Życiowa decyzja nie na całe życie?
2007-06-15 12:30:08- Nie znoszę przepychu, wyreżyserowanych obyczajów, całej tej sztucznej otoczki jaka wiąże się ze ślubem. To zupełnie nie pasuje do współczesnych czasów – mówi 25-letnia studentka prawa. Ta opinia to nie wyrywkowe zdanie zgorzkniałej starej panny, lecz pogląd ponad połowy młodych, zaznaczmy – kochających się ludzi. Coraz częściej bowiem odchodzi się od wielowiekowej tradycji…
I tak najpiękniejsza w życiu każdej kobiety uroczystość przyprawiająca o motylki w brzuchu staje się pompatyczną ceremonią, wiążąca się z ogromnymi kosztami i wielomiesięcznymi przygotowaniami, którą trzeba ‘odbębnić’. Aby rodzina dała spokój. Aby spełnić społeczny obowiązek i żyć jak Pan Bóg przykazał.
Najważniejsza jest miłość. To już nie szaleńcze zakochanie i fascynacja drugą osobą. To przede wszystkim sztuka kompromisu. Sztuka bardziej abstrakcyjna od obrazów Salvadora Dalí. Szalenie trudno bowiem pogodzić zdania i pomysły na życie dwojga ludzi. Psycholodzy twierdzą, iż partner jest uosobieniem naszych podświadomych fantazji z dzieciństwa. Tak więc szukamy w nim wszystkiego tego, co dostawałyśmy dobrego od naszych rodziców, bądź też tego, czego nam w dziecięcych latach brakowało. Co ciekawe, sprawdzono także powody zawierania małżeństw przez kobiety i mężczyzn.
Przedstawiciele płci brzydszej chcą się żenić ze względów przede wszystkim uczuciowych. Nie po to by być mężami i ojcami. Nie po to, by mieć dom z ogródkiem i podaną herbatę na starość. Według statystyk mężczyźni mówią „tak”, po to by z kobietą być, bo ją kochają i pragną.
U kobiet wygląda to podobnie z małą modyfikacją (wiadomo, że jesteśmy bardziej skomplikowane). Wychodzimy za mąż bo, prócz tego że kochamy, chcemy się ustatkować, mieć dzieci i zapewnione bezpieczeństwo. Fizyczne i psychiczne.
Strach?
Po pierwsze – wchodzimy w związek z bądź co bądź obcym mężczyzną. Nigdy nie możemy być pewne, że nasz Piotruś, Maruś, Tomuś, nie okaże się typem Drzemiącego Wulkanu, Chodzącej Doskonałości czy też Oportunistycznym Wyzyskiwaczem. Nie muszę chyba dodawać, że świat troszeczkę się zmienia gdy niezobowiązująca perspektywa zabawowo-randkowa staje się szarą rzeczywistością pt. „pranie sprzątanie gotowanie”.
Życie w nieformalnym związku pozostawia iluzoryczne przekonanie, że zawsze istnieje furtka, przez którą możemy czmychnąć, gdy będzie nam okrutnie źle. Syndrom uciekającej panny młodej „włącza się” nawet u najbardziej zakochanych narzeczonych. Nigdy przecież nie wiadomo, czy ta osoba jest tą właściwą, a na teoriach o przeznaczeniu i połówkach pomarańczy bazować nie można. Chcąc nie chcąc to życiowa decyzja, z której konsekwencjami musimy się liczyć.
Kobiety obawiają się również monotonii i utraty romantyczności. Gdy mamy świadomość, że partner jest już „nasz” przestajemy o siebie zabiegać. Przedmałżeńskie starania szybko stają się więc miłym wspomnieniem. Z obu stron. I tak widzimy młode mężatki z nadwagą, odrostami i z całkowitym brakiem inicjatywy (bo po co mają się starać?) i mężulków, którzy nawet nie pomyślą o ekscytującej wycieczce w góry jak za dawnych lat, ani o kwiatach (bo po co mają się starać?). Aby tego uniknąć należy uskutecznić alegoryczną teorię, która mówi, że: „nie jest ważne żeby króliczka złapać, ale aby gonić go”. I wszystko jasne.
A co gdy pojawi się kryzys? – pytamy. Tak często słyszy się o cichych dniach w małżeństwie. Jedno jest pewne: nie można łudzić się, że gdy nie będziemy zaobrączkowani kryzysu nie będzie. Bo on pojawi się tak czy inaczej. I tu małżeństwo działa na naszą korzyść. Papierowe potwierdzenie miłości powinno ułatwić przetrwanie ciężkich chwil. Jest to w końcu zobowiązanie, że cokolwiek by się nie działo będziemy razem. Na dobre i na złe.
Jednak „Quot capita, tot sententiae”, ile głów tyle zdań. Dla jednych małżeństwo będzie kagańcem przed zerwaniem się ze smyczy, dla innych kontraktem na pograniczu biznesu, dodajmy - na czas nie określony. Rozwody są już niemal tak dostępne jak mleko w sklepie, a i niewiele brakuje do tego aby mówić o epidemii rozstań. Ale czy o to nam chodzi?
Paulina Kopaniecka
(paulina.kopaniecka@dlastudenta.pl)