Ploteczki o własnej wartości
2007-12-13 21:10:37Możemy, oczywiście, że możemy! Kobieta zdeterminowana zrobi wszystko, co tylko zechce. Zatem problem nie leży w możliwościach, ale w chęciach. Niewinne ploteczki przy kawie czy ciastku z przyjaciółką to nie to samo co męskie piwo z kumplami. Oni reprezentują sobą wariant: ja. Mówią o sobie, ewentualnie o sobie na tle innych. Liczą się ich problemy, zakładając oczywiście, że jakikolwiek mężczyzna przyzna się, że ma problem, ich percepcja i przede wszystkim męskość. Kobiety z kolei lubią się porównywać i stąd to całe plotkarstwo się bierze.
Opowieść o koleżance, która zrobiła coś niewyobrażalnie nietaktownego wzbudza większe emocje niż głód na świecie. Często zarzucam sobie zbytnią przyziemność, niepotrzebną drobiazgowość. Szukam wtedy w Internecie znanych organizacji charytatywnych i akcji humanitarnych. Porównanie z lekarkami ze Etiopii i kobietami z Czerwonego Krzyża wypada dosyć słabo. Taka działalność to heroizm, podobnie jak sukces – kobieta urasta wtedy do rangi doskonałości i wszechstronności. Jest prawie jak mężczyzna. I stąd to niskie poczucie własnej wartości jako kobiety – która zastanawia się co rano na siebie włożyć. Siadam z załamanymi rękami i myślę, że to kompletna bzdura, jak komedia romantyczna – prosta, lekka i przyziemna. Biorę torebkę i wychodzę na ploteczki. Obgaduję swoje nowe buty, chwalę spódnicę koleżanki, wspólnie zastanawiamy się nad nowym kremem, sprawdzamy, co słychać u starych znajomych i oczywiście plotkujemy o wszystkim, co mogłoby poprawić nam humor. O największej w tym miesiącu wpadce towarzyskiej, o kompletnie nietrafionym kolorze włosów Katarzyny X i o zdecydowanie źle ubranej pani, która nas minęła. Często jesteśmy złośliwe i nieprzyjemne, czasem nawet wstydzimy się własnej prozaiczności i tak dziwacznego uzależnienia od kosmetyków, ale wszystko to czemuś służy.
Psychologowie twierdzą, że takie zachowanie sprzyja samoakceptacji. Porównując swoją pospolitość poglądów i priorytetów z innymi, które zdecydowanie mieszczą się w kanonie trywialności sprawia, że czujemy się usprawiedliwione. Znika gdzieś wrażliwe poczucie winy, że zamiast kolejnej maseczki czy bluzki, powinnam oddać kilka złotych na biedne dzieci. Może i powinnam, staram się, kiedy mogę pomagać innym, na własny sposób, ale nie można przecież robić niczego obłudnie. Na pokaz powinny być tylko paznokcie i makijaż. Taka fasada kosmetycznych bajeczek przy kawie to z jednej strony zasłona dymna dla własnej opinii na swój temat. A z drugiej? Pewien urok kobiecości.
Jesteśmy płytkie, prozaiczne, powierzchowne, bezprogramowe, ale przy tym niezwykłe. Nigdy nie pozwól sobie wmówić, że twoje plotkarstwo umniejsza twojej wartości. Owszem, zapominamy czasem o całym świecie, ale nigdy o jednostce. Dlatego właśnie mężczyźni rządzą krajami. Dają sobie radę z szerszą całością. Potrafią ogarnąć, przewidzieć, ale dostrzegają komplet. Nawet patrząc na kobietę wiedzą tylko, że ładnie wygląda, nie, że ma pomalowane powieki, rzęsy, usta, paznokcie, zrobiony peeling i nową kieckę. Z kolei nasza role polega na zwracaniu uwagi na wszystkie te detale. Jesteśmy więc przy całej naszej bezpłciowości drobiazgowe, dokładne i jednostkowe. Zwracamy uwagę bezpośrednio na drugiego człowieka, pomagamy konkretnym ludziom, zamiast wpłacać pieniądze na konta wielkich organizacji. I mamy z czego być dumne – z pojedynczych, małych sukcesów, małych drobnostek, bez których to świat byłby płytki, prozaiczny, powierzchowny, i bezprogramowy.
Dlatego, owszem. Z jednej strony kompletna infantylność przed pustą szafą pełną ubrań, a z drugiej heroizm codzienności. Czy w obecnej sytuacji nie należy nam się godzinka relaksu na ploteczkach? Psychologowie mówią, że to usprawiedliwienie własnej niedoskonałości. Ja mówię, że to nagroda za własną doskonałość.
Olga Filipowska
(olga.filipowska@dlastudenta.pl)
Fot. Łukasz Bera