Gdy seks przesłania Ci świat...
2007-06-07 21:59:37To, że seks zaczyna dominować nad innymi sferami naszego życia, ma swoje podłoże. I nie chodzi tu wcale o predyspozycje genetyczne. Po pierwsze nadmierna aktywność seksualna wiąże się z czasami, w jakich żyjemy. Świat stale przyspiesza. Chcemy wszystko mieć szybko, a nawet natychmiast. Fast car, fast food i fast sex – tak definiują obecną kulturę psychologowie. Życie w biegu, w natychmiastowości, ciągły pośpiech wzmagają aktywność seksualną. Seks byle gdzie, z byle kim i...byle często, staje się sposobem na odreagowanie tej codziennej gonitwy. Po drugie: traumatyczne przeżycia z dzieciństwa: molestowanie, wykorzystywanie psychiczne, gwałty. Wszystko to rzutuje na takie, a nie inne podejście do seksu. Trzeba jednak podkreślić, że sytuacje te nie są regułą.
Symptomy
Gdzie tak naprawdę leży granica? I czy w ogóle istnieje? Kiedy mowa jeszcze o „normalnym” seksie, a kiedy przestaje się on mieścić w tych ramach? Psychoterapeuci wskazują na kilka podstawowych zachowań. Przede wszystkim osoba uzależniona traci kontrolę nad swoimi zachowaniami w tej kwestii. Nie potrafi ich zaprzestać, mimo że niosą negatywne skutki. Fantazjuje niemal na okrągło. Obsesyjnie myśli o seksie i dąży do szybkiego zaspokojenia swojej potrzeby. A gdy mija seksualny „haj”, pojawia się niemal narkotyczny głód. Towarzyszą mu m.in. rozdrażnienie, apatia, rozkojarzenie, drażliwość, problemy ze snem. Czyli klasyczne objawy towarzyszące czasowej abstynencji. Dochodzi do tego kompulsywna potrzeba odbycia kolejnego stosunku. Z łatwością wpadamy więc w spiralę uzależnienia : seks - „haj” - kac moralny - głód - znowu seks i dalej zgodnie ze schematem. I tak w kółko.
Marsz do specjalisty
To nie przelewki. To nałóg. Wymaga zatem leczenia. Wiadomo, trudno przyznać się przed innymi, jak i przed samym sobą : „tak, jestem uzależniony”. Jeszcze trudniejsze okazuje się zwrócenie o pomoc do specjalisty. Tym bardziej, że chodzi o życie seksualne. Tylko że i w tym przypadku trzeba liczyć się z konsekwencjami odwlekania takiej decyzji. Seksoholik powoli, ale za to skutecznie izoluje się, usuwa z życia towarzyskiego. Seks staje się organizatorem jego codzienności i czyni to na tyle efektywnie, że burzy wszystko. Rodzina, praca schodzą na dalszy plan. Istnieje tylko on i tylko on stanowi sens życia. Reszta jest nieważna. W tej sytuacji jedynie wizyta u lekarza i rozpoczęcie terapii, może okazać się rozwiązaniem. Powstają już grupy wsparcia tzw. AS – Anonimowych Seksoholików, którzy dostrzegli, że mają problem i chcą coś z tym zrobić. Terapia zakłada przede wszystkim uświadomienie uzależnionemu, że ucieczka w seks nie jest dobrym sposobem na rozwiązanie swoich problemów. A właściwie w ogóle nie jest.
O seksualizmie, czy też bardziej nowocześnie - hiperseksualności mówi się coraz częściej. I coraz głośniej. W końcu zawsze warto zwracać uwagę na problemy. Nawet, jeśli wydaje się nam, że ich nie ma. Nie chodzi tutaj przecież o abstynencję seksualną, ale o uświadomienie sobie, kiedy „coś” góruje nad wszystkim innym. I powoli staje się sensem życia. W tym wypadku z pewnością można stwierdzić tylko jedno. A mianowicie fakt, że to, co dla jednych jest radością i elementem miłości, dla innych może być udręką, która niszczy życie. Bardzo łatwo wpaść w pułapkę. A pułapka, jak wiadomo, ma to do siebie, że nie tak łatwo się z niej wydostać. Może warto mieć to na uwadze.
Katarzyna Stec
(katarzyna.stec@dlastudenta.pl)
Fot. Achaja