy ci w tym kolorze!” i kwiatów tylko dla niej. Nawet panie z minimalną miłością własną potrzebują rozpieszczania jak powietrza, co Marcel Achard zgrabnie ujął słowami „Kromka chleba i dwa komplementy całkowicie wystarczają kobiecie, aby przeżyć dzień”...
Wierzcie mi lub nie, po usłyszeniu na ulicy spontanicznego „Ale piękna dziewczyna!” chmury przestają być deszczowe i groźne, cały dzień nabiera barw o ton cieplejszych, a pani w spożywczaku ni z tego ni z owego wydaje się mniej niesympatyczna niż zwykle.
Z kolei do nieszczęścia wystarczy kobiecie samo wrażenie, że innym przestało na niej zależeć. Dlatego pragnie nieustannych zapewnień, a nie tylko obecności. Jak niewielu mężczyzn zdaje sobie z tego sprawę!
„Kobieta jest jak świątynia, chłopcy. Trzeba oddawać jej cześć, kiedy tylko jest to możliwe.” mawiał Keating w kultowym Stowarzyszeniu Umarłych Poetów. Staranie, które płeć piękna wkłada w godne noszenie swojego miana naprawdę warte jest sowitego wynagrodzenia, czułych SMSów na dobranoc i podziwu. Mądry facet o tym wie i korzysta z tego. Ponadto, nawet jeśli nie cechuje go empatia, to w ramach rekompensaty próbuje wyrobić sobie coś takiego jak domyślność.
Niestety model rodu męskiego z pieczątką „domyślny” na czole to rozchwytywany skarb i rzadkość. Nie oszukujmy się, znający najcichsze pragnienia Mel Gibson jest tylko jeden, częściej zdarzają się egzemplarze tępe w tej kwestii jak łyżki. Nawet znany powszechnie Manifest Męski za dumne hasło przewodnie obrał sobie „Jesteśmy prości!”. Oni są prości, a kobiety latami gryzą paznokcie do późna w nocy. Gdzie więc szukać kompromisu, drogie Panie?
Można nie robić nic w imię zasady „jak kocha to odgadnie”. Można sprawdzić skuteczność subtelnych aluzji. Można też dać mu szansę, rozpocząć żmudny proces uświadamiania i ufać w rezultat naszych zabiegów. Czas najwyższy przełamać się, zdobyć na wyrozumiałość i łopatologicznie zakomunikować: „Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby.”...
A potem, przy sprzyjających okolicznościach, pozostaje już tylko szukać odpowiednio dużego terrarium.
Barbara Skrzynecka
(dlastudentki@dlastudenta.pl)
„Misiu” oczywiście prośbę spełnił i na następnym spotkaniu już mogła wtulać twarz w przepiękny bukiet czerwonych róż danych w dodatku prosto z serca. Dziwna sytuacja? Ani trochę. On by przecież dał jej te kwiaty, on z radością by jej nieba uchylił, dobrych chęci mu nie brakuje... tylko nie wpadł na taki pomysł. A moja mądra znajoma po prostu o tym wiedziała i uświadomiła mu swoją potrzebę. Pełna harmonia, ład i słodycz.
Niestety nie ma róży bez kolców. Gdzieś tam przecież w zakamarkach umysłu czaiła się myśl „O ile bardziej słodko byłoby gdyby jednak się domyślił...”
Cóż, kobieta to takie dziwne ustrojstwo, które potrzebuje adoracji, docenienia, uznania. Jako piękno w krystalicznej postaci wymaga zachwytu i uwagi. Źle funkcjonuje bez „Cudownie wyglądasz!”, „Do twarzy ci w tym kolorze!” i kwiatów tylko dla niej. Nawet panie z minimalną miłością własną potrzebują rozpieszczania jak powietrza, co Marcel Achard zgrabnie ujął słowami „Kromka chleba i dwa komplementy całkowicie wystarczają kobiecie, aby przeżyć dzień”...
Wierzcie mi lub nie, po usłyszeniu na ulicy spontanicznego „Ale piękna dziewczyna!” chmury przestają być deszczowe i groźne, cały dzień nabiera barw o ton cieplejszych, a pani w spożywczaku ni z tego ni z owego wydaje się mniej niesympatyczna niż zwykle.
Z kolei do nieszczęścia wystarczy kobiecie samo wrażenie, że innym przestało na niej zależeć. Dlatego pragnie nieustannych zapewnień, a nie tylko obecności. Jak niewielu mężczyzn zdaje sobie z tego sprawę!
„Kobieta jest jak świątynia, chłopcy. Trzeba oddawać jej cześć, kiedy tylko jest to możliwe.” mawiał Keating w kultowym Stowarzyszeniu Umarłych Poetów. Staranie, które płeć piękna wkłada w godne noszenie swojego miana naprawdę warte jest sowitego wynagrodzenia, czułych SMSów na dobranoc i podziwu. Mądry facet o tym wie i korzysta z tego. Ponadto, nawet jeśli nie cechuje go empatia, to w ramach rekompensaty próbuje wyrobić sobie coś takiego jak domyślność.
Niestety model rodu męskiego z pieczątką „domyślny” na czole to rozchwytywany skarb i rzadkość. Nie oszukujmy się, znający najcichsze pragnienia Mel Gibson jest tylko jeden, częściej zdarzają się egzemplarze tępe w tej kwestii jak łyżki. Nawet znany powszechnie Manifest Męski za dumne hasło przewodnie obrał sobie „Jesteśmy prości!”. Oni są prości, a kobiety latami gryzą paznokcie do późna w nocy. Gdzie więc szukać kompromisu, drogie Panie?
Można nie robić nic w imię zasady „jak kocha to odgadnie”. Można sprawdzić skuteczność subtelnych aluzji. Można też dać mu szansę, rozpocząć żmudny proces uświadamiania i ufać w rezultat naszych zabiegów. Czas najwyższy przełamać się, zdobyć na wyrozumiałość i łopatologicznie zakomunikować: „Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby.”...
A potem, przy sprzyjających okolicznościach, pozostaje już tylko szukać odpowiednio dużego terrarium.
Barbara Skrzynecka
(dlastudentki@dlastudenta.pl)