Zwykła chandra czy już depresja?
2008-02-22 19:22:27Pojęcie „depresja” zrobiło we współczesnym świecie niemałą karierę. Na co dzień zdarza nam się mówić: „Jestem w złym humorze, mam doła, depresję”. Kilka dni temu obchodziliśmy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Warto przyjrzeć się depresji, która w dzisiejszych czasach jest problemem - często nieuświadomionym - sporej grupy ludzi.
Czym naprawdę jest ta tajemnicza, dotykająca co dziesiątą osobę na świecie choroba i zarazem czwarty najpoważniejszy wg Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) problem zdrowotny na świecie? Co ją powoduje, jak rozpoznać i dlaczego warto o niej mówić?
WHO donosi, że depresja dotyczy nawet 980 mln naszej populacji. Najwięcej chorych (6 - 12 proc.) zamieszkuje kraje rozwinięte, w tym 2-3 razy częściej choroba dotyka kobiet niż mężczyzn. Istnieje stereotyp, że zapadają na nią osoby, dotknięte jakąś tragedią – śmiercią bliskiej osoby, rozwodem czy udziałem w wypadku. To nieprawda. Depresja dotyka nawet tych, którym żyje się bardzo dobrze i są szczęśliwi.
Depresja wciąż jest sprawą wstydliwą i lekceważoną, lecz w rzeczywistości to ciężka choroba całego organizmu. Nie łatwo się z tym stwierdzeniem kłócić, gdyż jej objawy można wyliczać właściwie bez końca. W zależności od jej rodzaju i stadium chory cierpi na cały zestaw dolegliwości.
Najczęściej występującym jest tzw. epizod depresyjny o różnym stopniu nasilenia. Człowiek na niego cierpiący traci nastrój i zdolność radowania się, odczuwa spadek energii, nie potrafi się skoncentrować, nie wierzy w siebie, ma pesymistyczne myśli, a przyszłość widzi wyłącznie w czarnych kolorach. Cierpi przy tym na zaburzenia snu i nie ma apetytu. W ciężkim nasileniu choroby, pojawiają się nawet myśli i próby samobójcze. Epizod depresyjny, jak nazwa wskazuje, pojawia się i znika, przez co trudno jest go zdiagnozować. Nastrój chorego ulega skrajnym wahaniom z dnia na dzień, jest niezależny od bieżących wydarzeń i może być maskowany przez rozdrażnienie czy nadużywanie alkoholu.
Najostrzejsze odmiany depresji wiążą się z jeszcze poważniejszymi dolegliwościami. Tak zwana depresja maskowana jest dokuczliwa i często bolesna, ponieważ wiąże się przeżywaniem bólu w samotności. Towarzyszą jej silne i uporczywe bóle głowy, którym ulegają nawet leki przeciwbólowe. Ciężko w tym przypadku rozpoznać skrzętnie ukrywaną chorobę. Kolejna, niebezpieczna odmiana depresji – psychotyczna, wiąże się z urojeniami. Człowiek na nią cierpiący może stwierdzić, że jest zarażony chorobą weneryczną, którą zakaził całą rodzinę, sąsiadów i okolicę. To kolejna, obarczona dużym ryzykiem samobójstwa odmiana tej choroby.
Jeśli mamy do czynienia z osobą od dłuższego czasu manifestującą swoje nieszczęście, wybuchową i agresywną wobec innych, możemy podejrzewać, że cierpi na tzw. depresję agitowaną. Może dotknąć np. kogoś, kto utracił bliską osobę. Jeśli u kogoś takiego pojawiają się myśli samobójcze, zawsze zostaną najpierw wykrzyczane i kilkakrotnie zapowiedziane. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że zdążymy pomóc.
Niedawno w prasie pojawiła się informacja o przypadku, jaki miał miejsce w Wielkiej Brytanii. Pewna młoda mama popełniła samobójstwo, wbiegając pod rozpędzony samochód w dwa tygodnie po urodzeniu bliźniaków. Cierpiała na depresję poporodową, która dotyka połowy kobiet po urodzeniu dziecka. Jej pojawienie się tłumaczone jest jako trud okresu ciąży i porodu. Matka ma poczucie winy wobec malucha. Nie potrafi się nim cieszyć i ma z tego powodu wyrzuty sumienia. Stąd każdy odział poporodowy posiada (lub powinien) psychologa, opiekującego się „świeżo upieczonymi” mamami.
Depresja to niebezpieczna choroba. Każda jej postać uniemożliwia normalne funkcjonowanie i wykonywanie nawet prostych czynności. Od chandry różni się przede wszystkim tym, że jej objawy trwają dłużej niż dwa tygodnie. Po tym czasie bez wahania powinno się zasięgnąć porady lekarskiej, gdyż depresję można wyleczyć tylko pod kontrolą lekarza psychiatry!
Osoby zainteresowane problemem depresji mogą wziąć udział w bezpłatnym wykładzie, poprowadzonym przez lekarza psychiatrę. Spotkanie odbędzie się 21 kwietnia w godz. 9-11 przy ul. Żelaznej 90 (3 piętro) w Warszawie (Szpital św. Zofii).
WHO donosi, że depresja dotyczy nawet 980 mln naszej populacji. Najwięcej chorych (6 - 12 proc.) zamieszkuje kraje rozwinięte, w tym 2-3 razy częściej choroba dotyka kobiet niż mężczyzn. Istnieje stereotyp, że zapadają na nią osoby, dotknięte jakąś tragedią – śmiercią bliskiej osoby, rozwodem czy udziałem w wypadku. To nieprawda. Depresja dotyka nawet tych, którym żyje się bardzo dobrze i są szczęśliwi.
Depresja wciąż jest sprawą wstydliwą i lekceważoną, lecz w rzeczywistości to ciężka choroba całego organizmu. Nie łatwo się z tym stwierdzeniem kłócić, gdyż jej objawy można wyliczać właściwie bez końca. W zależności od jej rodzaju i stadium chory cierpi na cały zestaw dolegliwości.
Najczęściej występującym jest tzw. epizod depresyjny o różnym stopniu nasilenia. Człowiek na niego cierpiący traci nastrój i zdolność radowania się, odczuwa spadek energii, nie potrafi się skoncentrować, nie wierzy w siebie, ma pesymistyczne myśli, a przyszłość widzi wyłącznie w czarnych kolorach. Cierpi przy tym na zaburzenia snu i nie ma apetytu. W ciężkim nasileniu choroby, pojawiają się nawet myśli i próby samobójcze. Epizod depresyjny, jak nazwa wskazuje, pojawia się i znika, przez co trudno jest go zdiagnozować. Nastrój chorego ulega skrajnym wahaniom z dnia na dzień, jest niezależny od bieżących wydarzeń i może być maskowany przez rozdrażnienie czy nadużywanie alkoholu.
Najostrzejsze odmiany depresji wiążą się z jeszcze poważniejszymi dolegliwościami. Tak zwana depresja maskowana jest dokuczliwa i często bolesna, ponieważ wiąże się przeżywaniem bólu w samotności. Towarzyszą jej silne i uporczywe bóle głowy, którym ulegają nawet leki przeciwbólowe. Ciężko w tym przypadku rozpoznać skrzętnie ukrywaną chorobę. Kolejna, niebezpieczna odmiana depresji – psychotyczna, wiąże się z urojeniami. Człowiek na nią cierpiący może stwierdzić, że jest zarażony chorobą weneryczną, którą zakaził całą rodzinę, sąsiadów i okolicę. To kolejna, obarczona dużym ryzykiem samobójstwa odmiana tej choroby.
Jeśli mamy do czynienia z osobą od dłuższego czasu manifestującą swoje nieszczęście, wybuchową i agresywną wobec innych, możemy podejrzewać, że cierpi na tzw. depresję agitowaną. Może dotknąć np. kogoś, kto utracił bliską osobę. Jeśli u kogoś takiego pojawiają się myśli samobójcze, zawsze zostaną najpierw wykrzyczane i kilkakrotnie zapowiedziane. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że zdążymy pomóc.
Niedawno w prasie pojawiła się informacja o przypadku, jaki miał miejsce w Wielkiej Brytanii. Pewna młoda mama popełniła samobójstwo, wbiegając pod rozpędzony samochód w dwa tygodnie po urodzeniu bliźniaków. Cierpiała na depresję poporodową, która dotyka połowy kobiet po urodzeniu dziecka. Jej pojawienie się tłumaczone jest jako trud okresu ciąży i porodu. Matka ma poczucie winy wobec malucha. Nie potrafi się nim cieszyć i ma z tego powodu wyrzuty sumienia. Stąd każdy odział poporodowy posiada (lub powinien) psychologa, opiekującego się „świeżo upieczonymi” mamami.
Depresja to niebezpieczna choroba. Każda jej postać uniemożliwia normalne funkcjonowanie i wykonywanie nawet prostych czynności. Od chandry różni się przede wszystkim tym, że jej objawy trwają dłużej niż dwa tygodnie. Po tym czasie bez wahania powinno się zasięgnąć porady lekarskiej, gdyż depresję można wyleczyć tylko pod kontrolą lekarza psychiatry!
Osoby zainteresowane problemem depresji mogą wziąć udział w bezpłatnym wykładzie, poprowadzonym przez lekarza psychiatrę. Spotkanie odbędzie się 21 kwietnia w godz. 9-11 przy ul. Żelaznej 90 (3 piętro) w Warszawie (Szpital św. Zofii).
Sylwia Stodulska
(dlastudentki@dlastudenta.pl)
Fot. Łukasz Bera
Słowa kluczowe: zdrowie handra depesja przygnębienie