Mężczyzna metroseksualny – czyli jaki?
2007-09-24 22:00:30Przejaw mody? Zniewieścienie? Ewolucja społeczna? Kim tak naprawdę jest mężczyzna metroseksualny? Lalusiem, egocentrykiem, czy zwykłym facetem, który po prostu lubi o siebie dbać? A może to homoseksualista? Często właśnie tak bywa postrzegany. Czy dbałość o higienę oznacza już metroseksualizm? A może mówi się o nim dopiero wtedy, gdy facet nie pogardzi odrobiną błyszczyku, pudru, czy tuszu do rzęs?
Termin „metroseksualny” wprowadził całkiem niedawno (w 1994 roku) angielski pisarz i felietonista Mark Simpson. Miało ono wydźwięk zdecydowanie negatywny. Oznaczało bowiem „dandysa zakochanego w sobie i stylu życia, jaki prowadzi” żyjącego w wielkim mieście (metropolii). A jak jest obecnie? W opinii kobiet, facet powinien być ostrzyżony, ogolony, czysto ubrany i pachnący. Krótko mówiąc schludny. To wystarczy, by sklasyfikować go jako osobnika nie będącego na bakier z higieną. Wszelkie inne przejawy dbałości o siebie odbierane bywają w różny sposób. Bieganie na solarium i wizyty u kosmetyczki wciąż uchodzą za przeznaczone jedynie dla kobiet. Ale monopol ten powoli wygasa. Coraz więcej mężczyzn odwiedza salony kosmetyczne. Twierdzą oni jednogłośnie, że zniewieścienie kompletnie ich nie dotyczy. Że sposób, w jaki dbają o siebie to wyłącznie kwestia względów estetyczno – higienicznych.
Metroseksualnego faceta wg badań Ipsos Trend Observer cechuje zarówno siła i stanowczość, jak i delikatność. Mało tego. Jest on niezwykle uczuciowy i pełen empatii. Nie zgrywa macho i nie boi się pokazywać kobiecej strony swojej osobowości. Stanowi dla kobiety idealnego partnera do rozmów i zakupowych szaleństw. Bo metroseksualista nie boi się, w przeciwieństwie do reszty facetów, biegać po centrach handlowych. Lubi eksperymentować ze swoim wyglądem i często stawia na ekstrawagancję. Depilacja? Obowiązkowo. W opinii psychologów depilacja w męskim wydaniu ma znaczenie symboliczne. A dokładnie oznacza pozbawianie się atrybutów męskości. Bo facet musi mieć „coś” z faceta.
Na ulicy coraz więcej facetów a' la Beckham. Coraz więcej też opinii na ten temat. Najczęściej można się jednak spotkać ze sprzeciwem. Z czego wynika ta dezaprobata społeczna? Czy to nieumiejętność zaakceptowania nowego trendu? W końcu to, co nowe zawsze budzi lęk. Właściwie to przyczyny negacji są nieznane. Pewne jest natomiast to, że każdy przeciwnik, argumentując swoją opinię, posługuje się utartymi już do bólu stereotypami. Krytykują kobiety: „facet ma być naturalny, bo właśnie w naturalności tkwi jego cała męskość. Nie mam zamiaru walczyć o dostęp do lustra.” „Facet powinien być zadbany. Ale jeśli siedzi w łazience dłużej ode mnie, to mu od razu podziękuję. Taki delikwent zdecydowanie traci na męskości. No a ja szukam w końcu faceta, a nie koleżanki, z którą będę mogła pójść do kosmetyczki.”
Suchej nitki nie pozostawiają też mężczyźni: „jestem facetem. Może nie powinienem wypowiadać się w takim temacie, ale.... no co będę ukrywał. Nie znoszę takich lalusiów. Zawsze mam ochotę wcielić ich do wojska, ogolić te farbowane włoski, pozdejmować koraliki i przeczołgać w błocie z karabinem. Żeby sobie przypomnieli, że mają jaja, a nie jajniki.” Jak bywają postrzegani metroseksualni świadczy też choćby ta wypowiedź: „idzie ulicą... zgrabna, te biodrówki, ta obcisła koszulka, fajnie nastroszone włosy, zapach w powietrzu... Patrzę z pożądaniem. Odwraca się do mnie przodem. O cholera! Oczy mnie mylą? Przecież to facet!”
Co na ten temat sądzą sami metroseksualni? „Mam to gdzieś, co o mnie mówią. Uwielbiam dbać o siebie. I wcale nie jestem ani playboyem, ani umięśnionym pustakiem. Kocham być czysty i pachnący. Regularnie się depiluję. Używam maseczek do twarzy, bo świetnie regenerują skórę. Czy jestem gejem? Nie! Uwielbiam kobiety. A to, że tak dbam o siebie? Po prostu lepiej się czuję, wiedząc, że dobrze wyglądam.” Wielu kobietom metroseksualizm wcale nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. „To całkiem pociągające, bo takie inne, nowe. Podobają mi się tacy faceci. Chociaż może wyglądają czasem nieco cudacznie, to mają w sobie coś. No i zdecydowanie wyróżniają się na tle innych.”
Trzeba przyznać, że metroseksualizm to dobra pożywka dla koncernów kosmetycznych. Półki w sklepach uginają się pod ciężarem kosmetyków do pielęgnacji dla mężczyzn. Korzystanie z dobrodziejstw rynkowych przestaje być zarezerwowane wyłącznie dla kobiet. Z okładek czasopism spoglądają na nas zadbani, perfekcyjni mężczyźni. Patrzymy na nich często z podziwem. Ale czy chcemy mieć takiego faceta u swojego boku? W dbaniu o siebie nie ma nic złego. Najważniejsze, by zachować umiar. Dla każdego jego granica może być jednak inna. Pamiętajcie Panowie tylko o jednym. To kobieta powinna być ozdobą mężczyzny, a nie odwrotnie.
Katarzyna Stec
(katarzyna.stec@dlastudenta.pl)
Termin „metroseksualny” wprowadził całkiem niedawno (w 1994 roku) angielski pisarz i felietonista Mark Simpson. Miało ono wydźwięk zdecydowanie negatywny. Oznaczało bowiem „dandysa zakochanego w sobie i stylu życia, jaki prowadzi” żyjącego w wielkim mieście (metropolii). A jak jest obecnie? W opinii kobiet, facet powinien być ostrzyżony, ogolony, czysto ubrany i pachnący. Krótko mówiąc schludny. To wystarczy, by sklasyfikować go jako osobnika nie będącego na bakier z higieną. Wszelkie inne przejawy dbałości o siebie odbierane bywają w różny sposób. Bieganie na solarium i wizyty u kosmetyczki wciąż uchodzą za przeznaczone jedynie dla kobiet. Ale monopol ten powoli wygasa. Coraz więcej mężczyzn odwiedza salony kosmetyczne. Twierdzą oni jednogłośnie, że zniewieścienie kompletnie ich nie dotyczy. Że sposób, w jaki dbają o siebie to wyłącznie kwestia względów estetyczno – higienicznych.
Metroseksualnego faceta wg badań Ipsos Trend Observer cechuje zarówno siła i stanowczość, jak i delikatność. Mało tego. Jest on niezwykle uczuciowy i pełen empatii. Nie zgrywa macho i nie boi się pokazywać kobiecej strony swojej osobowości. Stanowi dla kobiety idealnego partnera do rozmów i zakupowych szaleństw. Bo metroseksualista nie boi się, w przeciwieństwie do reszty facetów, biegać po centrach handlowych. Lubi eksperymentować ze swoim wyglądem i często stawia na ekstrawagancję. Depilacja? Obowiązkowo. W opinii psychologów depilacja w męskim wydaniu ma znaczenie symboliczne. A dokładnie oznacza pozbawianie się atrybutów męskości. Bo facet musi mieć „coś” z faceta.
Na ulicy coraz więcej facetów a' la Beckham. Coraz więcej też opinii na ten temat. Najczęściej można się jednak spotkać ze sprzeciwem. Z czego wynika ta dezaprobata społeczna? Czy to nieumiejętność zaakceptowania nowego trendu? W końcu to, co nowe zawsze budzi lęk. Właściwie to przyczyny negacji są nieznane. Pewne jest natomiast to, że każdy przeciwnik, argumentując swoją opinię, posługuje się utartymi już do bólu stereotypami. Krytykują kobiety: „facet ma być naturalny, bo właśnie w naturalności tkwi jego cała męskość. Nie mam zamiaru walczyć o dostęp do lustra.” „Facet powinien być zadbany. Ale jeśli siedzi w łazience dłużej ode mnie, to mu od razu podziękuję. Taki delikwent zdecydowanie traci na męskości. No a ja szukam w końcu faceta, a nie koleżanki, z którą będę mogła pójść do kosmetyczki.”
Suchej nitki nie pozostawiają też mężczyźni: „jestem facetem. Może nie powinienem wypowiadać się w takim temacie, ale.... no co będę ukrywał. Nie znoszę takich lalusiów. Zawsze mam ochotę wcielić ich do wojska, ogolić te farbowane włoski, pozdejmować koraliki i przeczołgać w błocie z karabinem. Żeby sobie przypomnieli, że mają jaja, a nie jajniki.” Jak bywają postrzegani metroseksualni świadczy też choćby ta wypowiedź: „idzie ulicą... zgrabna, te biodrówki, ta obcisła koszulka, fajnie nastroszone włosy, zapach w powietrzu... Patrzę z pożądaniem. Odwraca się do mnie przodem. O cholera! Oczy mnie mylą? Przecież to facet!”
Co na ten temat sądzą sami metroseksualni? „Mam to gdzieś, co o mnie mówią. Uwielbiam dbać o siebie. I wcale nie jestem ani playboyem, ani umięśnionym pustakiem. Kocham być czysty i pachnący. Regularnie się depiluję. Używam maseczek do twarzy, bo świetnie regenerują skórę. Czy jestem gejem? Nie! Uwielbiam kobiety. A to, że tak dbam o siebie? Po prostu lepiej się czuję, wiedząc, że dobrze wyglądam.” Wielu kobietom metroseksualizm wcale nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. „To całkiem pociągające, bo takie inne, nowe. Podobają mi się tacy faceci. Chociaż może wyglądają czasem nieco cudacznie, to mają w sobie coś. No i zdecydowanie wyróżniają się na tle innych.”
Trzeba przyznać, że metroseksualizm to dobra pożywka dla koncernów kosmetycznych. Półki w sklepach uginają się pod ciężarem kosmetyków do pielęgnacji dla mężczyzn. Korzystanie z dobrodziejstw rynkowych przestaje być zarezerwowane wyłącznie dla kobiet. Z okładek czasopism spoglądają na nas zadbani, perfekcyjni mężczyźni. Patrzymy na nich często z podziwem. Ale czy chcemy mieć takiego faceta u swojego boku? W dbaniu o siebie nie ma nic złego. Najważniejsze, by zachować umiar. Dla każdego jego granica może być jednak inna. Pamiętajcie Panowie tylko o jednym. To kobieta powinna być ozdobą mężczyzny, a nie odwrotnie.
Katarzyna Stec
(katarzyna.stec@dlastudenta.pl)