Ślubne przesądy - wierzyć czy nie?
2015-07-23 13:46:11Na co dzień nie przyznajemy się, że wierzymy w przesądy. Tymczasem wiele osób na wszelki wypadek „odpukuje w niemalowane” lub łapie się za guzik, kiedy widzi kominiarza. Sprawa robi się poważna, gdy w grę wchodzi tak ważne i stresujące wydarzenie jak ślub. Zrobimy wszystko, żeby ten dzień oraz dalsze wspólne życie były idealne.
To przynosi pecha!
Ile razy słyszeliśmy to zdanie padające z ust znajomych lub rodziny. W dniu ślubu według zabobonów pecha może przynieść już wybranie nieodpowiedniej daty. Niewskazane są miesiące bez litery „r” w nazwie, a zwłaszcza maj i listopad oraz prima aprilis. Dla tych, którzy do zabobonów mają zdroworozsądkowe podejście to okazja. Tak piękne miesiące jak maj i lipiec mają bowiem mniejsze wzięcie, a więc łatwiej nam będzie zarezerwować w tym czasie salę lub fotografa.
Przesąd, który chroni
Jednak nie od złych mocy, ale od zwykłej ludzkiej głupoty czy pazerności. Część przesądów pozwala również na sprawne zorganizowanie wesela. Według zaleceń para młoda nie powinna na przykład wracać do domu jeśli czegoś zapomnieli (niech inni członkowie rodziny się o to martwią), ani robić zbyt długich postojów po drodze na miejsce ślubu. Przydatne, jeśli chcemy uniknąć spóźnienia, prawda? Podobnie rzecz ma się z suknią ślubną. Podobno pannie, która ulegnie pokusie przymierzenia sukni panny młodej grozi, że nigdy nie wyjdzie za mąż. Sama zainteresowana również musi unikać zbędnych przymiarek, przeglądania się w lustrze w pełnej kreacji oraz krawieckich poprawek na własną rękę. Jeśli obawa przed nieszczęściem ma powstrzymać naszą młodszą siostrę lub nas same przed zniszczeniem sobie sukienki, to czemu nie przestrzegać tej zasady?
Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek
Istnieje osobna lista przepisów odnoszących się do ceremonii zaślubin. Kuriozalny wydaje się fakt, że pary, które biorą ślub w kościele, a więc przysięgają sobie przed Bogiem, także się do nich stosują. „Przekrocz próg kościoła prawą nogą” lub „prowadź pannę młodą z lewej strony, aby prawa ręka mogła odganiać złe moce” albo „jeśli się potkniesz w drodze do ołtarza twoje małżeństwo będzie nieszczęśliwe” to rady, którymi zupełnie nie warto się przejmować.
5 razy TAK
Panna młoda według przesądu musi pamiętać, żeby w dniu ślubu mieć na sobie: 1. Coś białego, 2. Coś niebieskiego, 3. Coś pożyczonego, 4. Coś starego, 5. Coś nowego. O ile punkt pierwszy łatwo jest spełnić, jeśli decydujemy się na białą kreację, to pozostałe wymagają pogłówkowania. Gdzie ukryć coś niebieskiego? Co starego założyć skoro wszystko od butów po kolczyki i wsuwki do włosów jest przez nas kupowane specjalnie na ten dzień? Od kogo pożyczyć i co (przesąd podpowiada, żeby pożyczać od szczęśliwej mężatki, a trochę jej szczęścia spadnie na nas)? Rozwiązaniem mogłoby być pożyczenie od babci starej, białej sukni i kupienie do niej nowych niebieskich butów. Ale może nie dajmy się zwariować? W końcu to, jaki będzie ten dzień zależy w dużej mierze od naszego pozytywnego nastawienia.
Justyna Kocur