Katalogowe programy lojalnościowe
2008-12-27 00:41:10Owe oferty „dla stałych klientów” możemy podzielić na dwa rodzaje. Programy polegające na zbieraniu punktów za zakup towarów lub usług oraz karty kredytowe dużych sklepów umożliwiające np. korzystanie z niskooprocentowanych, krótkoterminowych kredytów.
Sieciowe hipermarkety preferują z reguły opcje karty kredytowej, choć nie stronią do programów opartych na zbieraniu punktów za wydane u nich pieniądze. Na ulotkach kuszą łatwo dostępnym kredytem. Na pierwszy rzut oka tego typu stała współpracy między klientem a sklepem wydaje się całkiem zadowalająca dla ewentualnego użytkownika „marketowej” karty kredytowej. Jednak przed przystąpieniem do takiego rodzaju „partnerstwa”, należy dokładnie przeanalizować, ile w rzeczywistości skorzystamy. Czy zaoszczędzimy? A ile dodatkowo pozwolimy zarobić danemu sklepowi lub bankowi?
Karta kredytowa, nawet będąca elementem programu lojalnościowego jest ściśle powiązana z rachunkiem bankowym, za którego utrzymanie, bez względu na to, czy rzeczywiście będziemy z niego korzystać, czy nie i tak trzeba będzie płacić. Handlowcy wielu marketów już usunęli z oferty karty kredytowej ich sklepu koszty utrzymania konta. Nie wierzę jednak, że wzięli na siebie te koszta. Zapewne zostały one dodane do oprocentowania kredytu, które pojawia się po upływie kilkunastu bezprocentowych dni pożyczki.
Mamy bardzo silne predyspozycje do dokonywania pochopnych decyzji w czasie zakupów w marketach, co przysparza im ogromnych zysów, ale w kwestii karty kredytowej proponuję znaleźć chociaż 2 minuty na przemyślenie pt. „czy opłaca mi się to” przed podpisaniem umowy.
Dużo korzystniejsza formą stałej współpracy ze sklepem jest udział w partnerskich programach lojalnościowych polegających na zbieraniu punktów wymiennych na prezenty, towary lub rabaty. Są to zazwyczaj tzw. karty stałego klienta. Ich założenie z reguły nic nas nie kosztuje, choć czasem musimy dokonać wcześniejszego zakupu za określą sumę, aby móc do takiego programu dołączyć. Tego rodzaju karty są korzystniejsze od kart kredytowych z logo sklepu na czele z kilku powodów.
Uzyskanie, a co więcej utrzymanie ich nie przysparza nam dodatkowych kosztów. Jeśli rzeczywiście jesteśmy stałym lub częściowo stałym klientem danego sklepu, naprawdę warto przyjąć ofertę sprzedawcy i zaopatrzyć się w plastikowy prostokącik zapisujący na magnetycznym pasku, sumy wydawane przez nas w konkretnym miejscu. Bycie stałym klientem sklepu wiąże się z reguły z wydawaniem w tym miejscu znaczących sum pieniężnych. Jeśli w takim wypadku ktoś proponuje nam, że w zamian za dokonywanie zakupów właśnie w tym miejscu (co i tak robimy i robić będziemy), da nam „coś” dodatkowo, to dlaczego tego nie wziąć?
W tej chwili trudno znaleźć sieciową placówkę handlową, która nie oferuje programu partnerskiego. Jednak zakładanie kart we wszystkich, w których zdarzyło nam się dokonać zakupu mijałoby się z celem. Po pierwsze nie dałoby nam to żadnych realnych korzyści, bo kupując tylko raz w roku jeden sweter u danego projektanta, przez 10 lat nie nazbieramy punktów wymiennych na cokolwiek. Z drugiej strony, nasz portfel nie jest workiem bez dna i nie pomieści 100 różnych kart, a w torebkach z reguły mamy co nosić, a dodatkowy balast z założenia nie jest nam potrzebny.
Nie wolno jednak zapominać, że przystępując do jakiegokolwiek z wymienionych przeze mnie programu, przekazujemy tym samym nasze dane osobowe dla użytku sklepu. Dlatego należy spodziewać się regularnych ofert reklamowych ze strony wybranej placówki. Nad tematem przystąpienia do handlowego programu lojalnościowego warto zastanowić się jak najszybciej, bo zbliża się okres wyprzedaży, w czasie którego de facto wydajemy najwięcej, choć ceny są najniższe. Ot, taka mała anomalia handlowa. Więc skoro i tak dużo wydamy, to może przy okazji dostaniemy coś więcej, niż chwilowa przyjemność z nowych rzeczy.
Natalia Rurak
(natalia.rurak@dlastudenta.pl)