Depresja plagą nadchodzących lat?
2013-11-26 15:44:08Z jednej strony wydaje nam się, że jakość życia we współczesnym świecie rośnie. Z drugiej – do najpoważniejszych chorób naszej rozwiniętej cywilizacji zalicza się depresję. Niektórzy mówią wręcz o „modzie na depresję”. Nie jest ona jednak wymysłem psychoterapeutów.
Jeszcze pod koniec XIX wieku ludzie spotykali się, by swobodnie mówić o swojej chandrze. Otwarcie przyznawali się do depresji i poczucia bezsensu życia, a pesymizm i poczucie schyłku były wręcz obowiązującą modą. Nastrój epoki temu sprzyjał. Młode panny, ku rozpaczy doktorów i matek, głodziły się, by wyglądać melancholijnie i interesująco; ku jeszcze większej ich rozpaczy kochały się w artystach, oczywiście – też cierpiących na depresję.
Nasza epoka to już jednak całkowicie inna sytuacja. Panuje w niej powszechne przekonanie, że żyjemy w czasach wielkich możliwości, a szczęście i spełnienie to coś dla każdego z nas. W kolorowych czasopismach gwiazdy zapewniają, że odniosły sukces na wszystkich polach, bo w życiu można mieć równocześnie doskonałą rodzinę, ciekawą, dobrze płatną pracę, pasjonujące hobby, zdrowie i perfekcyjny wygląd. Wystarczy bardzo chcieć. I tak zaczynamy wierzyć, że jeśli coś nam nie wychodzi, widocznie za mało chcemy i nie dosyć się staramy. Modne jest szczęście. Szczęście to obowiązek.
300 milionów chorych
Dążenie do szczęścia i sukcesu jest czymś naturalnym i często pozytywnym. Często przybiera ono jednak formę ukrywania tego, co nie jest idealne. I tak, mimo opinii o „modzie na depresję”, cierpiący na nią często nie przyznają się do choroby i nie chcą podejmować leczenia. We „wspaniałym świecie” nie jest to coś, czym chcielibyśmy pochwalić się na rodzinnej uroczystości czy towarzyskim spotkaniu.
Tymczasem, jak podkreśla Renata Borysiak z Centrum Psychologiczno-Terapeutycznego „Tęcza”: Problem depresji istnieje i jest uważany za jeden z najpoważniejszych w obszarze zdrowia publicznego. Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) cierpi na nią ponad 300 mln ludzi na świecie, a w przyszłości liczba będzie jeszcze większa.
Nie każde przygnębienie jest depresją
Należy podkreślić wyraźnie, że nie każdy spadek na stroju oznacza depresję. Życie w poczuciu nieustannego szczęścia to mit. Porażki, niepowodzenia, ból to nieodłączna część życia, a okresowy smutek z ich powodu jest czymś normalnym. Tak samo jak chandra związana z porą roku – zwłaszcza z jesienią, czyli czasem, kiedy dni są krótkie i brakuje nam światła słonecznego. – Alarmujące powinno być dopiero przygnębienie utrzymujące się przez dłuższy czas, bez wyraźnego powodu, często połączone z takimi objawami jak bezsenność, brak apetytu, problemy z koncentracją, ciągłe poczucie zmęczenia – mówi Renata Borysiak z „Tęczy”. – Musimy również pamiętać, że nie u każdego depresja wygląda tak samo: inaczej chorują mężczyźni, inaczej kobiety, odmiennie będzie ona przebiegać u dziecka, nastolatka czy osoby starszej – dodaje.
Mądre leczenie kluczem do zdrowia
Kolejnym mitem naszych czasów jest ekspresowe leczenie. Niektórzy łudzą się, że wystarczy zażyć antydepresyjną „magiczną pigułkę”, a świat znowu nabierze kolorów. – Walka z depresją to często długi proces, podczas którego powinno się działać kompleksowo i rozważnie – przypomina Renata Borysiak. Na początku warto na wykluczyć inne przyczyny obniżonego nastroju – na przykład problemy z tarczycą. Jeśli depresja zostanie zdiagnozowana, pojawi się dylemat: antydepresanty czy psychoterapia? Tu nie ma jednej odpowiedzi: część pacjentów reaguje na to pierwsze, część na drugie, często łączy się obie metody. Z całą pewnością kluczowa będzie osoba dobrego terapeuty, który ustali strategię leczenia – zaznacza Renata Borysiak.
Perspektywy
Świadomość na temat depresji systematycznie rośnie. Dzięki temu leczenie podejmuje coraz więcej osób. Jego skuteczność poprawiają nowe odkrycia naukowe; pojawiają się też tak pozytywne inicjatywy jak ta w północnej Szwecji, gdzie lokalne władze zainstalowały na 30 przystankach komunikacji miejskiej specjalne antydepresyjne oświetlenie. Ważne jest, by temu wszystkiemu towarzyszyło rozumienie siebie i świata, w którym żyjemy – jego nieidealności i niedoskonałości.
ip