Słowa bez konsekwencji
2008-01-13 21:18:43Rewolucja komunikacyjna pozwoliła nam na błyskawiczny i nieograniczony kontakt z najdalszymi zakątkami świata. Nie twierdzę, że to źle. Sama mam paru takich znajomych, których spotykam tylko za pośrednictwem komunikatora czy skype’a. Dzięki Internetowi odnalazłam swoją starą kumpelę z ogólniaka, która zaszyła się na drugim końcu Polski. Sieć pozwala mi na kontakt ze znajomymi, którzy licznie wyjechali na zachód za lepszym życiem. Wreszcie, to Internet pośredniczy w wymianie czułych słówek, kiedy mój ukochany nie może być obok.
Moja koleżanka, która tak jak ja nie ma najczęściej swojego lubego obok siebie, zauważyła taką dziwną zależność. Im więcej czasu rozmawiała ze swoim chłopakiem przez Internet, tym mniej mieli wspólnych tematów w rzeczywistości. Doszło do tego, że spotykali się na godzinkę, a potem rozmawiali ze sobą, każde przed swoim komputerem. Mieszkają oddaleni od siebie o kilka domów.
O wiele łatwiej jest powiedzieć „kocham cię” przez Internet. Nie jesteśmy tak skrępowani, zawsze potem możemy powiedzieć, że to młodszy brat zrobił nam nieładny kawał. O wiele łatwiej powiedzieć „żegnam” przez małe migające okienko. Unika się wtedy łez drugiej osoby, niewygodnych pytań. Nie trzeba niczego tłumaczyć. Klik. Zablokowałam twój kontakt, mój były przyjacielu. Nie odpowiem ci już na żadne pytanie. Na ulicy wykręcę swoją głowę w drugą stronę. Wejdę do sex shopu, żebyś tylko nie szedł za mną.
Co sobie myśli ktoś, kto kończył jakąkolwiek znajomość za pośrednictwem sieci? Czy czuje ulgę? Bezkarność? Dla mnie, jakiekolwiek głębokie wyznania przez Internet są oznaką słabości. Czy mężczyzna, który przez Internet wyzna mi miłość, a nie potrafi później powtórzyć tego prosto w oczy, będzie w stanie powiedzieć mi o problemach, które dostrzega w naszym związku? A jak nazwać koleżankę, która klikając obwieszcza, że z nami koniec?
Chyba dopiero teraz doceniam moc słów mojego serdecznego kolegi. „Nie poruszać ważnych kwestii on-line”. Ja już odrobiłam swoją lekcję. Tylko dlaczego dorośli, wykształceni ludzie, przysłowiowa elita narodu, nie mają odwagi rozmawiać? A jak szefa o podwyżkę poprosić? Jak się oświadczyć? A jak pana Waldka w warzywniaku na rogu poprosić o dwa kilo jabłek?
Stajemy się coraz bardziej ubodzy w rzeczywiste kontakty. Zaszywając się przed swoim komputerem, możemy przerwać rozmowę, kiedy schodzi na niewygodne tory. Możemy udawać, że wiadomości nie dochodzą. Możesz pisać, że „samotność to taka straszna trwoga”, cytując piosenkę znanego zespołu. Tylko kto nam wtedy odpowie na twoje wołanie o skrócenie męki samotności? Może wtedy właśnie twoja wirtualna przyjaciółka odwróci głowę od twojego problemu, stając się niewidoczna.
Katarzyna Pająk
(katarzyna.pajak@dlastudenta.pl)
Fot. Łukasz Bera