(O)błędna dieta
2007-05-15 00:21:56Na całym świecie dieta zaczyna być uważana za dobry sposób na życie, rośnie sprzedaż podręczników i poradników dla odchudzających się, fast food staje się passé. Pomimo tego dwie trzecie Amerykanów wciąż ma nadwagę, a co trzeci zmaga się z otyłością. Również w Polsce, pomimo stosowania diet, niewiele kobiet ma sylwetkę zbliżoną do idealnej. Czemu nie zawsze udaje się nam wygrać ze zbędnymi kilogramami?
Bądź rozsądna!
Planując program odchudzania, musimy wziąć pod uwagę reakcje naszego organizmu. Drastyczna głodówka, rezygnowanie z posiłków, żeby ograniczyć liczbę spożytych kalorii skuteczne są najczęściej tylko przez pierwsze kilka dni (godzin?). Głód szybko prowadzi do złamania ustalonych zasad i nocnego objadania się. Najlepiej jeść pięć posiłków o stałych godzinach, na tyle obfitych, by nie stracić sił w czasie dnia (śniadanie jest obowiązkowe!).
Warto też włączyć nasze ulubione potrawy w nowy jadłospis. W przeciwnym wypadku będziemy sobie robić „dni wolne” od diety, od świtu do nocy wypełnione jedzeniem naszych przysmaków. A wiadomo, że w czasie odchudzania każdy dzień jest tak samo ważny.
Uwaga na pułapki!
Na każdym kroku czyhają na nas niebezpieczeństwa, których niewprawne oko nie dostrzeże.
Problematyczne bywają produkty „light”, które owszem, są niesłodzone, ale po to, by nie straciły smaku, dodaje się do nich niekiedy różne tłuszcze i substancje chemiczne. Nie trzeba dodawać, jak bardzo destrukcyjny wpływ może mieć to na naszą dietę. Dlatego warto przed zakupem sprawdzić kaloryczność danego produktu. Jeżeli jest mniej „energetyczny” niż jego słodzony odpowiednik, nie powinnyśmy mieć żadnych oporów przed umieszczeniem go w koszyku.
Bądźmy też ostrożne popijając bogate w witaminy soki – najczęściej są one dosładzane, czego rezultatem jest ich wysoka kaloryczność. 450 kcal na jeden litr soku to norma. Istnieją na szczęście napoje niesłodzone, które możemy spożywać ze spokojnym sumieniem. Są jednak raczej mało popularne na rynku, stąd trzeba włożyć trochę wysiłku w ich znalezienie.
Pamiętać należy też o umiarze, nawet przy jedzeniu najmniej kalorycznych produktów – niewielka kiść winogron to pyszna i zdrowa przekąska, ale kilogram winogron to już 700 kalorii.
Ruszajmy się!
Hasło brzmi jak wytarty komunał, ale naprawdę wiele z nas zaniedbuje ruch. Całe dnie głodzimy się, siedząc na kanapie, zatrzaskujemy sobie przed nosem lodówkę, dyskutujemy na forach o skuteczności diet. A przecież ostatecznym i właściwym celem naszego odchudzania nie jest zwykła utrata wagi lecz ukształtowanie smukłej sylwetki. Samo odmawianie sobie jedzenia może dać nam wygląd „wieszaka”, ale nie jędrne i ponętne pośladki czy uda. Do tego potrzebny jest ruch w każdej formie! Naszymi sojusznikami są jazda na rowerze, bieganie, spacer z psem i dokładne odkurzanie całego domu. Gdy brakuje nam samodyscypliny, warto zapisać się na zorganizowane zajęcia, np. pilates lub fitness.
Z dystansem do wagi
Wskazania wagi naprawdę nie są najważniejsze przy odchudzaniu się. To, ile kilogramów schudniemy, zależy przede wszystkim od naszej wagi wyjściowej – stracić pięć kilogramów ze stu początkowych to żadna sztuka, pięć z sześćdziesięciu to już wyzwanie. Nie powinnyśmy się zatem bardzo się martwić, gdy zrzucimy mniej niż koleżanka stosująca tę samą dietę.
Codziennego ważenia tym bardziej nie można traktować poważnie. Fluktuacje wagi wywoływane są w naszym organizmie głównie przez różne fazy cyklu menstruacyjnego, ale mogą być również wynikiem wypicia większej ilości wody.
Najlepsze efekty przynosi systematyczność, porzucanie i wracanie do diety jest kiepskim pomysłem, dlatego nie wolno się zniechęcać tym, co widzimy na wyświetlaczu wagi.
Zwolnij trochę!
Wszystkie artykuły typu: „Schudnij szybko przed nadejściem lata” wpajają w nas wiarę, że rezultaty muszą być widoczne natychmiast i, co gorsza, sugerują, że wymarzoną sylwetkę można wyrzeźbić w dowolnie krótkim czasie. Zdaje się to jednak być sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Jak można zrzucić w dwa tygodnie to, co zbierało się w nas latami? W naszym ciele tkwią przecież wszystkie zjedzone dotychczas pizze, wszystkie wizyty w McDonaldzie, każdy z wieczorów spędzonych przed telewizorem i kilogramy słodyczy „wchłoniętych” w przypływie złego humoru. Pozbycie się tego balastu musi być procesem długotrwałym i stopniowym.
Nastawienie się na szybkie rezultaty prowadzi do zniecierpliwienia a nierzadko również do efektu jo-jo.
Konsultuj się z lekarzem
Niekiedy walka z kilogramami jest z góry skazana na porażkę – problemy z hormonami lub trawieniem (np. hiperinsulina wywołująca ogromny głód) uniemożliwiają schudnięcie. Jednak nie tylko w takich wypadkach powinnyśmy się udać do lekarza. Każda decyzja co do podjęcia diety powinna być konsultowana z dietetykiem, który pomoże nam ułożyć indywidualny, optymalny dla nas schemat odżywiania się. Doradzi również w temacie suplementów diety i odpowiednich ćwiczeń. Dieta, którą sobie same wybierzemy, zwłaszcza jeśli jest bardzo rygorystyczna, może prowadzić nie tylko do anoreksji i bulimii, ale również zaburzeń miesiączkowania, kamicy żółciowej, problemów związanych z pracą jelit, nerek i wątroby.
Pamiętając o wszystkich błędach, których należy się wystrzegać, i o rozsądku, który jest niezbędny przy odchudzaniu, program „szczupła w bikini” można zacząć! W wakacje udowodnimy, że najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny!
Sylwia Białek
(sylwia.bialek@dlastudenta.pl)
Fot. Seiseis
Bądź rozsądna!
Planując program odchudzania, musimy wziąć pod uwagę reakcje naszego organizmu. Drastyczna głodówka, rezygnowanie z posiłków, żeby ograniczyć liczbę spożytych kalorii skuteczne są najczęściej tylko przez pierwsze kilka dni (godzin?). Głód szybko prowadzi do złamania ustalonych zasad i nocnego objadania się. Najlepiej jeść pięć posiłków o stałych godzinach, na tyle obfitych, by nie stracić sił w czasie dnia (śniadanie jest obowiązkowe!).
Warto też włączyć nasze ulubione potrawy w nowy jadłospis. W przeciwnym wypadku będziemy sobie robić „dni wolne” od diety, od świtu do nocy wypełnione jedzeniem naszych przysmaków. A wiadomo, że w czasie odchudzania każdy dzień jest tak samo ważny.
Uwaga na pułapki!
Na każdym kroku czyhają na nas niebezpieczeństwa, których niewprawne oko nie dostrzeże.
Problematyczne bywają produkty „light”, które owszem, są niesłodzone, ale po to, by nie straciły smaku, dodaje się do nich niekiedy różne tłuszcze i substancje chemiczne. Nie trzeba dodawać, jak bardzo destrukcyjny wpływ może mieć to na naszą dietę. Dlatego warto przed zakupem sprawdzić kaloryczność danego produktu. Jeżeli jest mniej „energetyczny” niż jego słodzony odpowiednik, nie powinnyśmy mieć żadnych oporów przed umieszczeniem go w koszyku.
Bądźmy też ostrożne popijając bogate w witaminy soki – najczęściej są one dosładzane, czego rezultatem jest ich wysoka kaloryczność. 450 kcal na jeden litr soku to norma. Istnieją na szczęście napoje niesłodzone, które możemy spożywać ze spokojnym sumieniem. Są jednak raczej mało popularne na rynku, stąd trzeba włożyć trochę wysiłku w ich znalezienie.
Pamiętać należy też o umiarze, nawet przy jedzeniu najmniej kalorycznych produktów – niewielka kiść winogron to pyszna i zdrowa przekąska, ale kilogram winogron to już 700 kalorii.
Ruszajmy się!
Hasło brzmi jak wytarty komunał, ale naprawdę wiele z nas zaniedbuje ruch. Całe dnie głodzimy się, siedząc na kanapie, zatrzaskujemy sobie przed nosem lodówkę, dyskutujemy na forach o skuteczności diet. A przecież ostatecznym i właściwym celem naszego odchudzania nie jest zwykła utrata wagi lecz ukształtowanie smukłej sylwetki. Samo odmawianie sobie jedzenia może dać nam wygląd „wieszaka”, ale nie jędrne i ponętne pośladki czy uda. Do tego potrzebny jest ruch w każdej formie! Naszymi sojusznikami są jazda na rowerze, bieganie, spacer z psem i dokładne odkurzanie całego domu. Gdy brakuje nam samodyscypliny, warto zapisać się na zorganizowane zajęcia, np. pilates lub fitness.
Z dystansem do wagi
Wskazania wagi naprawdę nie są najważniejsze przy odchudzaniu się. To, ile kilogramów schudniemy, zależy przede wszystkim od naszej wagi wyjściowej – stracić pięć kilogramów ze stu początkowych to żadna sztuka, pięć z sześćdziesięciu to już wyzwanie. Nie powinnyśmy się zatem bardzo się martwić, gdy zrzucimy mniej niż koleżanka stosująca tę samą dietę.
Codziennego ważenia tym bardziej nie można traktować poważnie. Fluktuacje wagi wywoływane są w naszym organizmie głównie przez różne fazy cyklu menstruacyjnego, ale mogą być również wynikiem wypicia większej ilości wody.
Najlepsze efekty przynosi systematyczność, porzucanie i wracanie do diety jest kiepskim pomysłem, dlatego nie wolno się zniechęcać tym, co widzimy na wyświetlaczu wagi.
Zwolnij trochę!
Wszystkie artykuły typu: „Schudnij szybko przed nadejściem lata” wpajają w nas wiarę, że rezultaty muszą być widoczne natychmiast i, co gorsza, sugerują, że wymarzoną sylwetkę można wyrzeźbić w dowolnie krótkim czasie. Zdaje się to jednak być sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Jak można zrzucić w dwa tygodnie to, co zbierało się w nas latami? W naszym ciele tkwią przecież wszystkie zjedzone dotychczas pizze, wszystkie wizyty w McDonaldzie, każdy z wieczorów spędzonych przed telewizorem i kilogramy słodyczy „wchłoniętych” w przypływie złego humoru. Pozbycie się tego balastu musi być procesem długotrwałym i stopniowym.
Nastawienie się na szybkie rezultaty prowadzi do zniecierpliwienia a nierzadko również do efektu jo-jo.
Konsultuj się z lekarzem
Niekiedy walka z kilogramami jest z góry skazana na porażkę – problemy z hormonami lub trawieniem (np. hiperinsulina wywołująca ogromny głód) uniemożliwiają schudnięcie. Jednak nie tylko w takich wypadkach powinnyśmy się udać do lekarza. Każda decyzja co do podjęcia diety powinna być konsultowana z dietetykiem, który pomoże nam ułożyć indywidualny, optymalny dla nas schemat odżywiania się. Doradzi również w temacie suplementów diety i odpowiednich ćwiczeń. Dieta, którą sobie same wybierzemy, zwłaszcza jeśli jest bardzo rygorystyczna, może prowadzić nie tylko do anoreksji i bulimii, ale również zaburzeń miesiączkowania, kamicy żółciowej, problemów związanych z pracą jelit, nerek i wątroby.
Pamiętając o wszystkich błędach, których należy się wystrzegać, i o rozsądku, który jest niezbędny przy odchudzaniu, program „szczupła w bikini” można zacząć! W wakacje udowodnimy, że najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny!
Sylwia Białek
(sylwia.bialek@dlastudenta.pl)
Fot. Seiseis
Słowa kluczowe: dieta ochudzanie zdrowie