Zazdrość o byłego faceta
2009-11-09 02:10:36Niekiedy próbujemy z nią walczyć, bo tak bardzo zajmuje nasze myśli. Nie pytając o zdanie, bezczelnie wdziera się w każdy zakamarek naszej głowy. Zazdrość. Zarówno ta „normalna” –niegroźna, jak i ta chorobliwa, która przynosi wiele złego.
Czy syndrom psa ogrodnika ujawnia się u każdej kobiety bez względu na wiek? Dlaczego nie biorąc same, nie dajemy innym szansy cieszyć się tym, co tak zaciekle sobie przywłaszczamy. Będąc w związku z innym mężczyzną, potrafimy zatruwać swój umysł zazdrością o byłego partnera .O ile na co dzień jest on nam obojętny, i guzik nas obchodzi to, co się z nim dzieje, co robi ,czy nie jest przeziębiony i czy sypia sam?! Tak w sytuacji zagrożenia, które jako samice potrafimy od razu wyczuć, miotając się jak zwierzyna w klatce, nie dajemy sobie rady z faktem, iż nasz eks ma zajęte serce, a jeśli nawet nie serce , to łóżko przez naszą następczynię. I jakże kojącym nasze serce byłby fakt, iż owa uzurpatorka jest naszym odbiciem. Wtedy odpowiedź staje się prosta - nie zapomniał o nas. Taka sytuacja jest klarowna, brak komplikacji i jakichkolwiek powodów do wytaczania ciężkich dział w celu niedopuszczenia do realizacji dalekosiężnych planów między tym dwojgiem. Częściej jednak sytuacja taka bywa trudniejsza a nasze następczynie wybrane drogą (niestety) nie losową, a długich i starannych eliminacji, są bliskie ideału. Dlaczego jednak to właśnie my nie potrafimy pogodzić się z tym, że nasz czas minął?
Paula, pomimo młodego wieku (21 lat), po rozstaniu z własnej inicjatywy, potrafiła emocjonalnie uzależniać od siebie swoich byłych. Co trzeba przyznać, Bóg nie poskąpił jej urody i towarzyszącego jej uroku osobistego. Przyglądałam się niekiedy jej działaniom z niedowierzaniem. Po 2 miesiącach od porzucenia „ofiary” w postaci ówczesnego partnera, jak gdyby nigdy nic dzwoniła, by umówić się na kawę, bądź prosząc o drobną przysługę. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, iż często jej „ofiara” zdążyła zaangażować się w następny związek. Nie stanowiło to jednak problemu dla Pauli. Wyznaczała cel: pozbyć się „rywalki” i osiągała go. Co było dalej? Pozostawiała po raz kolejny nieszczęśnika, kwitując, że nic mu wcześniej nie obiecywała. Pozwalając dokonać wyboru. Ona miała niebywałą satysfakcję z efektów swoich działań.
Jednak im kobieta starsza, tym bogatsza w doświadczenia. Nie jest regułą, iż zachowania w stylu „pies ogrodnika” towarzyszą jedynie młodym pannom. Maria -51- letnia mężatka, matka dorosłej Kamili i Patryka, w wieku 44 lat wdała się w romans z młodszym od siebie o dziesięć lat mężczyzną. Właściwie stworzyli specyficzny związek. Maria prowadząc podwójne życie, nie była w stanie poświęcać swojemu młodszemu partnerowi tyle wolnego czasu, ile on od niej wymagał i ile poświęca się w typowym związku. Tak więc on bez wahania znalazł czas… dla innej. A mówi się, że nie ma nic gorszego niż porzucona kobieta. Maria - przebiegła wyrachowana i doświadczona, postanowiła dowiedzieć się, kim jest nowa wybranka jej byłego kochanka. Telefony, śledzenie, dowiadywanie się od znajomych. Jednak Adam nie dał się tym zabiegom. I znając Marię tak długo, wyczuł podstęp. Zamknął wszystkie łączące ich sprawy, dając zarazem do zrozumienia Marii, że nic już ich nie łączy, wszelkie jej starania spełzły na niczym.
Wiele z nas podjęło decyzję o odejściu i nie powinno jej żałować. Ba, wręcz jesteśmy pewne że decyzja była słuszna, lecz nie potrafimy pozostawić byłego ukochanego w spokoju w drodze do szczęścia. To takie irracjonalne a jednak częste. I tak potrafimy wiele sobie dopowiedzieć, a nasza wyobraźnia działa na pełnych obrotach, co nie pozwala cieszyć się z obecnych chwil z naszym nowym partnerem. Warto przemyśleć na spokojnie, czy uczucia do naszego byłego są szczere, a przede wszystkim czy w ogóle istnieją. Najlepiej zrobić taki bilans- za i przeciw, co ułatwi nam znalezienie choćby najmniejszego „ukojenia” dolegającej nam zazdrości. Bywa tak, iż po rozstaniu idealizujemy byłego partnera. A przecież kierowałyśmy się konkretnym powodem, dla którego zostawiłyśmy go (nieraz na pastwę losu). Wspominanie jest rzeczą dobrą, bo stanowi w chwilach trudnych ucieczkę od problemów, jednak najważniejsze, by całkowicie temu nie ulec. Wiele wątpliwości pojawia się po rozstaniu. Może to być tęsknota za przeszłością lub też tym, co się skończyło. W chwilach zazdrości nie zastanawiamy się nad tym, ile mamy do stracenia. Choćby partnera, z którym obecnie jesteśmy, a który o nas dba. To jego ranimy najbardziej. Tak więc dajmy spokój byłym, bo nie bez powodu są właśnie byłymi, a nie teraźniejszymi. Podejdźmy z dystansem. On jest nas w stanie ocalić. Każdy ma prawo do szczęścia, nawet jeśli wydaje nam się ono niepełne, bądź sztuczne. Żyjmy swoim życiem, bo odwracanie się i patrzenie na przeszłe rzeczy nie pomaga żyć lepiej.
Karolina Telega
(karolina.telega@dlalejdis.pl)
Fot. Barbara Krzowska