Związki z dużą różnicą wieku – partnerstwo?
2011-10-11 22:02:36Pieniądze? Seks? Bezpieczeństwo? Czego tak naprawdę szukają młode osoby w związkach ze starszymi partnerami i na odwrót? Czy duża różnica wieku w związku może być przeszkodą w osiągnięciu szczęścia, czy jest najzupełniej naturalna?
Gdy ma się naście lat, można być tylko tym młodszym. Im jest się starszym, tym musi być większa różnica wieku w związku, by miało to znaczenie. Gdy ma się 14, 15 lat, już maturzysta wydaje się kimś niedostępnym. Dla osiemnastolatki, dwudziestoparolatek jest poważnym, bardzo dorosłym mężczyzną (choć w rzeczywistości...) Wśród dorosłych, związki osób, z których jedno ma dziesięć lat mniej lub więcej od drugiego, nie robią wrażenia.
Nieżyjąca już modelka Anna Nicole Smith w wieku 26 lat poślubiła 89-letniego miliardera Jamesa Howarda Marshalla II, mężem 48-letniej Demi Moore jest o 16 lat młodszy od niej Ashton Kutcher, 64-letnia Susan Sarandon jest żoną 52-letniego Timothy'ego Robbinsa. Theo Sarapo, mąż Edith Piaf był od niej 20 lat młodszy. Z rodzimego podwórka również możemy dać przykłady. Najbardziej jaskrawym jest tu chyba ślub 85-letniego Andrzeja Łapickiego z 25-latką Kamilą. Znaczna różnica wieku partnerów nie jest więc rzadkością nawet w show business’ie.
Z badań wynika, że kobiety najczęściej łączą się w pary z mężczyznami tylko o parę lat starszymi lub rówieśnikami. Jeśli nawet to pani jest wcześniej urodzona to zazwyczaj i tak różnica jest niewielka i wynosi maksymalnie pięć lat. Jak pokazują statystyki, takie związki są bardzo popularne w dzisiejszych czasach.
Zastanówmy się, na znanym mi osobiście przykładzie, czy związek, w którym różnica wieku wynosi 5-6 lat ma szansę przetrwania? Teoretycznie tak, jeśli uczucia są szczere i dojrzałe.
Ona, 25 lat. On, 19 lat. Ona dojrzała, pracująca, po studiach, nastawiona na założenie rodziny. On ledwo zdał maturę, idzie na studia, jest na utrzymaniu rodziców i w zasadzie dopiero wkracza w dorosłe życie.
Poznali się, pokochali, chcą razem żyć. Co może im przeszkodzić? Inne priorytety. On chce szaleć przez pięć lat studiów, ona kiedy on już skończy co zaplanował, będzie miała 30 lat i żadnej statecznej podstawy życiowej.
Rozwiązaniem jest kompromis i wspólne wypracowanie ścieżki życiowej. Jeśli oboje wykażą się dojrzałością życiową, mogą dożyć wspólnie późnej starości.
A co ze związkami, w których różnica wieku jest zdecydowanie większa?
On, 53 lata. Ona, 24 lata. On, rozwodnik z dwójką dzieci, właściciel firmy. Ona, ledwo po studiach, dopiero rozpoczęła pracę zawodową.
Scenariusz podobny. Poznali się, być może pokochali, chcą razem żyć. Powiemy, serce nie sługa, ale czy na pewno chodzi tu o serce? Bądźmy szczerzy, najczęściej tym „uczuciem” są pieniądze, zapewnienie bytu i zwyczajne ustawienie się w życiu. Nie jest to zdrowy układ, bo jeśli starszy mężczyzna widzi w dziewczynie młodość, a ona w nim jego kasę i oboje się na to zgadzają, to jest to forma sponsoringu niewątpliwie.
Takich związków nie wyplewimy, były od zawsze i będą.
Niemniej nie neguję szczerości uczuć par, które je zaciekle deklarują. I to się zdarza.
Zastanówmy się jednak, wchodząc w taki związek, czy jesteśmy gotowi na konsekwencje za nim idące. Czy jeśli to my będziemy tą młodszą stroną, to wiemy co może nas czekać za kilkanaście lat?
Proponuję dokładnie przemyśleć, czy będziemy kochać partnera tak samo jeśli zachoruje lub wcześniej niż my straci sprawność? Oczywiście każdy może doczekać w zdrowiu do późnych lat życia, jednak w tego typu sytuacjach jest nieco większe prawdopodobieństwo zostania wcześniej wdowcem lub wdową oraz samotnym ojcem lub matką. Zastanówmy się, czy nasze uczucia są na tyle silne, by nie przeraziła nas starość naszego partnera?
Nie dajmy się jednak zwariować - miłość ludzi różniących się wiekiem obciążona jest takim samym ryzykiem, jak każdy inny związek i rządzi się takimi samymi prawami. To szczególny układ: kompilacja szacunku, przyjaźni i namiętności, który wymaga przyjęcia określonych postaw, wypracowania kompromisu, złożenia deklaracji – i wprowadzenia ich w życie. Nie oznacza to jednak, że takie związki są gorsze. Są po prostu inne.
Kamila Kocyłak
(kamila.kocylak@dlastudenta.pl)