Manicure to też sport

Nic tak nie poprawia humoru jak domowe Spa, dlatego z przyjemnością oddajemy się czynnościom takim jak pożądny peeling podczas aromatycznej kąpieli czy malowanie paznokci na najmodniejszy w tym sezonie pastelowy kolor. Nie odmawiają sobie tego również, a może nawet przede wszystkim, żeńskie gwiazdy sportu, takie jak słynna z zabójczego backhandu, tenisistka Serena Williams.

Co więcej, myli się ten, kto twierdzi, że zadbane paznokcie są dla Sereny zachcianką, którą spełnia w najbardziej ekskluzywnych salonach urody na wschodnim wybrzeżu, gdzie aktualnie mieszka. Otóż, okazuje się, że młodsza z siostrzanego duetu, od lat królującego na światowych kortach, Serena Williams, już od dwóch lat posiada certyfikat wykwalifikowanej manicurzystki, a jednym z jej najsilniejszych marzeń jest założenie autorskiego salonu manicure na Florydzie. Zaskoczeni? Może zastanawiacie się jak ta równie zdolna co zadbana tenisistka, odbija piłeczkę z tak niebywałą siłą jednocześnie uważając na świeżo wypolerowane paznokcie? Czy to jej nie przeszkadza? „Forehandy, owszem przeszkadzają. Dlatego tak często widzicie u mnie backhandy.” Żartuje sama zainteresowana w odpowiedzi na podobne pytanie zadane przez reporterkę Marinę Rust, podczas gdy… Serena Williams robiła jej manicure.

Skąd to niespodziewane zamiłowanie do paznokci? Podobno jako dziecko, Serena namiętnie obgryzała paznokietki. Gdy podrosła doszła do wniosku, że wygląda to co najmniej nieestetycznie i aby uniemożliwić obgryzanie, starannie piłowała i malowała paznokcie na bajecznie tęczowe kolory. Zły nawyk obgryzania minął, ale miłość do manicure pozostała. Pokój wschodzącej gwiazdy tenisa zamienił się w mini salon, a na ścianie pojawiła się paleta ponad pięćdziesięciu kolorów lakierów do paznokci. Przez wszystkie te lata, aż do dnia dzisiejszego, gdy Serena od dwóch lat posiada już dyplom, bzik na punkcie paznokci jej nie opuszcza. Jedna z anegdot głosi, że gdy w trakcie meczu Williams przewróciła się i złamała paznokieć, wpadła w furię, a całą swoją wściekłość skierowała na przeciwniczkę, która do tego momentu dominowała. Serena wygrała mecz.

Sport i uroda często idą w parze. Okazuje się, że paznokcie mogą stać się równie wyraźną domeną sportsmenki jak jej osiągnięcia na korcie, czy na bieżni jak to było w przypadku Florence Griffith Joyner, zdobywczyni mistrzostwa olimpijskiego w Seulu w 1988 roku, której znakiem rozpoznawczym były imponująco długie paznokcie. Choć w bieganiu nie przeszkadzały, na pewno służyły jako swego rodzaju amulet.

A co z trendami na najbliższy sezon? Długie, zdecydowanie za długie paznokcie a la Flo Jo są stanowczo odradzane. Nie oznacza to jednak, że nie możemy czerpać inspiracji u Sereny Williams, nieco bliższej nam jeżeli chodzi o epokę i wyczucie stylu. Sama Williams twierdzi, że paznokcie maluje na każdy kolor poza niebieskim, ale według niej niekwestionowanym hitem były, są i zawsze będą paznokcie czerwone. Poleca markę Opi, której jest też twarzą i ambasadorem. Tego lata możemy zaszaleć, wszystkie kolorystyczne wariacje dozwolone, o ile utrzymane są w ciepłych, pastelowych, pozytywnych barwach. Polecamy żółty, łososiowy, lawendowy, a nawet pistacjowy. Bawcie się kolorami!

Aleksandra Ćwik
(aleksandra.cwik@dlastudenta.pl)