Z pamiętnika Brygidy

Kontynuacja tekstu „Czy jest na sali sufler?”

22.grudnia
„Drogi Święty Mikołaju! Wybacz, że ostatnio (jakieś 15 lat) nie pisałam, ale byłam trochę zajęta. Chciałam Cię tylko poinformować, że jakiś czas temu zmieniłam adres (to tak na wszelki wypadek, żeby prezenty się nie zgubiły). I podpisz je koniecznie, bo jak Aśka dorwie się do choinki, to dla mnie zostanie jedynie kilka zbitych bombek.

A ja, proszę Mikołaja, byłam bardzo grzeczna w tym roku. Nigdy nie zostawiam jedzenia (dlatego czekolady zjadam do ostatniej kostki, bo grzech, by się marnowała). Ze dwa razy pozmywałam naczynia, choć to nie była moja kolej. Do nieprzytomności upiłam się tylko raz (drugi po zdanych egzaminach w sesji, ale to się nie liczy). Prawie rzuciłam palenie. No i w ogóle jestem taka biedna, bo nikt mnie nie chce. Także, jak sam Święty widzi, wyraźnie zasługuję na porządny gift.

Żeby ułatwić sprawę, bo na pewno ma Mikołaj dużo spraw na głowie, no i pamięć już nie ta, więc nie ma problemu, ja chętnie sporządzę krótką listę najpotrzebniejszych rzeczy: przede wszystkim niech Mikołaj kupi okulary tej fryzjerce, co mi zrobiła  awangardę na głowie, by już nigdy nikogo tak nie skrzywdziła. Proszę również o super obniżki na zimowe wyprzedaże. Worek słodyczy na pewno też się przyda. No i fajnie byłoby tak ważyć z 5 kilo mniej. To może ja jednak nie chcę tych słodyczy… Zamiast tego poproszę o mało śniegu na święta, bo jak przyjadę do domu, to każą mi latać z szuflą i odgarniać te zaspy. I żeby w sklepach zabrakło karpia, albo niech wynajdą takiego bez ości.

I to tyle. Trzymaj się ciepło Święty Mikołaju.

Ola”

26. grudnia
Poczta albo strajkowała i listy nie dochodziły, albo ten Dziadek naprawdę nie istnieje. Dostałam pełno czekolady i 3 kilo więcej gratis. Na wigilijnym stole królowały ryby w każdej postaci, w galarecie, w oleju, ze śmietaną, w sosie i wszystkie z ośćmi. Poza tym pod choinką znalazłam komplet ciepłych, wielkich gaci, „najmodniejszą” piżamę w kropki i stosy poprzepalanych garnków do pozmywania – święta, święta i po świętach.

30.grudnia
Czy wy też zauważyłyście, że po świętach szyją mniejsze rozmiarówki? Dyskryminacja kobiecych kształtów! To ja niby tylko w dres się na Sylwestra mogę wcisnąć? Zresztą, wcale mi nie śpieszno do tej szampańskiej zabawy. Co roku obiecuję sobie, że w końcu ta ostatnia impreza roku będzie godna wspominania. Mam dość domówek skleconych w pośpiechu z braku innej opcji, gdzie wszyscy piją, siedzą, piją, jedzą i jeszcze piją. Zazwyczaj nie dotrwam nawet do północy. Budzą mnie, a ja w agonii marzę jedynie o świętym spokoju. Tegoroczna „zabawa” rysowała się jeszcze żałośniej, bo większość znajomych zdecydowała się na kulturalne wyjście na bal (tańce do coverów Maryli Rodowicz i sztywne rozmowy przy de volai’u). Kolejna dyskryminacja, tym razem singli (o świeżo nabytych „kobiecych kształtach” w dodatku). Z opresji wyratować miał mnie „Pizzderia” – nasz „prywatny” dostawca pizzy, który znał już na pamięć wysublimowane gusta żywieniowe Aśki i moje. Podkochiwał się trochę we mnie (biedaczysko w przydużej kurtce i czerwonej czapce przesiąkniętej zapachem oregano), ale egoistycznie nie umoralniałam go, jak to normalnie mam w zwyczaju, gdy ktoś bez mojej zgody robi maślane oczy, bo dzięki jego uczuciu miałyśmy podwójny ser i sosy gratis. Kiedyś, czerwony bardziej niż jego służbowy uniform, wydukał jakieś „Ja…ja Ciebie…yyyy…czy zechciałabyś…chociaż pewnie nie, ale być może miałabyś ochotę, oczywiście, jeśli nie masz innych planów, bo widzisz mam zaproszenie na Sylwestra i właściwie chciałbym, to znaczy byłoby mi bardzo miło [mniej więcej tak stękał przez 5 min, aż w końcu zniecierpliwiona Aśka wrzasnęła]:
- No wyduś to z siebie wreszcie!

Jego reakcja była łatwa do przewidzenia. Zmył się, zapominając o zapłacie za dwie margeritty na grubym cieście. Żal mi się chłopaka zrobiło, więc szybko zmajstrowałam sms’a: „Zamawiam Cię na Sylwestra, po wegetariańsku i absolutnie bez sosu czosnkowego.” Przezwisko „Pizzderia” opisywało go dokładnie w każdym aspekcie, ale pomyślałam sobie, że okres świątecznych dobrych uczynków jeszcze nie minął. Poza tym już całkiem szczerze, nie miałam nawet innego wyboru.

31.grudnia (rano)
Lista postanowień noworocznych:
- od 2.stycznia przechodzę na dietę (jutro na kacu zawsze warto leczyć się tłustym rosołkiem)
- przez najbliższe 365 dni żadne ostre narzędzie nie będzie przyłożone do moich włosów
- już od września zacznę planować Sylwestra
- nauczę Aśkę niechrapania
- przejdę na papierosy light
- napiszę skargę do Poczty Polskiej

Ewa Kozłowska
(ewa.kozlowska@dlastudenta.pl)

Fot. Łukasz Bera