Piersi sponsorowane
2008-08-26 13:56:30Na dość rewolucyjny pomysł wpadli Amerykanie tworząc witrynę myfreeimplants.com, która w Stanach Zjednoczonych bije rekordy popularności, ale i budzi wiele kontrowersji, szczególnie patrząc na całe przedsięwzięcie od strony moralnej i etycznej.
Każda potencjalna nabywczyni sztucznych piersi może znaleźć tam kogoś, kto wesprze ją finansowo.
Jak to działa?
Użytkownicy strony dzielą się na dwie grupy. Pierwsza to dziewczyny, zwykle w wieku do 30 lat, które chcą zrobić sobie operacje powiększenia piersi, a nie mają na nią środków finansowych. Druga – mężczyźni, zwykle starsi, około 50-tki, którzy z dobrego serca pomagają pieniężnie spełnić marzenia kobiet.
Gdzie tkwi haczyk?
Otóż to! Jak głosi stare porzekadło ludowe „nie ma nic za darmo”, toteż i owi sponsorzy nie są bezinteresowni. Zaznaczyć jednak należy iż wszystkie relacje opierają się o świat wirtualny, nie ma konieczności spotkań oko w oko. Aby zarobić kilkadziesiąt dolarów od potencjalnego sponsora należy z nim rozmawiać przez komunikator, wysyłać zdjęcia (i tu zaczynają się problemy, bo są to zwykle zdjęcia roznegliżowane – udowadniające potrzebę operacji). Trzeba jeszcze nagrywać filmiki zgodnie z instrukcjami płacącego, jak również czatować z nim przy pomocy kamer internetowych. Kluczem do sukcesu, jak twierdzą wszyscy, jest duża aktywność, zaangażowanie, uśmiech i otwartość na prośby sponsorów…
Ile płacą?
To, ile ktoś jest w stanie jednorazowo podarować zbierającej pieniądze dziewczynie zależy tylko i wyłącznie od niego. Datki są bardzo zróżnicowane od 5$ do czasami nawet i 500$. Dodatkową możliwością zdobycia funduszy są organizowane na stronie konkursy np. „opisz swoje wakacje marzeń” czy „zatańcz dla mnie”. W każdym konkursie bierze udział zwykle około 50 dziewczyn. Najlepsza zgarnia nagrodę – datek na swoje wirtualne konto. Na portalu należy udzielać się tak długo, aż uzbieramy satysfakcjonującą dla nas sumę.
A co potem?
Kiedy na naszym koncie uskłada się 7-8 tysięcy dolarów, wówczas kontaktujemy się z administratorami strony i to oni załatwiają za nas formalności związane z zabiegiem. W jednym z odnośników na myfreeimplants.com znajduje się zakładka ze spisem współpracujących z witryną chirurgów plastycznych, ale wybranie któregoś z nich nie jest koniecznością. Jeżeli mamy upatrzonego własnego specjalistę, wówczas portal kontaktuje się z nim i omawiają formalności płatnicze. Zaznaczyć należy jednak, iż dziewczyny z portalu nie dostają osobiście pieniędzy do ręki, nawet ich nie widzą, także nie ma co próbować wykorzystać tej strony jako źródła łatwego zarobku. Tu celem jest wyłącznie zabieg powiększenia piersi. Ponadto podpisując umowę, przed przelaniem pieniędzy na rzecz kliniki, w której będziemy operowani, zobowiązujemy się udokumentować przeprowadzenie operacji plastycznej zaświadczeniem i zrobionymi po zabiegu zdjęciami, które należy dodać na stronę.
Czy to moralne?
Zdania są podzielone. Jedni uważają jak Machiavelli, iż „cel uświęca środki”, dodatkowo mówiąc, iż swoim zachowaniem nie wyrządzają nikomu krzywdy. Druga strona, zwykle ta bardziej konserwatywna i wiekowa twierdzi, iż zachowanie dziewczyn biorących udział w owym przedsięwzięciu jest karygodne. Posuwają się nawet do oskarżania ich o sprzedajność, wyuzdanie i bezwstydność. Pomimo jednak tak niekorzystnych opinii witryna ma się dobrze, rozwija się prężnie od 3 lat i nic nie wskazuje na to, by coś w tej materii miało się zmienić. Mało tego, pomysłodawcy planują nawet rozszerzenie jej działalności. Kto więc wie, czy za kilka lat nie będziemy mogli sobie „wyprosić” operacji zmniejszenia nosa, odsysania tłuszczu, plastyki brzucha czy też lifting twarzy?
A czy to wypada, czy nie, powinien osądzić każdy osobiście odpowiadając na pytanie czy marzenia warto spełniać, czy tylko je mieć…?
Marta Szadkowska
(marta.szadkowska@dlastudenta.pl)
Fot. Łukasz Bera