Seks jest przereklamowany?
2011-07-29 16:06:45Idziesz ulicą, zewsząd atakują Cię gołe cycki, powywracane w górę oczy i ledwo widoczna bielizna. Widzisz to codziennie - jadąc do pracy, wracając z pracy, robiąc zakupy, słuchając radia, na uczelni i u pani w kiosku, potem jeszcze to samo w telewizji i do tego z fonią; prawdziwy koszmar. Zadaję sobie pytanie – czy to się kiedyś skończy?
Jak mamy czerpać przyjemność z seksu, jeśli tyle go w mediach i reklamach? Jak ma być najbardziej intymną częścią naszego życia, skoro obecnie jest na sprzedaż w każdej postaci?
Co więcej, jak nasi faceci mają nas pożądać skoro wiecznie są bombardowani poprawionymi w PhotoShopie modelkami?
Nastała era wszechobecnego seksu. Wszyscy wiecznie mówią tylko o tym jak im było ostatnio, albo co jeszcze chcieliby zrobić. Wyobrażacie sobie męskie spotkanie bez pikantnych szczegółów na temat seksu z obecnymi partnerkami zainteresowanych lub bez głośnych ocen urody aktualnie przechodzących obok pań? A może łatwiej wam stworzyć w głowie wizję damskiego spotkania bez rozmów o wielkości penisów i umiejętnościach aktualnych partnerów?
Ludzie, co z wami jest?
Jadę ostatnio tramwajem – tłok, ukrop, masakra. Dwie, na oko, 13-latki rozmawiają głośno o ostatnich przeżyciach. Jedna mówi o niedawno poznanym seksie analnym, a druga o seksie w trójkącie. Niewiarygodne, a gdzie ta cholerna młodzieńcza niewinność, którą kilka lat starsze pokolenie jeszcze miało?
Co jest winne temu wszystkiemu? Moda. Moda na seks, na idealne ciała, na kuszenie i umiejętności z kosmosu. Ludzi nakręca się, że seks jest czymś mistycznym, co doprowadzi ich niemal do innego poziomu świadomości, albo lepiej – w inny wymiar.
A później rodzą się takie sytuacje jak noc poślubna młodego celebryty Kevina Jonasa (jeden z braci z zespołu Jonas Brothers). Biedaczyna po swoim pierwszym seksie, którym bombardowano go przez lata powiedział tylko „I to wszystko? O to całe to zamieszanie?”. Pomijam, że od razu poleciał pożalić się gazetom swym rozczarowaniem. Chodzi o to, że to fakt. Oczekujemy od seksu Bóg wie czego, zakładamy pończoszki dla swoich facetów i wystawiamy im tyłki zanim jeszcze zdążą przekroczyć drzwi wejściowe tylko po to, aby byli z nas bardziej zadowoleni niż oni sami by tego chcieli. A dlaczego? Bo tego wymaga od nas popkultura.
Zastanówmy się więc, co z kobietami, które nie mają potrzeby aż tak często uprawiać seksu? Nie chcą przebierać się w seksowne fatałaszki i wyginać się przed swoimi partnerami? Wobec wymagań jakie stawia im dzisiejszy świat nierzadko wstydzą się przyznać, że tak jest, aby nie zostać uznane za dziwne lub nieatrakcyjne. I co dzieje się dalej? Popadają w frustrację, robią rzeczy, których nie czują, a co więcej – odnoszą wrażenie, że coś z nimi nie tak. To tworzy późniejsze spory, kompleksy i często w efekcie rozpad związku.
Mam przyjaciółkę, której związek rozleciał się właśnie przez seks. Należy do wyżej wymienionej grupy kobiet. Zmuszała się do seksu i jego różnorakich uatrakcyjnień tylko po to aby sprostać oczekiwaniom swojego mężczyzny, które nota bene wpojone mu zostały przez media. I cóż się stało? Miała dość, dusiła w sobie frustrację, aż w końcu nie wytrzymała. Jakież było zdziwienie jej partnera kiedy mu powiedziała o wszystkich swoich wątpliwościach i boleściach. Facet zgłupiał, pomyślał i postąpił zgodnie z tym co czuł (lub mu wpojono) – stwierdził, że chce mieć normalną partnerkę i zostawił dziewczynę.
Nie tak powinno być. Nie powinniśmy się bać własnych odczuć i dać się zwariować przez reklamodawców, którzy mówią nam jak żyć i co robić w łóżku. Pamiętajmy, że nie oni wiedzą najlepiej czego nam trzeba i kiedy i co powinniśmy robić.
Kamila Kocyłak
(kamila.kocylak@dlastudenta.pl)