(Kontro)wersje
2010-11-08 15:56:42Usłyszałam ostatnio, że wyglądam kontrowersyjnie. Ja? Kontrowersyjnie? Uśmiałam się, nie powiem. Bo rozumiem, że kontrowersje rzeczywiście mógł budzić chłopak, który wystąpił w jednym z odcinków Rozmów w toku. W końcu nieczęsto spotyka się człowieka spacerującego po ulicach z przytroczonym do paska spodni sznurkiem, który kończy się wyświechtanym od nieustannego włóczenia po ziemi golfem. Mnie do podobnej stylizacji naprawdę daleko.
Co więc znaczy kontrowersyjnie? Według słownika języka polskiego to tyle co dyskusyjnie, spornie (sjp, PWN, 2009). Definicja wydaje się przejrzysta. Jednak przy pierwszej próbie podania konkretnych cech charakteryzujących kontrowersyjną wypowiedź, kontrowersyjny film czy strój, napotykamy trudności. Niemożliwe jest bowiem, żeby wypowiedzi na temat: strój kontrowersyjny, czyli jaki?, udzielone przez siedemdziesięcioletnią kobietę, która całe życie spędziła na wsi i wychowanego w mieście dwudziestolatka były takie same. Ale rozbieżności w ocenie nie wynikają wyłącznie z różnic środowiskowych. Uznanie wytworu czy sytuacji za kontrowersyjną zależy od wielu czynników. Wpływ na nasze sądy ma nasz system wartości - kształtowany przez otoczenie, poglądy religijne, ale także indywidualne emocje. Nadanie kwalifikatora kontrowersyjności zakłada więc zależność od jednostkowej interpretacji terminu. Ale dość już filozoficznych rozważań.
Nie jestem kinomanką, od czasu do czasu zdarza mi się jednak coś obejrzeć. Najbardziej lubię twory Woody’ego Allena, ale nie ograniczam się wyłącznie do nich. Pewnie dlatego kiedyś zdarzyło mi się oglądać francuską produkcję pt. Irreversible (Nieodwracalne). Nieprzypadkowo użyłam trybu niedokonanego, filmu bowiem nie obejrzałam. Podobno w takich sytuacjach nie powinno się opiniować wartości obrazu. Na potrzeby tekstu muszę złamać tę zasadę. Jeśli ktoś zna ten film, pewnie rozumie, dlaczego wspominam o nim w kontekście tego, co kontrowersyjne. Pojawia się w nim nieprawdopodobnie długa, niewyobrażalnie brutalna i przerażająco sugestywna scena gwałtu i pobicia. Nie uwierzę, że ktoś mógłby obejrzeć ją bez emocji. Jeśli ktokolwiek ma jeszcze wątpliwości dlaczego określam film jako kontrowersyjny, spieszę z wyjaśnieniem. Po pierwsze pokazanie totalnego, bezpodstawnego poniżenia kobiety i idąca za tym całkowita bezsilność i złość widza - to argument osoby z większą czy mniejszą, ale psychiczną normą. Boję się natomiast nawet pomyśleć o tych, którzy z filmu zapragnęliby czerpać inspirację dla własnych poczynań. Gdyby istniało coś takiego jak wspólny mianownik dla kontrowersyjnych obrazów, myślę, że mógłby nim być właśnie Irreversible.
A co z ludźmi? Uważam, że takich, którzy mogliby budzić kontrowersje jest wielu. Konieczne byłoby jednak określenie „pola”, bo przecież w sposób kontrowersyjny można się wypowiadać, będąc jednocześnie powściągliwym w podobnego typu zachowaniach. Czy odwrotnie. Albo ubierać przy znacznej oszczędności w słowach. Nie będę tu przywoływać konkretnych przykładów z szeroko pojętego życia publicznego. Chcę jedynie zaznaczyć, że to, czy uznamy coś/kogoś za budzące/-go kontrowersje zależy w dużej mierze od poziomu naszej tolerancji wobec zachowań, poglądów i upodobań innych. Im szerszy zakres wyrozumiałości, tym częściej coś, co nie do końca wpisuje się w nasz system wartości czy odzwierciedla nasze zainteresowania, określimy raczej mianem oryginalnego niż kontrowersyjnego. Wiele osób twierdzi, że wyrażenie „budzący kontrowersje” zakłada jakiś negatywny aspekt zjawiska, podczas gdy wspomniane wyżej określenie częściej ma chyba jednak melioratywny charakter. O kimś wyróżniającym się w sposób pozytywny bez wahania powiemy, że jest oryginalny, kontrowersyjny zaś nie zawsze. Z drugiej strony dyskusyjny wyrok sądu oryginalnym raczej nazwany nie zostanie. Ot takie zawiłości polszczyzny. Gdzieś pomiędzy obu słowami są jeszcze nieprzeciętny, osobliwy i kilka innych przydatnych do użycia w sytuacjach, o których mowa (zainteresowanych odsyłam do Słownika języka polskiego, PWN, 2009).
Kiedy ja słyszę określenie kontrowersyjny, pierwszym skojarzeniem jakie mi się nasuwa jest to, że „komuś może się to nie spodobać”. I chyba wpisuje się to w zakres jego użycia.
Ewa Stanik
(ewa.stanik@dlastudenta.pl)