Przymierzalnia - gorący punkt wyprzedaży

Wyprzedaże to gratka dla spragnionych zakupowych szaleństw w korzystnych cenach. Najlepsze jednak momenty można zaobserwować w przymierzalni.

Idąc ulicami miasta w okresie wakacyjnym, można dostrzec wybuchową mieszankę ludzi, języków i kultur. Jedyni się przekrzykują, inni nawołują, a jeszcze inni siedzą i obserwują tych bardziej ekspresyjnych. Podobnie jest w sklepach, gdzie na letnich wyprzedażach dziki i rozszalały tłum poluje na najlepsze okazje. Nie raz, nie dwa, obserwowałam różne sytuacje i słyszałam różne rozmowy przy wieszakach z promocyjnymi naklejkami. Najlepsze jednak momenty można zaobserwować w przymierzalni. Tam bowiem następuje kulminacja i wszyscy wybuchają albo niekontrolowanym entuzjazmem, albo gniewem i komentują swoje modowe wybory, przetykając je historiami ze swojego życia.

Uwaga na pary!
Stojąc w długiej kolejce, co chwilę można zaobserwować coraz to nowe zjawisko. Dzięki temu z całym przekonaniem stwierdzam, że miano największego wyprzedażowego drapieżcy zyskują pary. Jeśli jeszcze przy wieszakach ona i on zachowują spokój, to w przebieralni pokazują, na co naprawdę ich stać. Wszystko zaczyna się od wejścia razem do boksu. Po chwili wszyscy słyszą: „Nie! Tu jest jednak za ciasno! Ja pierwsza!” po czym uchylają się drzwi, przez które wychodzi on z podkulonym ogonem. Czekając, naraża innych ludzi na swój zły humor, bo po 5 przymierzonej i zaprezentowanej przez nią bluzce nie ma już siły na więcej, a to przecież dopiero początek! Zazwyczaj kończy się to tym, że ona wychodzi zła „bo nic na nią nie pasuje! A tyle nabrała!”, a on wreszcie wparowuje do przebieralni. I tutaj zaczyna się komentowanie ubiorów, po którym on już nie ma na nic ochoty, ale chcąc dogodzić jej, nie kupuje niczego, co sam sobie wybrał. Decyduje się na koszulę i spodnie, których i tak nigdy nie założy. Para już zdenerwowana na siebie, zaczyna najpierw po cichu warczeć, wyrzucając z siebie coraz to pikantniejsze szczegóły ich związku. Świadkowie udając, że przeglądają jeszcze rzeczy trzymane w rękach, podsłuchują i uśmiechają się pod nosem, gdy słyszą historię o tym, że ona musi kupić nową sukienkę, bo starą on zalał winem, jak się do niej dobierał. Para wychodzi po wielkich trudach z przebieralni i udaje się w kierunku kas, potrącając po drodze nieświadomych ich problemów kupujących. Są jak taran i bombowiec w jednym. Torują sobie drogę, co chwilę obrzucając siebie coraz to nowszymi oskarżeniami, na koniec głośno krzycząc, że pójdą jeszcze tam i tam, bo tu nic fajnego nie mogą znaleźć.

Z tego wniosek, że lepiej pójść na wyprzedaż z przyjaciółką. Ewentualnie przyjacielem. A wspólny z partnerem wypad po nowy ciuch, odłożyć na spokojniejszy czas. Nie ryzykujemy wtedy, że przy setkach innych osób możemy się bardzo pokłócić. Najlepiej wybrać się do outletu. Mężczyzn bardziej przekonują niskie ceny niż nas kobiety. A my przecież i tak wszędzie potrafimy znaleźć coś pasującego na naszego partnera jak ulał. Zawsze też pozostaje kupić jemu coś w prezencie (później zawsze można zwrócić lub wymienić towar).

Na ploty z przyjaciółmi
Zakupy ludzi zaprzyjaźnionych są mniej ekspresyjne i oddziaływujące na otoczenie, za to bogatsze w rady. I to nie tylko te dotyczące mody. Skupię się na dwóch przyjaciółkach, które razem chcą skorzystać z wyprzedażowych okazji. Tutaj nie ma podziału na wiek pod względem tematów i zainteresowań. Młodsze dziewczyny z taką samą pasją rozmawiają o szkole, jak dojrzalsze od nich kobiety o studiach czy pracy. Tym, co je jednak zdecydowanie łączy to temat rzeka - mężczyźni. Praktycznie z każdą przymierzaną rzeczą wiąże się co najmniej jedna historia. Na przykład jednej z przyjaciółek nagle się przypomina, że druga podobną bluzkę miała na pierwszej randce z Markiem - bucem. I rozpoczyna się opowieść. Dlaczego już nie są razem? Dlaczego się tak to skończyło? Czy dobrze, że się skończyło? A co można zrobić, żeby się dobrze żyło w związku? Kończy się na tym, że na pewno ta bluzka nie znajdzie się w jej szafie. Czasami przyjaciółki podsuwają też ciekawe pomysły, np. na wspólną kolację, lub wypad w 10 osób do sauny. A opowieści wiążą się z relacją z tychże wydarzeń, które wzbudzają ciekawość wśród innych czekających w kolejce. Bo mimo wszystko każdy trochę jest plotkarzem. Przymierzanie rzeczy przez przyjaciółki obfituje w rady towarzyskie, jak i finansowe. Jednak w przeciwieństwie do kłótni par (których czasami nie da się znieść), przyjacielskie rozmowy mają wielu korzystających na nich słuchaczy. Można się dowiedzieć np. do jakiego rodzaju bioder najlepiej pasują rozkloszowane sukienki, lub w jakim kolorze najlepiej się wygląda mając brązowe włosy. Przy okazji dowiadujemy się też, by nie kupować na wyprzedaży czegoś, co nam niepotrzebne i nigdy tego nie założymy (mimo tej atrakcyjnej ceny, która przecież tak kusi…). Mamy nieświadomych finansowych doradców dla „kolejkowiczów”, którzy łakną wprost wiedzy jak kupić dobrze, oszczędzić, a po powrocie do domu nie dojść do wniosku, że się przepłaciło.

Często do rozmowy przyjaciółek włączają się osoby postronne, które z chęcią dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem. Wtedy nagle zapanowuje ogólny harmider, a z przebieralni co i rusz wychylają się różne głowy, komentując i prosząc nawet o ocenę ich prezencji w nowych rzeczach. Ten typ wyprzedażowych pożeraczy jest nawet pomocny i niegroźny. Chyba, że sprzątnie Ci właśnie upatrzoną bluzkę, ostatnią sztukę w Twoim rozmiarze!

Matka i córka
To kolejna wybuchowa mieszanka buszująca między sklepowymi stojakami. Wszystko jest dobrze, gdy kobiety zachowują się jak przyjaciółki, udzielając sobie rad i pomocy przy wyborze. Piekło zaczyna się wtedy, gdy mama doradza córce coś, co jej się nie podoba, a ta w zamian odwdzięcza się niewybrednymi komentarzami na temat jej modowych wyborów. Najczęściej świadkowie narażeni są na słuchanie o tym, jak to córce wystają wałeczki, które musi zakryć, za to mama przecież ma nieogolone nogi, a właśnie przymierza spódnicę. Po takiej wiadomości wszyscy z niesmakiem na twarzy chcą, by jak najszybciej owe głośne panie opuściły przebieralnię. Mimo wszystko mama to nieoceniony doradca w sprawach mody. Nieraz byłam świadkiem, gdy przy kasie córka dziękowała za to, że mama wybiła jej z głowy spodnie ze złotym nadrukiem, a poleciła kwiecistą sukienkę wiązaną w talii.

Sezon na spotkania
Wyprzedaże to gratka dla spragnionych wszelkiej rady i pomocy w sprawach życiowych. Wypad na zakupy to doskonała okazja do podtrzymania znajomości, nawiązywania nowych czy po prostu towarzyskich spotkań. W końcu zawsze po udanym polowaniu na okazje, można jeszcze iść na chłodne piwko, a po nieudanym… pocieszyć się zimnymi lodami w doborowym, kobiecym towarzystwie.

A wy Drogie Czytelniczki, macie podobne doświadczenia z przebieralni? Byłyście świadkami jakiejś śmiesznej sytuacji lub podsłuchałyście jakiejś dobre rady? Podzielcie się nimi! W końcu każdej z nas przyda się dobra rada lub śmieszna anegdota na poprawę humoru!

Sandra Miszczak
(sandra.miszczak@dlastudenta.pl)