W służbie choremu
2008-05-11 23:14:03działalność lekarza czy pielęgniarki traktować nie tylko jako zawód,
ale także - a może przede wszystkim - jako powołanie"
12 maja na całym świecie obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Pielęgniarki. W Polsce razem z pielęgniarkami świętują położne. Przedstawicielki tych dwóch zawodów stanowią w naszym kraju najliczniejszą (ponad 50-procentową) grupę pracowników służby zdrowia. W tej chwili jest ich zarejestrowanych ponad 300 tysięcy, a dwie trzecie z nich są aktywne zawodowo.
O trudach i satysfakcji płynącej z pracy w służbie zdrowia opowiadają pani Agnieszka, położna od dwudziestu lat oraz pani Marta - pielęgniarka z 2-letnim stażem.
Wielu ludzi uważa, że lekarze i pielęgniarki są po wielu latach pracy „znieczuleni” na cierpienie drugiego człowieka. Czy rzeczywiście trzeba się na pewne sytuacje uodpornić?
Marta: Poniekąd tak. Kiedy zaczynałam pracę w zawodzie, bardziej przeżywałam cierpienie i śmierć moich pacjentów. Jednak uważam, że na pewne sytuacje nawet trzeba się uodpornić, aby samemu nie zwariować. Oczywiście chory musi czuć i wiedzieć, że rozumiemy jego cierpienie, ale nie można w tym wszystkim zapomnieć o oddzieleniu pracy od życia prywatnego.
Agnieszka: Wciąż jestem tak samo wrażliwa na cierpienie drugiego człowieka. Myślę, że opinie o których pani mówi biorą się stąd, że ludzie często nie zdają sobie sprawy, jakimi jesteśmy obciążone obowiązkami. To jest to, o czym mówiłam wcześniej – mamy wciąż zbyt mało czasu dla pacjenta, przez co nie możemy go wspierać duchowo.
Dlaczego Wasz wybór padł na trudny zawód pielęgniarki i położnej?
A: Poszłam w ślad za starszą siostrą, która zachęcała mnie mówiąc, że to wspaniały zawód. Już po dwu i pół letniej nauce czułam się świetnie przygotowana do pracy, byłam pełna chęci i entuzjazmu.
M: Moja nauka trwała nieco dłużej, bo 5 lat na uczelni wyższej. Od początku kierował mną podstawowy powód – pomoc drugiemu człowiekowi.
Czy pojawiały się w tym czasie momenty kryzysowe i myśli typu „to jednak nie dla mnie, nie dam rady”?
M: Nigdy. Nawet w trakcie ciężkich praktyk na oddziałach onkologicznych i w hospicjum.
A: Mimo dwudziestu lat pracy nie przypominam sobie ani jednej chwili zwątpienia w to, dlaczego jestem położną. Oczywiście były w moim życiu momenty, kiedy trudno mi było związać koniec z końcem. W takiej sytuacji każdemu przechodzi przez myśl, że mógł wybrać lepiej opłacalny zawód. Ale gdybym miała się dziś zdecydować po raz drugi, poszłabym tą samą drogą.
Czują się Panie docenione przez swoich pacjentów?
M:Niestety zdarzają się przykre momenty, kiedy pacjenci i ich rodziny zupełnie nie doceniają naszej ciężkiej pracy, za którą często otrzymujemy zbyt niskie wynagrodzenie. Czasem wręcz zarzuca się nam, że się nimi nie opiekujemy. Jednak zdecydowana większość jest nam bardzo wdzięczna.
A: Zdecydowanie tak. Jednak trzeba pamiętać, że położna spotyka się z pacjentami w nieco innych okolicznościach niż pielęgniarka.
Co w takim razie przynosi najwięcej satysfakcji?
M: Świadomość, że pomaga się drugiemu człowiekowi.
A: Zdrowe dziecko, szczęśliwa mama, spełniony tata. Przyjemnie jest słyszeć od par, z którymi byłam podczas porodu, że bardzo im pomogłam. Kiedy cieszą się, że to właśnie ja wspierałam ich w ciężkich chwilach. Zdarza się też, że kiedy moje pacjentki są po raz kolejny w ciąży, szukają ze mną kontaktu, chcą, abym to właśnie ja towarzyszyła im w chwili przyjścia na świat ich dziecka. To dla mnie duża nagroda.
A co się Paniom nie podoba w tej pracy?
A: Najgorsze jest to, że obciąża się nas zbyt wieloma obowiązkami. Poza tym w naszą pracę wkrada się wciąż zbyt dużo biurokracji, przez co mamy zbyt mało czasu na bezpośredni kontakt z pacjentami. Coraz więcej czasu spędzamy przed komputerem zamiast przy łóżku pacjenta. Zdarzają się też niestety momenty, gdzie dyżuruje jedna położna, a rodzi pięć kobiet równocześnie. Polska nie jest w tym jednak osamotniona. Mała ilość personelu na oddziałach szpitalnych dotyka nawet kraje wysoko rozwinięte.
Część pracowników służby zdrowia w końcu wyjechało za granicę. Czy rozważały Panie taką możliwość?
A: Mam już taki wyjazd za sobą. Pracowałam jakiś czas za granicą jako opiekunka chorej osoby.
M: Przyznam, że cały czas biorę taką ewentualność pod uwagę i śledzę oferty pracy. Z prostej przyczyny – większe możliwości finansowe i większy szacunek do zawodu pielęgniarki.
Wszystkim pielęgniarkom i położnym z okazji ich święta życzę wielu sukcesów zawodowych, coraz lepszych warunków zatrudnienia i nigdy niegasnącej satysfakcji z opieki nad nami – pacjentami.
Sylwia Stodulska
(dlastudentki@dlastudenta.pl)