Miłość we troje
2006-05-21 00:00:00No i doczekaliśmy się. Wiosna w pełni. Patrząc na kwitnącą za moim oknem jabłonkę, widzę radośnie krążące dwa wróble. W świecie zwierząt wszystko jest w miarę proste. Na wiosnę zwierzaki szukają partnera, aby przedłużyć swój gatunek. Wychowują młode i para rozstaje się jak gdyby nigdy nic. Ale ponieważ życie ludzkie jest nieco bardziej skomplikowane, u nas sprawa ma się zupełnie inaczej. Owszem, na wzór naszych mniejszych braci łączymy się w pary. Ale nie zawsze „do tanga” wystarczy tylko dwoje.
Zdarza się, że „miłość w trójkę” zaczyna i kończy się w łóżku, tudzież w innym miejscu, w którym można uprawiać niestandardowy seks. Dziś, w czasach wyuzdania, seks, który wymaga zaangażowania więcej niż dwóch partnerów, ciągle budzi kontrowersje.
Zasięgnęłam języka u znajomych ludzi, co sadzą na temat „miłości we troje”. Zaskakujące, że wbrew obiegowym opiniom, to nie mężczyźni są zwolennikami „trójkątów”. Zdecydowana większość chłopaków akceptuje ewentualnie tylko jednorazowe wyskoki, aby urozmaicić seks w stałym (!!!) związku. Traktuje je jako smaczek, coś co będzie się długo wspominać, co nie jest równoznaczne z chęcią powtórzenia. Z drugiej strony, okazało się, że moje koleżanki marzą wręcz o takiej przygodzie.
O ile kochać się można podobno z każdym i w każdej ilości, o tyle kochać więcej niż jednego mężczyznę to wyczyn. Zazwyczaj kochając platonicznie jedną osobę, nie zdarza nam się kochać jeszcze kogoś. Co jednak, gdy taka sytuacja zaistnieje? Ze względu na społecznie nieakceptowany model trójkątnego związku, podwójnie zakochany partner podwójnie cierpi. I wtedy zaczynają się kłamstwa, prowadzące czasami poprzez łzy do potrójnej samotności.
Niekoniecznie jednak musi tak być. Przy odrobinie chęci i dobrej woli, można stworzyć niezwykły układ, oparty na miłości i szacunku, doprawiony do smaku erotyzmem, a osadzony w szarości dnia codziennego. Niedowiarkom polecam książkę „Miłość we troje” państwa Barbary i Michaela Fosterów oraz ich przyjaciółki Lethy Hadady. Stworzyli oni właśnie taki niezwykły układ, swoiste małżeństwo we troje.
Jak mawia moja przyjaciółka, wszystko dzieje się po coś. Odnalezienie miłości do kolejnego partnera, nie rezygnując z pierwszego, może wiele nauczyć. Przede wszystkim tolerancji i zorganizowania, szczególnie, jeśli obiekty naszej miłości nie przepadają za sobą. Czasami taki układ przynosi wiele bólu. Ale pamiętać należy, aby w ogólnym rozrachunku doświadczeń wszystko wyszło na zero. I aby niczego nie żałować. Czego wszystkim z całego serca życzę.
Katarzyna Pająk
(katarzyna.pajak@dlastudenta.pl)