W pułapce
2008-05-05 22:22:35Gdyby ktoś z boku popatrzył, to uznałby cię za nałogowca. Ależ skąd. Wstajesz rano z myślą, że dobrze by było, gdyby teraz..., ale nie. Nie ma czasu. Poza tym dłuższe odstawienie potęguje przyjemność. To cię nakręca.
Pracujesz na zwiększonych obrotach. Jeśli nawet wspomnienie dzisiejszego wieczoru odejdzie na bok, to w podświadomości cieszysz się, nie wiedząc z czego. Po drodze do miejsca przeznaczenia dowiadujesz się, że ktoś cię obraził, zignorował, zaintrygował na parę minut. Ale ty spieszysz się. Przecież masz ważne plany na wieczór.
Jesteś miły. Najpierw wykonujesz wszystkie obowiązki. Ekstaza będzie większa, gdy umysł będzie wolny. Robisz to. Liczysz, ile razy to zrobiłeś w ostatnim czasie. Nie przeraża cię to. Wiesz, że to ostatni raz. Dlatego można przesadzić. Po n-tym razie uświadamiasz sobie. Tak, nie mam nad tym kontroli. To staje się zasadą, regułą. Niby świadomość sama w sobie wiele pomaga. Nie wszystkim. Zaczynasz radykalne zmiany. Zaczynając od porządku na biurku, niwelujesz wszelkie boczne, frapujące i niezwiązane ze tą rzeczą sprawy, kończąc na żelaznych zasadach - od jutra. Lekka izolacja.
Tydzień po tygodniu to samo. Miesiąc po miesiącu... długo. Środowisko widzi, że coś nie tak. Dopatruje się źródła w różnych rzeczach. Otwarcie przed ludźmi... Hmm - następuje, ale siłą perswazji przedstawiasz to tak, że wydaje się to naturalne. Nikt nie podejrzewa, że to twój największy problem, z którym musisz spać. Zmienia się wygląd. Ale to przecież przemęczenie. Brak konsekwencji. Zły tryb życia. Nie zaprzeczasz. Teraz kiedy wiesz, że początek odtrucia zaczął się już wczoraj, a jest jeszcze ostatnia szansa na ostatnią „złota dawkę”, czujesz, że to najcięższa chwila. Zakazany owoc. Jeśli się złamiesz, popełnisz największy błąd. Wtedy powrót do zakazanego też stanie się rutyną. Łamiesz się. Rutyna. Pozostaje nadzieja.
Od wszystkiego można się uzależnić.
Nawet najzdrowsza rzecz w swojej istocie potrafi zniszczyć.
Balans.
Heroiczna walka.
To nie jedna decyzja, to tysiące decyzji podejmowanych w ciągu bardzo długich dni tak, by nie doprowadziły do tego samego punktu na kole.
Wyjście poza obręcz.
Myślenie.
Martyna Wasiak
(martyna.wasiak@dlastudenta.pl)
Fot. Łukasz Bera