Niezawodny test na ojcostwo
2007-04-23 00:44:02Planowany od miesięcy wspólny babski wieczór na mieście w końcu wypalił. Podekscytowane własnym towarzystwem, spragnione szczerej rozmowy nawet nie zauważyłyśmy, kiedy w autobusie usiadł obok nas mężczyzna, niepozorny brunet na oko 28 lat. Dyskretnie spojrzałam na niego i widzę, że zbiera się, żeby zagadać. Myślę, będzie schemat, „Co tam dziewczyny, gdzie się dziś bawicie?”. Tymczasem nasz towarzysz podróży z całkiem innej beczki:
„Bo wiecie dziewczyny, bo ja to ją kocham, no, Szymon jestem”.
Czego innego się spodziewałyśmy, ale nie takie rzeczy słyszało się w środkach komunikacji miejskiej. Niech się chłopak wygada, myślę, a po chwili zaczepnie pytam:
„A gdzie poznałeś kobietę swojego życia?”
Nasz nowy kolega staje się na chwilę jakby nieobecny, błądzi wpatrzonym w dal wzrokiem i zaczyna opowiadać swoją historię:
„W klubie ją zobaczyłem, 3 lata temu i do teraz ją kocham. Byliśmy razem i ona mnie nawet kolegom przedstawiała, miała takich najlepszych Piotrusia, Darka i Romka. I naprawdę super było. A potem ja jej esemesy przeczytałem i się okazało, że ten Piotruś i Darek i Romek to ją też… no wiecie…ten tego, nie. Załamałem się, bo ja ją kocham przecież”
Nasz rozmówca milknie na chwilę, a nam coraz trudniej ukryć rozbawienie.
„Nie śmiejcie się dziewczyny, prosi Szymon, Ja mam z nią dziecko”.
Nie no teraz to już ledwo trzymam się siedzenia. Uspakajam się po chwili i mówię:
„Wiesz, nie chciałabym Cię obrazić, ale czy nie masz wątpliwości, że to jest na pewnoTwoje dziecko?”
„Moje, wiem, że moje”- mówi stanowczo
„A skąd wiesz, jeśli ona tylu kolegów ma”
„Wiem, bo jak u niej byłem to ta mała tak sobie chodziła po mnie i mnie w czółko pocałowała”………………
„A no chyba, że tak, jak w czółko- to masz niezbity dowód”.
„Mam i dlatego jej alimenty płacę, 1200zł miesięcznie”
„A jak często je widujesz”
„Jej to już praktycznie nie widuję, tylko małą mi podrzuca, bo jej ciężko samej”
„Nie pomyślałeś, że ona Cię oszukuje?”
„Nie, to nie tak. Ona ma tą…no …depresję poporodową”.
„A kiedy urodziła małą?”
„No 3 lata temu”
„Aha, depresję mówisz, poporodową tak? hmm”
„ To pewnie jedziesz na imprezę, odreagować jakoś?”
„Nie. Idę do tego klubu, co ją tam poznałem, może ją tam spotkam, często tam bywa. Bo wiecie, ja ją dalej kocham. Wy młode jesteście, to nie rozumiecie. To jest życie”
Ja przyznaję, nie rozumiem. I jeszcze pewnie długo nie będę. I obiema rękami podpisuję się pod słowami piosenki:
„Nie daj mi, Boże, broń Boże skosztować Tak zwanej życiowej mądrości”
Marta Sułek
(dlastudentki@dlastudenta.pl)
Fot. Diana Kordowina
„Bo wiecie dziewczyny, bo ja to ją kocham, no, Szymon jestem”.
Czego innego się spodziewałyśmy, ale nie takie rzeczy słyszało się w środkach komunikacji miejskiej. Niech się chłopak wygada, myślę, a po chwili zaczepnie pytam:
„A gdzie poznałeś kobietę swojego życia?”
Nasz nowy kolega staje się na chwilę jakby nieobecny, błądzi wpatrzonym w dal wzrokiem i zaczyna opowiadać swoją historię:
„W klubie ją zobaczyłem, 3 lata temu i do teraz ją kocham. Byliśmy razem i ona mnie nawet kolegom przedstawiała, miała takich najlepszych Piotrusia, Darka i Romka. I naprawdę super było. A potem ja jej esemesy przeczytałem i się okazało, że ten Piotruś i Darek i Romek to ją też… no wiecie…ten tego, nie. Załamałem się, bo ja ją kocham przecież”
Nasz rozmówca milknie na chwilę, a nam coraz trudniej ukryć rozbawienie.
„Nie śmiejcie się dziewczyny, prosi Szymon, Ja mam z nią dziecko”.
Nie no teraz to już ledwo trzymam się siedzenia. Uspakajam się po chwili i mówię:
„Wiesz, nie chciałabym Cię obrazić, ale czy nie masz wątpliwości, że to jest na pewnoTwoje dziecko?”
„Moje, wiem, że moje”- mówi stanowczo
„A skąd wiesz, jeśli ona tylu kolegów ma”
„Wiem, bo jak u niej byłem to ta mała tak sobie chodziła po mnie i mnie w czółko pocałowała”………………
„A no chyba, że tak, jak w czółko- to masz niezbity dowód”.
„Mam i dlatego jej alimenty płacę, 1200zł miesięcznie”
„A jak często je widujesz”
„Jej to już praktycznie nie widuję, tylko małą mi podrzuca, bo jej ciężko samej”
„Nie pomyślałeś, że ona Cię oszukuje?”
„Nie, to nie tak. Ona ma tą…no …depresję poporodową”.
„A kiedy urodziła małą?”
„No 3 lata temu”
„Aha, depresję mówisz, poporodową tak? hmm”
„ To pewnie jedziesz na imprezę, odreagować jakoś?”
„Nie. Idę do tego klubu, co ją tam poznałem, może ją tam spotkam, często tam bywa. Bo wiecie, ja ją dalej kocham. Wy młode jesteście, to nie rozumiecie. To jest życie”
Ja przyznaję, nie rozumiem. I jeszcze pewnie długo nie będę. I obiema rękami podpisuję się pod słowami piosenki:
„Nie daj mi, Boże, broń Boże skosztować Tak zwanej życiowej mądrości”
Marta Sułek
(dlastudentki@dlastudenta.pl)
Fot. Diana Kordowina