Podły nastrój? Nie, dziękuję!

Za oknem wiosna. Na twarzach przechodniów malują się uśmiechy, wszystko dookoła rozkwita, ptaszki ćwierkają… Aż chce się żyć! A może to tylko pozory?

Z nastrojem bywa różnie. Szczególnie dotyczy to kobiet. Jak skutecznie poprawić sobie nastrój, by nie była to chwilowa korekta? Sposobów na to bez liku...


Poprawa nastroju wiąże się z eliminacją negatywnych emocji. Ich skumulowana siła to zapalnik do wybuchu, często zresztą niekontrolowanego. My, kobiety, mamy swoje humory i nastroje. Od skrajnie depresyjnych przez melancholijne i umiarkowanie normalne, aż po romantyczno- rozpustne. Te nasze stany psychiczno-emocjonalne lubią się zmieniać. I to czasem w tempie, które nas zaskakuje. Same siebie wówczas nie poznajemy...

To norma, że płaczemy i wkurzamy się z byle powodu. I chyba każdej z nas wydaje się to idiotyczne, że nie można nad tym zapanować. Są czasem dni, kiedy jesteśmy naładowane skrajnie negatywnie. Wtedy agresja, frustracja, smutek i bezsilność kumulują się tak bardzo, że zaledwie tylko chwila dzieli nas od iskrzenia i miotania błyskawicami. Jedyną opcją wydostania się z tego okropnego stanu, jaką wówczas widzimy i jaka wydaje nam się w miarę racjonalna, to po prostu usiąść i się rzewnie rozpłakać. Ewentualnie wyładować się jakoś inaczej.

Pytanie, co może na dobre zniwelować nasze podłe samopoczucie, kiedy wszystko wokół jest na „nie” i kiedy wznosimy się na wyżyny złośliwości….


Zbawienne może okazać się sprawienie sobie niewielkiego drobiazgu. Ciuch, kosmetyk, książka? Czemu nie?! Wszystkie kobiety doskonale wiedzą, że skutecznym lekarstwem na podły nastrój jest terapia zakupowa... No właśnie. Może się wydawać, że nie ma nic bardziej bzdurnego niż krążenie od sklepu do sklepu. Prawdę mówiąc, sama nie mogę pojąć, dlaczego tak się dzieje...

Ale co tam, raz na jakiś czas można! Z jednej strony to fajna sprawa, bo mamy szybki i sprawdzony lek na chandrę. Z drugiej jednak, bywa to dość kosztowny sposób i często nasz budżet nie przewiduje takiego leczenia. Po takiej terapii niekiedy można jedynie ogłosić bankructwo. A to byłby kolejny powód do kiepskiego nastroju.

Alternatywą może się okazać odpoczynek na łonie natury. Skuteczny pod warunkiem, że ktoś lubi rozkoszować się otaczającą go przyrodą. Relaksujący spacer na świeżym powietrzu, jazda na rowerze czy pobyt na basenie zwiększają poziom endorfin - hormonów odpowiedzialnych za poprawienie nastroju. Warto więc wybrać się gdzieś w teren i korzystać z pierwszych promieni wiosennego słońca. Zachłysnąć się powiewem cieplejszego powietrza. Jeśli ten wybór okaże się nieskuteczny, to w zanadrzu pozostaje jeszcze kilka ewentualności.

Zły humor mimochodem skłania nas do myślenia, że trzeba „coś” ze sobą zrobić. Od razu pojawia się zatem potrzeba zmiany swojego wyglądu. W tym celu udajemy się najczęściej do fryzjera. Dobrze byłoby wówczas, gdyby efekt końcowy tego, co powstanie na naszej głowie, był wynikiem zgodności naszych oczekiwań z wizją fryzjera. Swoją drogę to zadziwiające, jak niewielka (często niewidoczna dla innych a dla nas istotna) metamorfoza potrafi zdziałać cuda w naszym sposobie myślenia o sobie. Troszkę zmian i od razu widoczna poprawa samopoczucia.

Na fryzjerze jednak możliwości walczenia z chandrą się nie kończą. Bo od czego w końcu są babskie spotkania? Takie schadzki to prawdziwa terapia grupowa. W żeńskim gronie można do woli razem ponarzekać, pośmiać się i wygadać ze swoich problemów. Na tapecie obowiązkowo - studia, praca, koleżanki, których akurat nie ma obok. No i mężczyźni. Albo ich brak.

Prawdą jednak jest, że nic nie gwarantuje tak ekspresowej poprawy nastroju, jak komplementy z ust mężczyzn. I nie muszą one być specjalnie wyszukane...

Katarzyna Stec
(katarzyna.stec@dlastudenta.pl)

Fot. Diana Kordowina

---