To ja, żywa lalka Barbie
2009-06-03 13:16:22Mężczyzna. Czego od nas chce? Jego ego jest chyba wielkości kosmosu. Nie do ogarnięcia. Choć jedno zdajemy się wszystkie pojmować. Mężczyzna pragnie posiadać. Żeby jeszcze tylko przedmioty. Nie, kobieta – to jest wyzwanie. To dopiero gadżet. Wpadnie w ręce w wyniku wymiany pieniądze – przedmiot lub z ręki do ręki. Towar odstawiony. Ze zniżką. Gratis. Możliwości jest wiele. Najkorzystniej dostać towar za darmo lub tańszy, choć nie wiadomo, jak z jakością. Dziewczę umalowane, wypachnione, rozchylone usta, cekinki na paznokciach, obfita czupryna, miniówa, obcasy – ideał. Niewinne, nieświadome, uległe. GŁUPIE. Za postawione piwo jest jego. Uśmiechnie się na każdą głupotę z męskich ust, da się obmacać obcemu (on ją tylko przyjaźnie przytula). Lalka Barbie wielkości człowieka. Zanim jednak dostanie się w łapy przemądrzałego samca, który wszędzie poza sobą szuka potwierdzenia swojej wartości, obiera najprostszą, najskuteczniejszą strategię – NIE BYĆ SOBĄ. Oczywiście chodzi o wygląd zewnętrzny. Głębia w tym przypadku zawalona – kosmetykami.
Strategia ta wynika ze złej interpretacji odwiecznej prawdy, że kobieta powinna być owiana tajemnicą. I mieć wiele twarzy… A więc przyszła lalka Barbie myśli – czas na zmianę wizerunku. Zapomnieć wygląd o poranku, zapomnieć wygląd pod prysznicem. To, co się liczy, to image. Czas przygotować się na wyjście z domu do sklepu. Czas założyć bluzkę z dekoltem, plecy zostawić odkryte, przyodziać miniówę, buty na ogromnym obcasie, włosy wysuszyć, podtapirować, zakręcić, spryskać lakierem i nabłyszczaczem, poperfumować szyję, nadgarstki, skórę miedzy piersiami, pod kolanami, sprawdzić, czy tipsy się trzymają, nałożyć tapetę… ups!, przepraszam - make-up, czyli bazę pod makijaż, korektor pod oczy, korektor na niedoskonałości, podkład, puder matujący, puder rozświetlający, róż do policzków… dokleić sztuczne rzęsy, pomalować usta pomadką, odbić na chusteczce, pomalować jeszcze raz, przypudrować, nałożyć błyszczyk. Spojrzenie w lustro. O nie! Biała skóra! Do solarium natychmiast! Codziennie po 10 minut przez tydzień. W drodze na przypiekanie założyć dżokejkę i okulary, by nikt nie rozpoznał. Po przypiekaniu iść lasem, by nikt nie czuł. Wszystkie zabiegi od nowa!
No, teraz jest mulatka jak się patrzy. Ta czerwona… ups! Przepraszam - złocista, karmelowa skóra. Włosy… O nie! Pofarbować natychmiast! Pasemka będą najlepsze! Przecież są w modzie. Wszędzie, gdzie się obejrzysz, dziewczyny mają głowy w paski. Ciężko odróżnić, czy to tylko skunks czy już człowiek. A więc skóra, włosy – done. Niech no się obejrzy w świetle dziennym. Niee, jakie włosy na rękach! Nie przystoi kobiecie! Natychmiast umówić się na depilację woskiem! I pedicure. Ale te stopy duże… a może by tak ściąć jak w Kopciuszku? Eee, nie te czasy. OK. Seksownie ubrana (rozebrana), profesjonalny make-up (tapeta), piękna skóra (spalona i wygolona) i może jeszcze, hmm, co by tu wymyślić, żeby się rzucać w oczy. Tak! Okulary! Kolorowe, modne, eleganckie (wielkie bryle na pół twarzy). I jeszcze jeden genialny trend – kolczyk w pępuszku i tatuaż z motylkiem na odcinku krzyżowym! Boli, ale warto. Teraz jest sexy laską. Bierzcie ją.
Czy gdzieś w tej strategii podobania się mężczyznom tkwi jakiś błąd? Bo coś mi tu nie gra. Kiedy kobieta patrzy w lustro po wstaniu z łóżka, kiedy ogląda się pod prysznicem, wie, że to ona. Cała, goła, zdrowa kobita. Skóra, włosy, zapach. Leczy gdy spogląda w lustro po godzinie porannej toalety – żywy photoshop! Czy ona to widzi? Co sobie myśli? New Me? Czy zauważa, jak jej jestestwo chowa się gdzieś pod bazą i podkładem, z godności odarte przez bezdekoltowy top, minimalistyczną spódnicę i stringi na sznureczkach. Stawy truchleją, stopy zdeformowane, a wszystko przez chodzenie na szczudłach. Bo chyba butami tego nie nazwiecie. Z domu wychodzi idealny twór aktualnej mody. Proszę państwa, toż to mistyfikacja duszy. Najnowszy mechanizm obronny XXI wieku! Wychodzi z domu do sklepu, a na ulicy samochody trąbiące, przechodnie gwiżdżący. Stopa jej przekręca się na nierównym chodniku, odciski szczypią, pruszą się wytuszowane rzęsy, tapeta spływa, wyniszczone lokówką i farbowaniem włosy wyglądają jak siano i wypadają.
Kobieto XXI wieku! Czy ktokolwiek każe Ci to robić? Czy czujesz się z tym dobrze? Bo tylko gwizd i klakson jest Twoją nagrodą za cały ten ból i dyskomfort. Jeśli łudzisz się, że kolorem kredki do oczu i wzorkiem na paznokciach przyciągniesz miłość – śnij dalej. Apeluję do Ciebie! Miej gdzieś tę nieludzką propagandę. Bądź kobietą z krwi i kości, nawet jeśli włosy nie układają się w fale o poranku, jeśli skóra się poci i świeci, jeśli wygodne ubranie nie podkreśla sylwetki, jeśli paznokieć się złamie, jeśli adidas nie wygląda elegancko. Nie pomyl nigdy więcej higieny osobistej z mechaniczno-chemicznym eksperymentem! Pamiętaj, że tylko prawdziwe ja jest idealne. I zasługuje na miłość. Lalki Barbie są do zabawy.
Edyta Kukla
(edyta.kukla@dlastudenta.pl)