Sama nie chce – drugiej nie da
2009-01-28 12:25:14A tu psikus. Choć sama już się najadłaś, z zawiścią patrzysz na kogoś, kto chce ugryźć kawałek twojego tortu. Tortu, który sama w pocie czoła piekłaś, upiększałaś, doskonaliłaś. Wykonałaś katorżniczą pracę, starając się zmienić uroczego chłopca w mężczyznę. To ty, przez szereg lat, tłumaczyłaś, na czym polega bycie dzikusem, a nie ciepłą kluchą. I teraz jakaś twoja marna imitacja z półmetrowymi odrostami i tipsami koloru jarzeniowego przychodzi na gotowe. Skandal!
To już powinno być udowodnione naukowo – kobiety nie lubią się dzielić. Dopóki mężczyzna cierpi, spać nie może, to jest ok. Niestety przychodzi dzień, w którym obok twojego wychuchanego eks zaczynają się kręcić ,,inne’’. Inne to nie zawsze znaczy gorsze. Właśnie, nie zawsze… Nagle twój eks nie ma dla ciebie czasu. Jak dzwonisz w pokojowych zamiarach ze zwykłym ,,co słychać’’, mówi, żebyś odezwała się potem. Nie ma czasu na spacer ani na wieczorne gadu-gadu. A jeszcze niedawno tak mu zależało, żeby żyć w przyjaźni i nie tracić kontaktu. Za to w eterze latają plotki o zbyt częstych jego wizytach w kinie, zbyt dużej ilości wypitego piwa w towarzystwie typowo damskim. I wtedy nad twoją głową zapala się ostrzegawcza żarówka, a nabłyszczone usta szepczą bezgłośnie JAK TO? Już nie jestem najlepszą partią w promilu stu kilometrów? A co z twierdzeniem ,,nikogo nie pokocham tak jak ciebie’’?
Część kobiet potrafi odciąć się całkowicie. Albo życzą facetowi szczęścia (i to szczerze), albo zacierają ręce w rytm piosenki ,,a teraz ty się z nim użeraj’’. Większość jednak odczuwa nieznaną dotąd mieszankę zazdrości i zagrożenia. Co takiego siedzi w kobiecych duszach, że chciałyby trzymać na smyczy wszystkich swoich mężczyzn. Nieważne - byłych, czy potencjalnych. Tego chyba nie wie nikt, a w szczególności kobiety.
Tymczasem, w niepohamowanej zazdrości nazywasz swoją nieudaną następczynię blond pudernicą, wytapirowaną dziunią, obślizgłym karłem i bezkształtną larwą. Dzwonisz do eks w sobotę wieczorem trzydzieści razy non stop, bo wiesz, że siedzi w jakiejś podrzędnej knajpie i łapie ślinę przy kolanach na widok jej zapudrowanej facjaty. W myślach życzysz tej flądrze, żeby połamała swoje powykręcane tipsy. Marzysz o tym, by przy pierwszej lepszej okazji złamała obcasy w swoich lateksowych białych kozakach.
W myślach posuwasz się nawet o krok dalej – podstawiasz jej nogę w zabłoconym autobusie i wklejasz jej przeżutą gumę w natapirowane kudły. Twoja wyobraźnia nie zna granic. Twój potencjał gwiżdże jak czajnik na gazie, a twój zapał rośnie niczym rtęć w termometrze. Już obmyślasz plan zemsty, już kombinujesz, jak utrzeć im nosa, już oczami wyobraźni widzisz siebie stojącą na podium…Tylko po co? Ano po to, by nie stracić pozycji lidera! Nie możesz pozwolić, by wrzucono cię do jednego worka z tą dzidzią-piernik. Bo skoro niedoszły narzeczony prowadza się po mieście z takim ciekawym egzemplarzem jak ona, to czy to znaczy, że ty też taka byłaś, a co gorsza – nadal jesteś?
Nie martw się – to oznacza tylko to, że eks pozbawiony twojego blasku, stracił rozum, wzrok, węch i dobry gust. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma, jak mawiał klasyk. Najwyraźniej Eks zrozumiawszy, że nie zasługuje na taką wysokokaloryczną czekoladkę jak ty (w złotym papierku i z orzeszkiem w środku), sięgnął po wyrób czekoladopodobny. Należałoby więc przestać użalać się nad sobą i przekazać mu swoje jakże gorące i serdeczne wyrazy współczucia. Zasłużyło sobie biedaczysko.
Monika Pryśko
(monika.prysko@dlastudenta.pl)