Miłość dyktowana rozsądkiem
2009-01-06 07:31:40Idealny scenariusz stanowi rozwiązanie, gdy obiekt naszych westchnień uosabia wszystkie te cechy. Co jednak dzieje się, kiedy okazuje się super przystojniakiem, na którego widok mdleją wszystkie nasze koleżanki, a cechą dominującą jest arogancja i chamstwo? Kiedy możemy się wpatrywać w niego godzinami, a każde wypowiedziane przez niego słowo sprawia nam ból. Zakneblować? Jeśli zniewala uśmiechem, zaskakuje elokwencją, a egocentryzm głęboko w nim zakorzeniony, na plan nie drugi, a może dziesiąty nas spycha. Zostać w domu i smażyć placuszki? Moja rada, gwiazdy pozostawmy ekranom, niech własnym światłem świecą, dopóki nie zgasną.
Mały, kolorowy świat.
Dzieciństwem nauczone rośniemy w wierze, że książę jest idealny, więc przystojny też być musi. Niesamowicie męski, szarmancki, urzekający. Tylko, że historia kończy się zazwyczaj na „żyli długo i szczęśliwie.” Nieco istotniejszy aspekt wspólnego życia zgrabnie pomijając, bo wtedy prawdopodobnie nie trafiłaby między bajki. Dorastamy karmione miłością od pierwszego wejrzenia, stereotypami, zachwytami, opowieściami koleżanek, koloryzowanymi faktami, telenowelami.
Życie pisze nieco inne scenariusze, wystawiając nas co rusz, na nowe próby. Stawiając nam na drodze przeróżne osoby, ocierając się o które, trafiamy, bądź też nie, na złoty środek. Czasami jednak sami sobie utrudniamy, to przeskakując na inne ścieżki, to cofając się lub idąc za szybko, zbyt wolno.
Metodą prób i błędów odróżniamy cztery typy osobowościowo – fizyczne, jakie ująć można w najprostszym schemacie. W dwóch możemy się zakochać, a nawet powinnyśmy. Dwa pozostałe omijać szerokim łukiem.
Gdy charakter wychodzi na twarz
Najbardziej pożądanym rozwiązaniem jest sytuacja, gdy wybranek naszego oka, później serca, uosabia wszystkie cechy idealnego partnera. Kiedy wygląd zgrabnie komponuje się z wnętrzem, tworząc harmonijnie miłą dla oczu i duszy całość. Kiedy nie musimy się martwić o perspektywę jutra i dalszego życia z nim. Kiedy nie ma momentu zawahania. Kiedy zbędny jest strach i przemyślenia. Taka idylla się zdarza, niestety zbyt rzadko. Choć gdyby była zjawiskiem codzienności, szybko by spowszedniała. A i psychologowie, terapeuci małżeńscy, poradnie i przyjaciółki, co łzawych historii słuchają, straciłyby rację bytu.
Niejedna z nas przeżyła rozczarowanie. Zaryzykuję, że każda. Księcia z bajki poznała. I na poznaniu bajka się kończyła. Zakochała się i od tego momentu wszystko miało być różowe. Ale dlaczego? Bo w niespisanym kontrakcie tak było? Czy tylko ona się nabrała? Mimo, że nie zawsze tak jest, to czarno – białe albo w odcieniach szarości wychodzi taniej. Tak bywa najczęściej.
Co się dzieje jednak, kiedy jest czuły i delikatny, a nie zostałby poproszony o pozowanie na okładkę poczytnego pisma. Kiedy słucha i rozumie, a nie przedkłada swoje nad nasze. Kiedy stara się zmienić, a nie zmian jedynie wymaga. Kiedy obdarza nas miłością, choć sylwetką odbiega od ideału. Zakochać się w człowieku, pomijając jego fizyczność?
Osobowościowo nietowarzyski, fizycznie odpychający. Taki typ też się zdarza. Jednak nie to jest ładne, co za takie charakteryzują ogólnie przyjęte normy i standardy, lecz to, co się komu podoba. Więc przykład ten, z reguły, należy do fikcyjnych. I wtedy albo w pocie czoła będziemy pracować nad charakterem tej jednostki, nadrabiając zaniedbania rodzicielskie, albo stwierdzimy, że stanowi to porywanie się z motyką na słońce i odpuścimy.
Moralna historia.
Jak nie rozgraniczać uczuć i rozumu? Jak będąc zaślepionym szybszym biciem serca do głosu dopuścić umysł i pozwolić mu sobie doradzać? Jak nie popełniać przez to błędów? Nie da się, bo jak świat światem, wciąż będziemy wchodzić w sidła własnej emocjonalności. A wystarczyłoby trochę cierpliwości, chwila zastanowienia i obserwacji, posłuchanie choć raz co intuicja nam podpowiada, bo ona buduje przeważnie najprostsze rozwiązania. To my wszystko komplikujemy. Kiedyś przeczytałam, że „miłość nie okiem, lecz myślą ocenia”, szkoda że byłam mądra jedynie w tamtym momencie.
Traktowane tu sytuacje nie odnoszą się jedynie do mężczyzn. Jako kobieta umieściłam je w swoim szablonie postępowania. Nie zapominajmy jednak, że schematy są powszechne i w swoich granicach obejmują obie płcie. Do której z kategorii każda z nas, każda z osobna zakwalifikowałaby siebie, i dlaczego nie zawsze to ta pierwsza?
Marta Sadowska
(marta.sadowska@dlastudenta.pl)
Fot. Barbara Krzowska