Studentki i przypadkowy seks
2009-04-06 11:02:01Od imprezy do imprezy
Kasia to zgrabna 20-latka, długie, proste włosy, może zbyt mocny, ale na pewno nie wyzywający makijaż. Wyzywający jest dekolt. Jak zwykle w piątek idze na karaoke. Razem ze swoją współlokatorką szykują się na imprezę. Mają wspólne ubrania i kosmetyki. Tak jest lepiej. Rozmawiają o facetach. Jak zawsze. Anita maluje rzęsy i jest gotowa. Prawie gotowa. Do torebki wrzuca jeszcze prezerwatywy. - Na wszelki wypadek. Wiesz, jacy oni są - mów i puszcza Kasi oczko. Kasia dobrze wie, jacy są. Często po imprezie musiała ratować się swoją sprawdzoną metodą. 4 tabletki najpóźniej 72 godziny po stosunku i kolejne 4 po 12 godzinach. Ale to i tak nie dawało jej 100% pewności. I tak denerwowały się, jeśli okres się spóźniał.
Później impreza. Po piwie na początek. Następnie karaoke. -Kaśka dobrze śpiewa, więc zawsze coś wyrwie - mówi Anita. Ma rację. Wyrywa. Niewysoki brunet w koszulce polo w paski podchodzi do Kasi i proponuje drinka, patrząc w jej dekolt. Kasia tylko się uśmiecha. Idą do baru. Anita rozgląda się po sali w poszukiwaniu kogoś dla siebie. -Ten będzie - mówi. Na parkiecie bawi się szczupły blondyn. Przystojny, modnie ubrany. Anita zaczyna koło niego tańczyć i po kilku minutach siedzą już w loży i rozmawiają. On studiuje na AWF i jest od niej o rok starszy, ale tak naprawdę to nie jest ważne. Po chwili zaczynają się całować. Wychodzą. Idą na górę, gdzie na korytarzu stoi sofa. Zaraz przy wejściu do klubu. Kładą się na niej, nie przestając się całować. On zdejmuje jej spodnie. Zaczynają się kochać.
Historia Kasi kończy się podobnie. -Chłopak w koszulce w paski? Nawet nie wiem, jak miał na imię -komentuje. Pojechali do niego. Nie było wina ani muzyki. Żadnego romantycznego nastroju. Wiedzieli, po co przyjechali. Wyszła od niego nad ranem. Już nigdy więcej się nie spotkają. Rano Kasia i Anita wymieniają się wrażeniami. Opowiadają sobie wszystko ze szczegółami jak na prawdziwe przyjaciółki przystało. Razem studiują, mieszkają, razem się bawią. W końcu dzisiaj sobota. Kolejna impreza.
Dziewczyny miały dziesiątki takich przygód. Nie zawsze kończą się tak samo. -Nie zawsze idę z facetem do łóżka. Często wystarczy mi mały flirt, całowanie się – tłumaczy Anita. Przestała liczyć mężczyzn, z którymi się całowała już jakiś czas temu. Kiedy przekroczyła siedemdziesięciu. -Nie mówię tu o tych całkiem jednorazowych akcjach, kiedy podchodzę do niego na imprezie i po prostu się całujemy, a później każdy bawi się dalej z kimś innym. Takich nawet nie liczę – kończy.
Są młode, wyzwolone, jak lubią się określać. Mogą szaleć. Tylko czasami, kiedy siedzą same, zastanawiają się nad tym wszystkim. Kasia boi się, że nigdy nie będzie potrafiła stworzyć normalnego związku. - Na wakacje zawsze wyjeżdżam do mojej babci. Mieszka w małej miejscowości, ale wychowywałam się tam, więc mam tam znajomych. Zresztą przyjeżdżam od wielu lat. W tym roku zakochałam się w facecie starszym ode mnie o 11 lat. Pochodził stamtąd, ale wyjechał na studia do Gdańska i tam już został. Był żonaty, ale w ich małżeństwie od kilku lat się nie układało. On też coś do mnie poczuł. I tak jakoś wyszło. Myślałam, że to ten jedyny, że tak już zostanie. Było cudownie przez wakacje. On złożył pozew o rozwód. Rodzina wiedziała o mnie. Zaakceptowali to. Raz musiał wyjechać. Wrócić do swojego miasta, żeby załatwić sprawy związane z rozwodem. Nie było go tylko kilka dni, ale nie wytrzymałam. Wypiłam o kilka drinków za dużo i całowałam się z kumplem. Tak wyszło. Później żałowałam, ale co zrobić. On wrócił i znowu było nam razem wspaniale. Wakacje się skończyły, ja wróciłam na studia i chciałam dalej żyć normalnym życiem. Adam chciał ze mną zamieszkać, znaleźć tu pracę. Przeraziła mnie ta wizja. Spotkaliśmy się jeszcze kilka razy i skończyłam to... On wciąż nie może się z tym pogodzić. Ma do mnie żal. Może słusznie. Postawił na mnie wszystko. To fakt. Ale tak naprawdę nigdy mu nic nie obiecywałam – kończy opowieść.
Okazja czyni...
Agnieszka ma 21 lat, piegowatą twarz i odrobinę szaleństwa w oczach. Za swoje zachowanie obwinia rodziców, którzy rozwiedli się, kiedy była mała. „Pierwszy seks bez barier było w pierwszej klasie liceum. Razem z przyjaciółkami chodziłyśmy do takiego prestiżowego, a wieczorami chlałyśmy i jeździłyśmy na stopa gdzie popadnie. Raz chciałyśmy odwiedzić znajomych, którzy uczyli się w innym mieście, przy okazji pojechać na koncert. Stałam przy barze, on do mnie podszedł, byłam upitą szesnastolatką bawiącą się w punka. Chwila rozmowy, przyciągnął mnie do siebie, oparł o taki drewniany słup i zaczął całować. A później jakoś tak poszło.
Pamiętam taką historię, jak pracowałam w barze. Podszedł do mnie turysta, który wcześniej obserwował mnie jakiś czas i powiedział, że jestem piękna. Śmiałam się. Było mi miło. Zapytał, czy dam mu buziaka. Dałam. Przez bufet. Odszedł do swojego stolika. Później jak wyszłam zbierać kufle, poszedł za mną. Całowaliśmy się jak szaleni. Wymieniliśmy się numerami. Później jak byłam w Rzeszowie, spotkałam się z nim parę razy. Pracował w telewizji. Zawsze chodziło tylko o seks. Przyjechał kiedyś jeszcze raz. Udawał, że mnie nie zna. Później zmienił numer. Może liczyłam, że coś z tego będzie. Zawsze liczyłam, że coś może będzie. Taka już jestem. Niby bez barier, a robię później problemy. Łatwo się zakochuję, ale to nie jest miłość. To po prostu chęć bycia z kimś. Myślę, że nie zakochuję się w nich, a w samej chęci bycia z nimi, z kimkolwiek. Potem też bywało różnie. -To była impreza niespodzianka z okazji moich 19-stych urodzin. Taka niespodzianka, że przyjaciółka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że chcieli zrobić ognisko, ale ponieważ w jednym z trzech klubów w mieście był akurat koncert, idziemy tam. Zgodziłam się. Właściciel był moim znajomym, robiłam tam osiemnastkę. Powiedziałam, że przywiozę wódkę. Miałyśmy się spotkać u mnie w domu, po tym jak skończę pracę. Wystroiłam się w szpilki i boską spódnicę. Pojechałyśmy. Było mnóstwo znajomych, a cytrynówka ze sprit’em to nie był najlepszy pomysł. Dość szybko się upiłyśmy. Tańczyłyśmy, śmiałyśmy się. W końcu zaczęłam całować się z kumplem, w którym ona była zakochana. To on zaczął. Później Olka przyłączyła się do nas. Chwilę później ona całowała się z nim, a ja z Marcinem. Najgorsze, że wszyscy to widzieli. Ale wtedy o tym nie myślałam. Nie zastanawiałam się. Wtedy o niczym nie myślałam. Marcin mnie odprowadził. Wylądowaliśmy w łóżku. Tak się skończyła moja szalona dziewiętnastka – opowiada.
Ekshibicjonizm emocjonalny
Zosia to bardzo ładna, uśmiechnięta studentka Uniwersytetu Warszawskiego. Ma dwadzieścia lat i sporo mężczyzn na koncie. Mówi, że w miłość nie wierzy. Raz uwierzyła i bardzo tego pożałowała. Zdradził ją z jej przyjaciółką. Taką najlepszą. Znały się 13 lat. Z nią straciła kontakt. Od niego jeszcze długo nie mogła się uwolnić, zapomnieć. -To była najgorsza rzecz, jaka mnie dotąd spotkała. Obsesja na jego punkcie. Przez ponad rok nienawidziłam go i kochałam jednocześnie. Strasznie zniszczył mi poczucie własnej wartości i bezpieczeństwa. Od tamtego czasu stałam się bardziej wyrachowana, zimna – opowiada.
Jak sama mówi jest ekshibicjonistką emocjonalną, ale też dobrą aktorką. Przy znajomych uśmiecha się i opowiada historie, które tak naprawdę są bardzo bolesne. - Muszę komuś o tym mówić, inaczej zwariowałabym sama w swoim świecie. A to, że udaję, że wszystko jest w porządku? No cóż, nie wszystko może być takie, jakie być powinno. Może lepiej, że nie wiedzą, co się ze mną tak naprawdę dzieje.
Zosia za dużo rzeczy widziała, ma za dużo koleżanek, które bawią się podobnie jak ona, by uwierzyć, zaufać jakiemuś mężczyźnie. - Nie tak dawno byłam z kimś. Sama bardzo go zraniłam. Nigdy mu tego nie powiedziałam, ale bardzo często zastanawiałam się, czy gdyby na jego miejscu był ktokolwiek inny, byłoby jej to bez różnicy? Tak. Chyba tak. Chyba potrzebowałam być z kimś. Z kimkolwiek. Tak po prostu. Zresztą oni bawią się jeszcze bardziej niż my. W mojej paczce jest więcej facetów. Wiem, co robią na imprezach. Głupie zakłady, o to kto, ile dziewczyn wyrwie, który prześpi się z większą liczbą lasek podczas jednej nocy, kto miał więcej. I nieważne jest, że jeden ma dziewczynę, a drugiemu podoba się jakaś. Liczy się tylko… No właśnie, co się liczy?
Sylwia Wróbel