O chemii miłości
2006-05-28 00:00:00Fenyloetyloamina to substancja (a dokładnie hormon- czyli białko) wytwarzana przez mózg- w przysadce mózgowej, w hipotalamusie. Jest jedną z 100 substancji odpowiedzialnych za nasze uczucia i odpowiada ona za wszystkie fizyczne objawy zakochania... a więc jeśli na jego/jej widok czujesz „motylki” w żołądku, nie potrafisz wydusić z siebie słowa, zamurowuje cię, albo słabo się czujesz, to właśnie za sprawą działania tego, a nie innego związku chemicznego, będącego nawiasem mówiąc niedaleką, chemiczną „krewniaczką” syntetycznej amfetaminy. Poza tym, fenyloetyloamina daje uczucie absolutnego szczęścia i harmonii. Jest jednak z nią jeden problem, ale za to poważny: substancja ta, jest wytwarzana bardzo intensywnie jedynie przez 3 miesiące- nie sprzyja więc ona monogamii, ani tym bardziej wytrwaniu w „miłości do grobowej deski”. Jeśli nie utrzymujemy żadnego kontaktu z wybrankiem/wybranką, kochanie wyparowuje nam z głowy w mgnieniu oka.
Najlepszym remedium na upływający czas jest stworzenie solidnych więzi przed upływem magicznych 90 dni (liczonych od momentu zakochania). Jeśli nie przerwiecie kontaktu, raczej nadal możesz liczyć na skutki buszowania po twoim mózgu tego białka... tyle, że w mniejszym stopniu.
Trudno żyć w ciągłym zachwycie, którego dostarcza fenyloetyloamina. Dlatego mózg wytworzył pewnego rodzaju, dosyć nieprzyjemne, mechanizmy obronne i po 4-6 latach nieustającego zakochania, całkowicie uodparnia się na jej działanie. M.in., dlatego małżeństwa najczęściej przechodzą głęboki kryzys w 5 roku wspólnego życia....
Pocieszająca wiadomość dla fanów czekolady (a także serów pleśniowych i wody różanej): w tym smakołyku również znajduje się eliksir miłości, ale w ilościach tak znikomych, że żeby się poczuć zakochanym musielibyśmy zjeść go ok. dwie tony. Coś w tym chyba jest, skoro humor poprawia nawet jedna tabliczka...
Tak naprawdę najczęściej nie mamy wpływu na to, w kim się zakochujemy. „Serce nie sługa...”, ponieważ procesy, podczas których wybieramy ukochanego zachodzą w podświadomości. Najpierw analizujemy wygląd danej osoby: np. czy cechy zawarte w genotypie pozwolą nam na przekazanie własnych cech (wpływ genu samolubnego). Nasza podświadomość zwraca też uwagę na symetrię budowy ciała, sprawność, cechy osobowe, psychiczne, zachowania (w ten sposób sprawdzamy, czy osoba będzie w stanie wychować potomstwo). Oczy zbierają informacje o wzroście, figurze, kolorze włosów i oczu, odzieży i szczegółach twarzy, jednocześnie ucho wyławia barwę głosu i śmiechu. Gdy „test” wypadnie pomyślnie, a feromony (lotne hormony, które według jednej z teorii mają silne działanie na płeć przeciwną) zaczną działać- dopiero wtedy (po dokładnie 4 sekundach) do gry wkracza fenyloetyloamina i endorfiny (również hormony szczęścia, rozkładające się jednak już po 5 minutach). W tym czasie uderzenia serca zwiększają się ok. 50%, automatycznie oddech staje się szybszy, dodatkowo u kobiet oczy zaczynają błyszczeć.
Gdy TA osoba odchodzi, zakochany człowiek odczuwa tęsknotę, podobną do tortury głodu narkotycznego. Kiedy więc mówimy sympatii, że jest naszym narkotykiem, nie odbiegamy od prawdy. To ten głód właśnie kazał Romeo wrócić pod balkon Julii i przez ten głód nie mógł od niego odejść. Ogólnie: nie da się nie zauważyć podobieństw w zachowaniu narkomanów i zakochanych. Zakochanie objawia się: euforią, bezsennością, brakiem koncentracji, uczuciem nieuzasadnionej radości, przeplatającej się z niewytłumaczalnym smutkiem, odpornością na brak snu i jedzenia. I jak tu nie lubić chemii...?
Blue