Rzecz ma się tłumnie
2008-10-08 11:53:51Często w naszej codziennej walce z odległością pomagają nam autobusy. To „coś”, długie, prostokątne i na kółkach, dumnie zwane MPK (Mały Prostokątny Klocek lub Miejska Porażka Kapitalistyczna), bądź ZTM (Zawalone Tłumem Miejsce), jest obecnie jednym z moich największych problemów. Stoję i stoję na przystanku, a im dłużej stoję, tym dłużej nic nie przyjeżdża. Przychodzi mi na myśl zdanie: „Czekam na autobus, zawiadomcie rodzinę.” Po długich (zbyt!) minutach przyjeżdża nareszcie obiekt moich oczekiwań. Z chwilą, gdy wyłania się zza zakrętu, tracę nadzieję na to, iż uda mi się wepchnąć do niego chociażby połowę ciała. Jakoś się zapieram i zostaję wessana przez dziki tłum, który rozpłaszcza mnie na bocznej szybie. Horacy Serafin powiedział kiedyś: „Uśmiechnął się do mnie los. Potem okazało się, że to uśmiech ironiczny”. Dokładnie tak się czuję. Jazda mija mi niezwykle oryginalnie, pomiędzy potężną kobietą z rowerem, a uprzejmym, bezdomnym dżentelmenem. Po jakiejś godzinie autobus wypluwa mnie w pobliżu uczelni. Pomiętą i zmaltretowaną. Ciągle pamiętam o tym, że w drodze powrotnej czeka mnie podobna przygoda.
Niestety, gdy wybieram się w dłuższe trasy, rzecz ma się podobnie. PKP swym wyglądem przywodzi na myśl powojenną Polskę. Niestety w pociągu miejsca nie jest więcej, niż w autobusach. Aby dostać się do środka, trzeba pokonać skomplikowane drzwi, często niedziałające. Po namyśle dostrzegam wiele pociągowych sprzeczności. W przedziałach dla niepalących zamontowane są popielniczki, za to w łazienkach brak zarówno mydła, jak i wody. W obu środkach komunikacji pełno jest nieprzyjaznych pasażerów, którzy uprzykrzają nam życie, zamiast je umilać.
Nie raz, w poczuciu obywatelskiego obowiązku, zdarzyło mi się napisać skargę do organów zajmujących się komunikacją. Zawsze byłam zbywana uprzejmym milczeniem. Z niecierpliwością czekam na jakieś zmiany i udogodnienia. Czy się doczekam?
Monika Grodzka
(monika.grodzka@dlastudenta.pl)
Fot. Łukasz Bera