Oryginał czy podróbka?
2012-04-10 10:13:46Louis Vuitton, Armani, Givenchy, Longchamp i w końcu Chanel. Brzmi znajomo. Co więcej, dobrze znamy nie tylko nazwy, ale też świetnie kojarzymy z nimi kształty. Każda z wymienionych marek może poszczycić się niepowtarzalnym projektem torebki, który niezmienny od lat pozostaje podstawą dla całej gamy nowych, udoskonalonych pomysłów. Przed Wami pięć modeli torebek, które dla modowych zapaleńców są tym samym co tablica Mendelejewa dla chemika. To po prostu trzeba znać.
Na pierwszy ogień klasyk wśród toreb podróżniczych, KEEPALL Louis Vuitton. Najczęściej podrabiana, o lekko zarozumiałym deseniu złożonym tylko z powtarzającego się logo marki. Od dawna nie będąca już torbą przeznaczoną jedynie do podróży, zaprojektowana została w 1930 roku. Nazwę zawdzięcza niezwykłej pojemności (ang. Keep All, czyli „wszystko pomieści”).
Lakierowana i najczęściej czarna Armani JEANS - nie wszystkim się podoba, ale nie sposób jej przeoczyć. Jedna z najpopularniejszych tej marki, a już na pewno najczęściej widziana na ulicach wielkich miast, również polskich. Niestety, ze względu na materiał łatwo jest ją podrobić, stąd, nie ma co ukrywać, ze świecą można by szukać oryginału wśród wszystkich wypatrzonych.
Prosta, skromna, z pozoru niczym nie wyróżniająca się, a jednak zawojowała serca kobiet na całym świecie. Givenchy Nightingale stworzona została dla wygody, ma rewelacyjne zastosowanie jako torba na co dzień, a przy tym jest elegancka i aż emanuje dobrą jakością. Jest też niezwykle popularna, jednak nie dajmy się zwieść, wciąż pozostaje równie unikalna jak śpiew słowika, któremu zawdzięcza swoją nazwę.
Czas na hit ostatnich miesięcy, dobrą przyjaciółkę polskich nastolatek, niemalże obowiązkowy element modnego „mundurka” licealistek. Przywitajmy się z Longchamp LePliage. Bez względu na rozmiar czy kolor, ten kształt jest na szczycie list przebojów. Nie bez przyczyny, taka torebka jest wygodna, pojemna, każdemu pasuje, zawsze ładnie się komponuje. Ostatnio też nieco pospolita, a wszystko przez łatwo dostępne podróbki.
Jako ostatnia, „torebka – rewolucjonistka”, choć tak naprawdę rewolucję zawdzięczamy Coco Chanel, która w trosce o komfort pań na salonach, do klasycznej kopertówki dodała metalowy łańcuszek. W ten sposób powstała Chanel 2.55. Proste, a takie wygodne. Mała torebeczka jest niepowtarzalna i bardzo, ale to bardzo charakterystyczna. Pikowana, najczęściej czarna bądź szara, z delikatnym, długim łańcuszkiem i zapięciem przypominającym logo Chanel. Nie pomieści wiele, ale nie po to jest. Z powodzeniem zastępuje biżuterię.
Czas na historyjkę. Modnie ubrana, młoda dziewczyna na przystanku czeka na autobus. Jest ciepły, przyjemny dzień, więc ma na sobie lekki płaszczyk o delikatnym czarno – białym deseniu, cieliste rajstopy, a na stopach efektowne lakierki, ozdobione, ledwie widocznym gołym okiem, wzorem imitującym skórę węża. Całość dopełnia zawieszona na ramieniu, pikowana, szara kopertówka Chanel. Nic tylko podziwiać. Stylowy zestaw, w którym wszystko ze sobą gra. Nieopodal, obraz z goła odmienny. Prawdopodobnie rówieśniczka. Sportowe buty, dżinsy dzwony, obowiązkowo przydeptywane piętami, tak, że z dolnej części nogawki mało już pozostało. Biodrówki, co podkreśla przykrótką, różową, ortalionową kurteczkę, odkrywającą ładnie opalony brzuszek. Kurteczka, której najważniejszym elementem są trzy, charakterystyczne paski wzdłuż rękawa, zapięta jest pod samą szyję, więc trudno jest określić czy delikwentka ma coś pod spodem. Wszystko razem błyszczy, ilość cekin, sztucznej biżuterii oraz dokładnie wypolerowanych znaczków, sprawia, że patrzący na Panią mrużą oczy. A teraz uwaga… na ramieniu wisi niemalże identyczna torebka. Klasyczna Chanel 2.55 bezczelnie kontrastuje z całą resztą. Pytanie „oryginał czy podróbka?” nasuwa się natychmiast.
Aleksandra Ćwik
(aleksandra.cwik@dlastudenta.pl