Lektura obowiązkowa
2010-12-09 15:16:25Na pewno zdarzyło Wam się chociaż raz wzruszyć w czasie lektury. Oczy robią się wtedy lekko wilgotne, a my przez chwilę dzielimy smutki czy radości bohaterów, po cichu cieszymy się ich szczęściem, współczujemy im albo zazdrościmy. Ale ja znam jeszcze inny rodzaj wzruszenia związany z książką, znacznie głębszy, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że to wzruszenie, które pozostawia trwały ślad w psychice. Pierwszy raz doświadczyłam go kilka lat temu, drugi przed kilkoma dniami.
Nie zamierzam udawać, że odkryłam nowość na rynku wydawniczym. Sprawcą moich ostatnich porywów serca był Cień wiatru Carlosa Ruiza Zafona. Książka, którą przede mną przeczytały miliony. I zapewne podobnie jak ja, uległy jej magicznej atmosferze, zatapiając się w gąszczu wydarzeń, postaci i powoli ujawnianych powiązań między kolejnymi historiami.
Po Cień wiatru sięgnęłam jeszcze w wakacje. Właściwie sama nie wiem czemu, bo niełatwo nakłonić mnie do przeczytania tzw. światowego bestsellera. Lekturę zarzuciłam po kilkudziesięciu stronach, stwierdziwszy wcześniej z pełnym przekonaniem, że nie ma takiej siły, która sprawi, że ta książka mnie jeszcze wciągnie. Wróciłam do niej niedawno, chyba postanowiłam się zmusić. I wtedy okazało się, że od braku sympatii do miłości jest naprawdę blisko, w tym przypadku kilkanaście stron. Bo w tej książce się zakochałam. Nie mogłam skupić się na żadnej czynności, myślałam tylko o tym, kiedy znów wezmę ją do ręki i będę mogła czytać dalej…
Nie wiem czy łatwo napisać powieść. Zawsze jednak byłam pełna uznania dla tych, którzy umieli stworzyć fabułę potrafiącą porwać czytelnika. Nie inaczej jest tym razem. Niewinnie zaczynająca się, mistyczna i utrzymana w nieco mrocznym klimacie opowieść, rozwija się w niewiarygodną historię, od której nie sposób się oderwać. Na ponad pięciuset stronach, autor opowiada życie bohaterów w Barcelonie pierwszej połowy dwudziestego wieku. Historia obfituje też w liczne retrospekcje, mające na celu dokładne wyjaśnienie wszystkich powiązań między postaciami. Bohaterami powieści Zafona jest kilkanaście osób, których drogi z różnych powodów krzyżują się ze sobą, szokując czytelnika dziwną mieszaniną niewiarygodności połączonej z prawdopodobieństwem. Bo w Cieniu wiatru jest i magia i realizm, jest wielka, tragiczna, romantyczna miłość i zwyczajne, proste, pozbawione uniesień uczucie. Życie enigmatycznych z pozoru postaci poznajemy w tej książce przez dzieje pozostałych bohaterów. Jedne historie wyjaśniają inne. I właśnie ten labirynt wzajemnych zależności, nieskończona ilość relacji między postaciami tworzą klimat tej powieści. Odbiorca nieświadomie staje się detektywem, próbującym rozwikłać tajemnice sprzed lat.
Jakkolwiek nie jest to książka często wywołująca na twarzy czytelnika uśmiech, ma wiele innych cech, dla których warto ją przeczytać. Dla mnie jedną z nich była niezwykła sugestywność. Widziałam wąskie uliczki, które przemierzali bohaterowie, wchodziłam do ich domów, przeżywałam z nimi wszystkie porażki i cieszyłam się z sukcesów. Chłonęłam tę opowieść całą sobą. Nadal zresztą nie potrafię przestać o niej myśleć i chyba jeszcze długo nie będę mogła.
Podobno kobiety są bardziej emocjonalne niż mężczyźni, w związku z czym łatwiej się wzruszają. Nie jestem do końca przekonana o prawdziwości tej opinii. Myślę, że kobietom może po prostu mniej zależeć na tym, żeby emocjonalną stronę osobowości i wynikające z niej zachowania ukryć. Nie wiem kto jest wirtualnym odbiorcą Cienia wiatru, ja cieszę się, że jestem zdolną do głębokich wzruszeń kobietą, która miała okazję tę książkę przeczytać.
Ewa Stanik
(ewa.stanik@dlastudenta.pl)