W stylu Bollywood
2011-04-24 12:48:16Choć nazwa Bollywood określa de facto indyjski przemysł filmowy, to obecnie wszystko co z Indiami związane nazywane jest po prostu "w stylu Bollywood". A wy? Ulegliście już urokowi kolorowego przepychu?
Bollywood to umowna nazwa indyjskiego przemysłu filmowego utworzona z dwóch innych nazw – Hollywood oraz Bombaj, gdzie produkuje się obecnie najwięcej filmów tego typu.
Przez wiele lat tamtejsza kinematografia wypracowała sobie bardzo charakterystyczny styl. Akcja często opiera się na melodramatach, zwrotach akcji i szczęśliwych zbiegach okoliczności i przerywana jest wieloma sekwencjami taneczno-śpiewanymi. Aktorki są przepiękne, aktorzy przystojni, a sam scenariusz mocno przesadzony.
Bollywood jest największym przemysłem filmowym na całym świecie. Cały czas pracuje tam około 2,5 mln ludzi, którzy tworzą do tysiąca filmów rocznie. W samym Bombaju powstaje od 300 do 400. Tak szybkie tempo pracy powoduje skrócenie czasu kręcenia do około miesiąca, co sprawia, że końcowe „dzieło” można uznać za niedbałe. Powodem tego jest także niski budżet filmowy, nie przekraczający zwykle 250 tys. dolarów, z czego ok. 40% zabierają gaże dla aktorów.
Niemniej to za co uwielbiamy Bollywood, to stroje – kolorowe, pięknie zdobione, z masą cekinów, kamyczków i innych świecidełek, które aż rażą po oczach.
Przepych jaki tam widzimy spowodowany jest przede wszystkim tradycją, ale także chęcią wypromowania Indii jako kraju bogatego i rozmycia przekonania, że jedyne co turyści mogą tam spotkać to skrajną biedę.
Obecnie bollywoodzki styl opanowuje cały świat. Filmy, stroje, biżuteria sprowadzane są wszędzie, a kobiety kupują ten towar i chcą go nosić. Charakterystyka to połączenie złota z czym się da. Jedwabie, satyna, hinduskie ornamenty wyszywane na tkaninach. Niezliczone ilości pierścieni, bransoletek, kolczyków i naszyjników. I jedna zasada – im więcej, tym lepiej.
Każda kultura ma swoje cechy. Tylko czy aby na pewno powinna wychodzić poza ramy własnego kraju? I czy my powinniśmy zatracać swoje tradycje na rzecz czyichś, których właściwie nie znamy?
KK