Ciuch za ciuch, czyli wymiana party
2009-05-15 14:38:05W dobie kryzysu wypadałoby racjonalniej, niż do tej pory dysponować pieniędzmi. Tam, gdzie krach gospodarczy miał swój początek, najszybciej pojawiają i rozwijają się inicjatywy radzenia sobie z jego skutkami. To właśnie w Stanach Zjednoczonych ma początek najwięcej nowatorskich rozwiązań?
Rosnące ceny w sklepach nie sprzyjają odświeżaniu naszej garderoby. W nową trendy bluzkę musimy zainwestować co najmniej 60 złotych, poświęcając przy tym dużo czasu na zakupy. Do tego buty i spodnie ze średnio markowych (może lepszym byłoby tu określenie „metkowych” ) butików i pół wypłaty nie ma. Ubrania drożeją, wypłaty maleją a problem „co na siebie włożyć” co dzień rano powraca do ciebie z uporem maniaka. I w tym momencie właśnie muszę odwołać się do tematu amerykańskiej innowacyjności. Otóż w tej kwestii podsuwają nam atrakcyjne rozwiązanie –wymiana ciuchów. Może okazać się doskonałą alternatywą, jeśli chcemy odświeżyć zawartość szafy, przy minimalnym nakładzie środków.
Za oceanem furorę robi nowa forma rozrywki – imprezy, podczas których można powymieniać się ciuchami. Kilka osób umawia się, spotyka i przynosi ze sobą to, czego chce się pozbyć ze swojej szafy, licząc na nowe nabytki. Wymieniać można się wszystkim, nie tylko ciuchami, choć to one właśnie wiodą prym w tego typu imprezach. Jednak im większa fantazja uczestników, tym lepsza zabawa. Pojawia się więc biżuteria, czasem elementy dekoracyjne, zdarzają się też wymiany meblami. Wszystko to wpisano zostało w ramy zwykłych imprez, co nadało temu przedsięwzięciu popularność.
W Polsce ta dyscyplina dopiero raczkuje, ale dobrze, że w ogóle zaczęła się u nas pojawiać. To rewelacyjne rozwiązanie pod wieloma względami. Łączy w jedno kilka elementów, które osobno niekoniecznie sprawiałyby nam przyjemność. Przy spotkaniu ze znajomymi możesz pozbyć się rzeczy, których z różnych względów już nie używasz, nie nosisz, które nie są już ci potrzebne, ale żal ci ich wyrzucać, bo są dobre. Każda z nas ma w szafie taką bluzkę, którą kupiła i ani razu nie założyła. Ale to, że na mnie coś nie pasuje lub źle wygląda, nie znaczy, że na kimś innym również. I chyba właśnie to jest istotą tzw. wymiana party.
Najlepiej sprawdzają się spotkania kilku koleżanek. Najłatwiej wtedy o owocną wymianę – im więcej rzeczy każda z uczestniczek przyniesie, tym większe szanse na upolowanie czegoś ekstra. Dla nadania bardziej imprezowego charakteru wystarczą przekąski – zimny bufet dobrze się sprawdza w takich okolicznościach – a butelka wina na pewno nie zaszkodzi.
Takie meetingi mają wiele superlatyw, ale nie są pozbawione wad. Dość problemową kwestią jest po pierwsze organizacja – szczególnie pierwszego spotkania. Nawet, kiedy nie organizujemy takiej imprezy i jesteśmy tylko jej uczestnikiem i tak musimy włożyć pewien wysiłek w jej przygotowanie, choćby rzeczy na wymianę, co wielu leniuchów zniechęca do wzięcia udziału. Sporo trudności może przynieść również „ośmielanie” uczestników do zabawy już w trakcie imprezy. Kolejną trudną kwestią może być też asortyment wymiany – jeśli wśród rzeczy przyniesionych przez naszych znajomych nie znajdą się takie, które naprawdę warte będą uwagi, nie będzie się czym wymienić.
Organizacja, rozpoczęcie i utrzymanie dobrej zabawy na tego typu imprezie nie należą do najłatwiejszych, ale nie są niewykonalne. Przebieranie się w różne inne ubrania niż własne, otrzymywanie i oddawanie różnych rzeczy daje wiele radości, pozwala się oderwać zrelaksować. A kobiet na takie eksperymenty nie trzeba długo namawiać. Prawda?
Natalia Rurak